Eurybiades Eurybiades
481
BLOG

Filar finansów publicznych - zasypać dziurę budżetową

Eurybiades Eurybiades Polityka Obserwuj notkę 9

Właśnie doznałem szoku poznawczego. Muszę to skomentować bo wybuchnę.

Brak elementarnej wiedzy dziennikarzy rozumiem. Rozgrzeszam. Amen.

Komentarz profesora Filara mnie znokautował. Poniżej pokażę dlaczego.


Przeczytałem tekst na TVN24:

http://www.tvn24.pl/-1,1721248,0,1,dziura-budzetowa-moze-niemal-zniknac,wiadomosc.html


Streszczenie: chodzi o to, że nasi kreatywni politycy planują zasypanie dziury budżetowej zyskiem NBP. To jest jeszcze ok. Ale, zastanawiają się nad ujęciem w tym zysku wpływu na wynik niezrealizowanych różnic kursowych. Zanim Was to odrzuci i zniechęceni uciekniecie z mojego bloga - poniżej opiszę ze szczegółami o co chodzi. Stali czytelnicy mojego bloga wiedzą, że zajmuję się finansami - postaram się wytłumaczyć o co w tym tak naprawdę chodzi.


Ciekawsze fragmenty tesktu który skomentuję:

"Kolejnym możliwym źródłem zysku jest zmiana liczonej w złotych wyceny rezerw walutowych.
– Była silna deprecjacja naszej waluty.W jej wyniku o blisko 30 mld zł wzrosła wartość walut tworzących rezerwy.A to polepszy wynik finansowy NBP i da budżetowi, wynoszący nawet 25 mld zł, zysk – mówi "DGP" Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu."

"– Niezrealizowane różnice kursowe nie mogą tworzyć zysku NBP – przekonuje Andrzej Bratkowski, członek RPP. Zgadzają się z nim prof. Dariusz Rosati, były członek RPP, i Jakub Borowski. – Przecież jeśli złoty się wzmocni, wartość rezerw w obcych walutach automatycznie spadnie, a budżet tych pieniędzy nie odda – mówi Borowski.

Ale prof. Dariusz Filar, były członek RPP, widzi to inaczej. Wyjaśnia, że z części zysku z niezrealizowanych różnic kursowych tworzy się rezerwę na ryzyko kursowe, z czego pokrywana będzie strata, gdy nastąpi odwrócenie trendu, ale reszta może tworzyć zysk."


I teraz obiecany wykład - łopatologicznie pokażę dlaczego po lekturze cytowanego tekstu wylałem na biurko kawę.Ponieważ pojęcie "niezrealizowana różnica kursowa" jest pojęciem które brzmi groźnie - postaram się to wyjaśnić w prosty sposób. Na przykładach.


 

PRZYKŁAD

Proszę sobie wyobrazić prostą sytuację:

a) dnia 30 grudnia 2011 biorą Państwo kredyt w Euro => 100.000 Euro

b) bank przelewa na Państwa konto pieniążki w PLN (złotych polskich) => kurs przyjmijmy na dzień 31/12/2011  - 4 PLN za jedno Euro

Na koniec dnia mają Państwo w bilansie dwie kwoty: 400.000 złotych na rachunku bankowym (4x100.000) oraz zobowiązanie wobec banku - kredyt w wysokiści 100.000 Euro. Zgodnie z zasadami prowadzenia ksiąg - wycenią je Państwo w PLN - pokażą więc 400.000 PLN. Aktywa=pasywa - szafa gra. Wszystko się zgadza.

Dnia 31 grudnia 2011 w wyniku zdarzeń od Państwa niezależnych - kurs PLN/Euro ulega zmianie. I teraz za 1 Euro płacimy już 4,5 PLN. No cóż - kto ma kredyt w walucie z kraju zegarkami stojącego - wiedzą wie jak to boli. Ja nie mam ale się domyślam.

Otóż na dzień 31 grudnia, a więc jeden dzień po zaciągnięcu kredytu Państwa bilans będzie wyglądał następująco: 400.000 złotych na rachunku bankowym (nic nie wydaliśmy!), oraz znajomy kredyt w wysokości 100.000 Euro po stronie zobowiązań. Tyle tylko, że na 31 grudnia wycenią go Państwo po obowiązującym kursie - tak więc będzie to 450.000 złotych jakie są Państwo winni bankowi. Innymi słowy - w ciągu dnia Państwa dług w złotówkach wzrósł o 50.000 złotych.

I własnie te 50.000 złotych w Państwa rachunku wyników stanowi "stratę z niezrealizowanych różnic kursowych". Innymi słowy - w ciągu jednego dnia kurs zmienił się o 0,5 PLN (12,5%).

Kontynuujmy. Słoneczko świeci, pogoda wspaniała, bankier mimo słabego samopoczucia po zabawie sylwestrowej nadal pamięta o naszym kredycie.

Robimy kolejny bilans i rachunek wyników. Kurs dnia 2 stycznia - dzięki czynnikom od Państwa niezależnym - wynosi 4 złote za 1 Euro. I robimy bilans - aktywa - na koncie znajome 400.000 PLN (nadal nic nie wydaliśmy!), zobowiązanie - 100.000 Euro - wyceniamy po kursie 4PLN/Euro => 400.000 PLN. Odwracamy wycenę z 31 grudnia 2011 - mamy w roku 2012 zysk będący "niezrealizowaną różnicą kursową".

Powtórzmy - rachunek wyników w 2011 - strata 50.000 złotych. Rachunek wyników 2012 - zysk 50.000 złotych. Zarówno wycena na 31 grudnia, jak i wycena na 2 stycznia mają wpływ na wynik :-) Państwa działalności. Ale jak widać - jest to "niezrealizowana" strata/zysk. Podkreślam "niezrealizowana".

Jedziemy dalej.

Termin spłaty kredyty się zbliża. 3 stycznia - robimy przelew do banku. Bankier się cieszy. Kurs Euro wynosi - o zgrozo - 5,0 pln za jedno Euro - spekulanci...znowu Ci spekulanci.

Liczymy - 5 pln/euro x 100.000 Euro - płacimy bankowi 500.000 PLN. Z czego to inna sprawa - no ale płacimy.

Co pokażemy w racunku wyników? Stratę 100.000 PLN - ponieważ nasz kredyt spłaciliśmy po kursie 5 pln za 1 Euro podczas gdy zaciągając go w roku 2011 - bank przelał nam 400.000 pln gdyż kurs wynosił 4. Uwaga: strata w wysokości 100.000 PLN to strata ze zrealizowanej różnicy kursowej.

Bank z kolei zaksięguje zysk w wysokości 100.000 PLN z tytułu zrealizowanej róznicy kursowej.

Wracając do meritum. Po to zrealizowana i niezrealizowana różnica kursowa mają inne nazwy i są zwykle (bo nie w każdym kraju tak jest) prezentowane jako odrębne linie w rachunku wyników aby czytelnik wiedział co już się zrealizowało a co jest w wyniku efektem wyceny na dany dzień.

To, że zrobimy wycenę dzisiaj - wcale nie oznacza, że spłacając kredyt jutro - przyjmiemy ten sam kurs.


Wracają do meritum. NBP posiada rezerwy w walutach obcych. Dajmy na to: 100.000 Euro. Na rachuneczku bankowym. Kurs złotego na dzisiaj - 4,3499. Daje nam to 434.990 PLN.

Jeżeli jutro to wyliczmy i kurs wyniesie 4,0 => NBP będzie miał tylko 400.000 w PLN.

I o to w tym wszystkim chodzi - zysk z "niezrealizowanych różnic kursowych" jest zyskiem wirtualnym. Może się zrealizować, a może być również tak, że zysk zamieni się w stratę.

Pan Filar twierdzi, że ryzyko zmiany kursu pokryje się poprzez "rezerwę" na ryzyko kursowe. To ja się pytam w takim razie - po co się tak wszyscy trudzimy. Niech Pan Filar wyliczy rezerwę tak, że zysk NBP spłaci nam cały dług publiczny.

Przecież rezerwa na ryzyko kursowe obarczona będzie pewnym ryzykiem. Najprostszym, najlogiczniejszym, najrozsądniejszym sposobem na uniknięcie ryzyka jest wyłączenie niezrealizowanych różnic kursowych z kalkulacji zysku NBP.

Nie dzielmy skóry na niedźwiedziu. Najpier go upolujmy.

 

 

 

-



 

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka