Ciśnienie już opadło - a przedtem, rzecz jasna - nieco podskoczyło, co jest chyba naturalne przy uczestniczeniu w wydarzeniu o znacznym kalibrze; uczestniczeniu jednakże tylko za pośrednictwem telewizora - a to w jakimś, choć nie decydującym stopniu tonowało odczucia i pozwalało zachować odrobinę dystansu. Nie widziałem całej transmisji, ale znaczną jej część - owszem i od samego początku oglądania upewniłem się, że sprawy idą w dobrym kierunku, choć to, że "olbrzym się obudził" - zabrzmiało cokolwiek niepokojąco. Zaraz potem Borys Budka zapewnił jednak, że jak PO obejmie władzę, to "będzie można kochać, jak kto chce - i chodzić za rękę z kim się chce" ; uznałem więc, że jest ok. i rozglądałem się oraz słuchałem znacznie już spokojniej. Nie zawsze dobrze to wychodziło i np. co powiedziała pani Kidawa Błońska - nie wiem; pewnie dlatego, że natura nie chciała, abym dobrze usłyszał. Za to słyszałem wyraźnie Pawła Kowala: - " nie wolno nam stracić nadziei! - nie oddamy cię, Polsko! - przekraczamy razem próg nadziei! - idziemy razem, żeby było w nas więcej dobra!" ; ładunek intelektualny wręcz rozsadzający jego wynurzenie i tym razem mnie nie zawiódł.
Niby - marsz polega głównie na przebieraniu nogami, ale mówiono przy tym dużo. Jaśkowiak: - w tym roku PiS dostanie łomot! Arłukowicz: - nie zostawimy was (tj. kobiet) sam na sam z Kaczyńskim! Truskolaski: - nie pozwolimy zrobić z Polski Białorusi! Nie komentuję, bo cóż tu dodać ... Wypowiadali się też pomniejsi, wyciągani chyba losowo z szeregów. Akcentowano zwłaszcza kwestię wolności - to znaczy: - nie ma jej, a myśmy przyjechali o nią walczyć. Nieodparcie nasuwa się w związku z tym brakiem wolności pytanie: jak oni tu się, omijając pisowskich stójkowych i siepaczy dostali?! - pewnie przedzierając się chyłkiem przez chaszcze, brnąc przez mokradła i jak ten bohater z białoruskiej granicy - płynąc rzeką i wychodząc na brzeg nocami.
A co poza wolnością? Różności: - rząd to ciemnota! - mamy zapadliska! - zatruli Odrę i wycinają lasy! - jestem tu, bo to mój obowiązek! - jesteśmy tu, bo mamy dość okradania społeczeństwa! - Pomorze Zachodnie ma dość! -wolna Polska! - przyjechałam walczyć o Polskę moich marzeń, w której ludzie są wolni i dba się o klimat! - żądam prawa do decydowania o własnym ciele! Czego chciał "emeryt z Lublina" (była taka plansza) oraz Dorota P. maszerująca pod planszą za swoim imieniem - nie udało się ustalić, ale chyba bez większej szkody; to wszystko sprawiało i tak wrażenie grochu z kapustą. Ale parę wystąpień nosiło cechy działania jakby zaplanowanego i przemyślanego: dwie samorządowczynie ze wschodniej części kraju ostro protestowały przeciw dzieleniu Polski na A i B i nie zgadzały się na komunikacyjne wykluczenie małych miast. A pani z Koła Gospodyń Wiejskich żądała, aby jej wnuk mógł żyć w kraju liczącym się w świecie - co przy tej władzy jest niemożliwe. Jak wiadomo, zrównoważony rozwój i dostępność komunikacyjna - to konik obecnej władzy, a Koła Gospodyń są dopieszczane finansami i uznaniem; jak nic - te wypowiedzi miały chyba przekonać, że ani w małych samorządach Polski wschodniej - ani u gospodyń PiS poparcia nie znajdzie.
Do człowieka mojego pokroju najcelniej trafiają obrazy, przyglądałem się więc pilnie transparentom i planszom dźwiganym przez pochodowiczów; najciekawsze udało się zapamiętać:
"Wolności i Tuska nie oddamy"
"Nie będzie Kaczor pluł nam w twarz i dzieci nam tumanił"
"Tusk my hero"
"Tusk simply the best"
Nie zauważyłem, ale być może dwa ostatnie niósł ten aktor, co wstydzi się mówić po Polsku? Z jeszcze jednym obcojęzycznym plakatem jest pewien kłopot: "Tusk premier fur Polen" - czy niósł go jakiś freund zza zatrutej Odry, czy może nierozpoznany pisiorski prowokator?
I jeszcze taka całkiem liczna kategoria się pojawiła:
"Dupa, nie prezydent"
"Niech idą w PiSdu"
"500+800+ROSPISDZIEL"
"Chcę żyć w wolnym kraju, a nie w PiSdzielskim raju"
Te ostatnie plansze trzeba zestawić z wypowiedzią znanego reżysera S. który stwierdził, że bez kultury nic nie ma sensu, a teraz kultura ma wykrzywioną nacjonalistyczną formę i rząd posługuje się nią, aby trzymać naród w marazmie. Jaki marazm - pozwalam sobie nie zgodzić się z reżyserem - czy z tych plansz mogących chyba uchodzić za dzieła plastyczno - literackie nie bije blaskiem nie dająca się niczym stłamsić wypowiedź artystyczna? I czy performans Andrzeja Seweryna nie nosi cech artystycznej świeżości? Jak to zestawić z Tuskiem, że niby - "olbrzym się przebudził" , to można się obawiać, że on - ten olbrzym - zaraz nam przy....doli; zgroza - z dwojga złego wolałbym, żeby zrobił to wnuczek, do którego aktor swój apel zaadresował.
I wreszcie - najważniejsze, czyli - co wyeksplikował DT: - potrafimy oddzielić dobro od zła, a prawdę od kłamstwa. Jest nas pół miliona (tu akurat z prawdą było średnio). Robimy to wszystko dla naszych dzieci i wnuków (chyba im współczuję!). Tu jest Polska! Mamy w sercach Polskę, naszą ojczyznę. Od pani Moniki odwrócił się rząd, o czym mówiła ze łzami w oczach! A pani Agnieszka chciała uczciwych podatków.Rozumiem historię lepiej , niż Kaczyński! "Nie ma Kaszeb bez Polonii, a bez Kaszeb Polsci" Jestem Kaszebą! (wnioski wyciągajcie). Nie ma Polski bez miłości, solidarności i wolności - a rządzą nami ludzie nie umiejący kochać. Jeszcze Polska nie zginęła! Znaleźliśmy w sobie siłę, bo zaczęliśmy mówić prawdę (zaczęliśmy - a przedtem?). Każdego dnia zło rozlewa się po kraju... Poczucie humoru też jest naszym orężem! (jasne - zakopane w Zakopanem he, he...) Dziękujemy Wałęsie z Matką Boską w klapie! Ślubuję zwyciężyć, rozliczyć i zadośćuczynić! Amen. Tak to mniej więcej szło i jak rozumiem, DT chciał przy pomocy tego zlepku komunałów kogo się tylko da, w tym może i mnie, do siebie przekonać. W moim ulubionym serialu "Ranczo" młody ksiądz po rozmowie z grupą parafian, którzy byli w zasadzie przeciw wszystkiemu - powiada: "to jest tak, jakby Arystotelesa nigdy nie było i a + b nie równało się b + a". Tę wygłoszoną przez wikarego kwestię przypomniałem sobie spędziwszy po południu 4 czerwca 2023 parę godzin przed telewizorem.
Komentarze