...no, bo gdyby było inaczej, to by się w ostatnich przedwyborczych zagrywkach nieco miarkowali. Odwołując się do Bułhakowa myślę o tej scenie z "Mistrza i Małgorzaty", w której zmieniony w upiora administrator Warionucha częstuje dyrektora finansowego Rimskiego opowieścią o bezeceństwach dokonywanych przez Stiopę Lichodiejewa; Rimski to wszystko najpierw z satysfakcją kupuje, ale im bardziej drastyczne stają się opisywane wybryki - tym mniej on w nie wierzy, aż w końcu zdaje sobie sprawę, że jest robiony w konia - bo żadna z opisywanych mu spraw nie mogła się wydarzyć naprawdę. Tak, tak - w niczym nie należy przesadzać, bo wtedy łatwo o to, że się sprawa, że tak powiem - rypnie i rzecz spełznie na niczym; starasz się usilnie, ale ciut za bardzo - i kicha; spodziewasz się czegoś - a to nie wychodzi. Zupełnie , jak w tej książeczce o niedźwiadku: - im bardziej wyglądał na zewnątrz, tym bardziej nikogo tam nie było.
No, dobra - nie czytają tego rosyjskiego pisarza, to ich sprawa; jak mówił Franciszek Villon - "Pan Bóg z niemi!" (co mnie naszło z tymi odniesieniami do literatury - nie mam pojęcia; już nie będę!). Najwyraźniej nie znają też powiedzenia, że co za dużo - to niezdrowo; to zrozumiałe, że w tym środowisku znajomość polskich przysłów i sentencji nie jest powszechna - ale przecież u zachodnich sąsiadów powinno chyba funkcjonować coś w rodzaju: - zu viel ist nicht gesund ( przepraszam za niemczyznę znaną mi tylko z filmów o wojnie) - więc guru tej omawianej części społeczeństwa powinien to znać i dać sobie spokój z powoływaniem się na niebudzącego zaufania osiłka, którego strach byłoby spotkać w ciemnej uliczce. Od mądrości zawartej w ludowych powiedzonkach są daleko, "Mistrza" i "Puchatka" nie znają - ale coś przecież chyba czytali? Pewnie dość uprawnione może być przypuszczenie, że "Szczerze" - mają już za sobą, a mozolą się teraz nad "Rafałem". Niedawno można było się przekonać, że na tym nie koniec: ci obficiej obdarzeni wyrafinowanym gustem literackim sięgają też po inne produkcje piśmiennicze i jeden z nich, profesor ekonomii Dariusz Filar - znany też, co prawda w niezbyt szerokim kręgu, jako autor powieści - ogłosił na fejsiku: "Felietony Krzysztofa Skiby czytuję z przyjemnością. A także ze szczyptą zazdrości..." Komentować? E...
A wracając do rzeczy: gdyby mi ktoś o Tusku, o którym, najoględniej mówiąc, nie myślę niczego dobrego - powiedział, że on mordował staruszki, żeby im zabrać złote zęby - to bym takiego opowiadacza obśmiał uznając rzecz za bezczelnie naciąganą. Jakie wiadomości nt. Nawrockiego stara się Tusk forsować powołując się na kryminalistę - wiadomo. Cóż - jak powiadał znajomy wieśniak: - ludzie nie są jednakowe! Ciekawe, że Czepiec w "Weselu" mówił podobnie: "Ptok ptokowi nie jednaki, człek człekowi nie dorówna..." (miało nie być literatury, ale nie wytrzymałem). A dalej - to tam jest tak; ..."nie polezie orzeł w gówna!". Cóż - orzeł, to nie, ale jak widać, łatwo znajdzie się osobnik, co w tę substancję chętnie wdepnie próbując chlapnąć na przeciwnika. Powiada się też - poza wcześniej przytoczonym porzekadłem - że za dużo, to i świnia nie zje. DT wydaje się liczyć wśród swoich słuchaczy na ponadnormatywne osobniki tego gatunku.
Inne tematy w dziale Polityka