Eurybiades Eurybiades
163
BLOG

Jak Donald Tusk ociepla wizerunek; swój, rzecz jasna

Eurybiades Eurybiades Polityka Obserwuj notkę 6

      Że się niektórzy potrafią swymi działaniami ośmieszać - wiadomo, podobnie jak i o tym, że czasami przybiera to postać wręcz koncertową. Pół biedy, kiedy coś takiego zdarza się poniekąd spontanicznie - w sposób niezamierzony i mimowolny, bo pozwala to na szukanie tłumaczeń i usprawiedliwień, a nawet może budzić swego rodzaju sympatię do autoośmieszonego.  Modelowego przykładu czegoś podobnego nie trzeba szukać daleko, bo wiadomy pan Ryszard nadal jest na widoku, choć co prawda nie takim już, jak kiedyś;  czyż jego znane produkcje nie nabrały wymiaru wręcz kultowego?  Znacznie gorzej wyglądają przypadki odmienne od tego, co potrafił prezentować wyżej wspomniany - i nie idzie mi o np. dłubanie w ministerialnym nosie  (chciałoby się rzec, że przy pomocy Motyki), a następnie upuszczanie urobku na sejmową podłogę;  to taniocha i trzecia liga  nie odpowiadająca gustom odbiorców o wyrafinowanych potrzebach.  Myślę o przypadkach działań przemyślanych i zaplanowanych, obracających się jednakowoż nie tak, jak przewidywał zamiar - a całkiem odwrotnie.

   Chciał, nie chciał - obserwuję w TV pana Premiera dokonującego zabiegów pijarowych mających - jak się nietrudno domyślić - ocieplić jego wizerunek, a polegających na jedzeniu zupy  (w kampanii wyborczej - nawet jajecznicy!),  gryzmoleniu koszmarnego zwierzaka i wystukiwaniu jednym palcem melodyjki;  rzecz jasna - kawałka kolędy, bo to święta.  Nie sposób nie zauważyć, że przy wykonywaniu tych czynności bywa on niesłychanie z siebie zadowolony, choć uzasadnienia tej satysfakcji trudno się doszukać:  jedzenie zupy - to jeszcze ujdzie, choć łokcie mógłby trzymać bliżej boków - natomiast poziom popisów plastyczno- muzycznych wypada z przykrością uznać za żenujący;  to ma być ocieplanie?!  Próbując dociec powodów, dla których Donald Tusk chwycił się pomysłów tak niezdarnych, przeciwskutecznych i nie wiadomo do kogo adresowanych doszedłem do wniosku, że wyjaśnienia mogą być dwa.

   Pierwsze jest takie, że - jak powiada Gombrowicz - "wszystko podszyte jest dzieckiem" - a to przecież małe dzieci dopiero co się czegoś nauczywszy, lubią się tym popisywać:  pokazać, jak ładnie jedzą zupkę, coś nabazgrać czy wybrzdąkać - a bywa, że i pochwalić się skutecznością w posługiwaniu się nocniczkiem;  lubią, bo są za to przez rodziców chwalone bez umiaru.  Starcze zgrzybienie, któremu czasem towarzyszy zdziecinnienie jest wprawdzie w tym przypadku jeszcze za horyzontem, ale co to w gruncie rzeczy wiadomo... polityk żyje intensywnie, a więc szybko.  Wypadałoby przy tym okazać wdzięczność pijarowcom DT za to, że wzorując się na dziecięcych popisach pominęli ostatni z wymienionych;  być może - póki co.

   A wyjaśnienie drugie, prostsze od pierwszego, podsunęła mi chyba podświadomość sprawiając, że z mroków mojej niepamięci wychynęło wspomnienie o zagadkach, jakimi raczył nas kiedyś w telewizyjnych programach rozrywkowych Grzegorz Wasowski:  należało zaprezentowany filmik opisać w paru słowach.  Na przykład:  - biegacz pokonuje bieżnię, na której co kawałek leżą rybki;  rozwiązanie brzmiało - "bieg przez płotki".  To akurat było takie sobie, ale moje wspomnienie dotyczyło innej scenki":  idzie  korytarzem facet wyglądający na Francuza  (berecik, przystrzyżone wąsiki itp.), a mijający go osobnik wręcza mu banknot jednodolarowy.  A rozwiązanie?  Ano, takie:  -"dostał Pierre dolca".  Cóż - może być i tak.

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka