W laptopy ktoś walił młotkiem - To nie jest tak, jakby laptop spadł z biurka, tylko raczej tak, jakby ktoś walił w niego młotkiem - mówił Ćwiąkalski rano w radiu RMF, dodając, że zastanawiające jest, że zachowują się tak "ludzie, którzy przedstawiają się jako kryształowo czyści"."
(z GW). http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,4889225.html
Ten fragment "publicystyki" na zamówienie, zostanie włączony do kanonu manipulacji GW-czej. Coś o czym panowie z GW woleliby zaPOmnieć, ale my im na to nie POzwolimy.
Tak panie i panowie, "młotek Ziobry", "wanienka Wassermana", "kot Jarosława" i "Saba Dorna", to są te żelazne tematy z czołówek gazet w tym kraju. To są te niekończące tematy zastępcze, które są wałkowane bez końca, odświeżane przez drobnych wyrobników, a pucowane pod czujnym okiem tzw. "publicystów" i tzw. "niezależnych dziennikarzy".
Przejdzmy jednak do drobnych tematów z cyklu "Los czieławieka".
Czyn białostockich prokuratorów to patologia - prof. Piotr Kruszyński, karnista.
Intrygujące prawda? Wszystko w swoim czasie, bo rozwiniemy ten temacik poniżej....
Co naprawdę dzieje się w tym nieszczęsnym kraju? Co w tak zwanej trawie piszczy? Piszczą zwykli ludzie, ot pierwsza z brzegu sprawa Cześka Małkowskiego, który według doniesień prokuratury "mógł molestować podległe mu urzędniczki."
Sprawa jest dużo poważniejsza, niż "molestowanie", ponieważ jedna z kobiet zawiodomiła prokuraturę olsztyńską o tym , że została przez pana C.M. zgwałcona. Aby zapewnić anonimowość ofiar i bezstronność procesu, a także chronić "dobro śledztwa" prokuratura w Olsztynie zapewniła kobiety, że ich dane osobowe zostaną utajnione. Zaś ich sprawa zostanie przesłana do prokuratury białostockiej.
Takie zapewnienia mogłyby być dobre w kaczystowskim państwie Ziobry i niedobrych kaczek, ale są "5-liter" warte w "Irlandii" Ćwiąkalskiego.
Co zrobiła białostocka prokuratura? No oczywiście, że ujawniła nazwiska urzędniczek. Przecież w ten sposób się zastrasza ofiary w sycylijskiej "Irlandii". Tak jak to opisuje Rzepa:
" W poniedziałek rano do ratusza trafił zwykły list polecony sygnowany przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku. Śledczy prosili w nim o przesłanie teczek personalnych urzędniczek – wymieniono je z imienia i nazwiska. Kobiety są świadkami prokuratury w sprawie molestowania i gwałtu. Na końcu listu jest adnotacja, że dokumenty należy dostarczyć śledczym do 15 lutego. Korespondencja adresowana była do sekretarza miasta. Ale takiego stanowiska w Olsztynie nie ma. – Listy przekazywane są na biurko pana prezydenta – mówi Magdalena Górecka z biura prasowego ratusza. Informacja o liście i nazwiskach kobiet błyskawicznie rozeszła się po ratuszu. – Przynajmniej u mnie w wydziale już wiedzą, kto doniósł na prezydenta – mówi „Rz” pracownik magistratu. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku, która wysłała list, nie chce teraz szerzej komentować tego, co się stało. Adam Kozub, rzecznik prokuratury: – Mogę tylko potwierdzić, że wysłaliśmy taką korespondencję."
http://www.rp.pl/artykul/92056.html
W dalszym ciągu artykułu Rzepa idiotycznie pyta:
Dlaczego prokurator nie sprawdził, że w Olsztynie nie ma sekretarza i korespondencja kierowana jest na biurko prezydenta? Dlaczego nie pojechał po teczki osobiście? Po co w ogóle chciał te dokumenty?
"No kompletni idioci", jakby to określił nasz supermarszałek Niesiołowski. Sprawę zgrabnie wyłuszcza prokurator Kozub:
– Nie będę tego komentował!
Krótko i węzłowato, nie wtrącać się hołoto do panów prokuratorów, cicho siad! (Saba?)
Na koniec Rzepa podaje rozpaczliwe słowa załamanej i zastraszonej kobiety:
– Kiedy odmówiłam prezydentowi, miałam w ratuszu problemy. Nie chcę w ogóle myśleć, co się może stać teraz. Prokurator miał nam zapewnić anonimowość, miał nas chronić, a zostałyśmy wystawione, zniszczone.
He, he... Jest "Irlandia", głosowali światli, młodzi oglądacze szkła powiększającego, czytelnicy POlityki i GW-czej. ChWała im za to. Cała ta publika, która najwidoczniej zaPOmniała czyje tak naprawdę interesy chroni nowy minister "sprawiedliwości". Teraz gdy komuś porwą dzieciaka i będą go w kawałkach przesyłać pocztą, albo zgwałcą córkę, żonę, czy narzeczoną (i to legalnie, bo w miejscu pracy) to niech ma pretensje do samego siebie. Gdy lokalny watażka zażąda haraczu w urzędzie, to niech się pociesza, że nie rządzą złe kaczki. Niech to mu wystaczy za pocieszenie i da satysfakcję. To on, światły obywatel, głosował za partią Ćwiąkalskiego, to on szczytował przy tefałenowskiej prasówce i zbrodniach ukrytych w laptopie Ziobry, to dla niego pisze codziennie onet i GW-cza.
A na koniec następna wiadomość, nasz kochany minister rolnictwa Marek Sawicki sprzeciwił się ponownemu ukaraniu spółki J&S Energy, za brak wymaganych w umowie rezerw paliwa. (Czy taki przekręt mógłby być możliwy w niezależnym państwie? Wątpię).
"Karę nakłada się, kiedy zapasy są zagrożone. O ile wiem, zapasy paliwowe są na bardzo wysokim poziomie i w krótkim czasie od tamtych działań (...) zostały uzupełnione i, na moją wiedzę, na dzień dzisiejszy te zapasy są naprawdę wystarczająco duże."
Marek Sawicki (POdobieństwo tych nazwisk czy co?)
http://www.rp.pl/artykul/5,92061.html
Genialne. Putinowskie media POwinny napisać mniej więcej tak: "nasi ludzie w Warsziawie", a nie tak skromnie "nasz czieławiek w Wwie". Na koniec, chciałbym POzdrowić wszystkich wyborców PO, tradycyjnie już:
"Aby wszystkim żyło się lepiej".
Gardzę: "czlekami honoru", sb-ekami, tchórzami, hipokrytami i dziennikarzami z GW i "spólki". Nie znosze manipulatorów, klamców, oszustów i ludzi "michnikopodobnych". Nie uważam się za "ynteligenta" ponieważ nie czytam pisemek "wykształciuchów".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka