"Przyrzekam ci, że będziesz mogła się o mnie troszczyć, być obok mnie w chwilach radości, smutku, w momentach mych porażek i sukcesów, jeśli tylko chcesz, to tęsknij za mną kiedy wyjadę lub wyjdę do drugiego pokoju. Obiecuję ci, że będziesz mógł oglądać ze mną filmy, śpiewać, tańczyć, śmiać się i płakać, że będziesz mógł się dzielić ze mną wszystkim - myślami, materiałem genetycznym i zasobami - czym tylko zapragniesz"
Taką oto przysięgę "małżeńską" wymieniło dziś dwoje młodych ludzi w pierwszej w Polsce ceremonii ślubu "humanistycznego". Ma to być możliwość podniosłego obchodzenia zaślubin dla ludzi niewierzących i agnostyków, w sposób który zapewni takiemu wydarzeniu należytą rangę. Ślub odbył się w jednym z muzeów, co miało podkreślić jego świecki charakter... Zamiast śpiewów, błogosławieństw zebrani odczytali fragmebnty z ulubionych książek młodej pary, salę oświetlało wyłącznie światło świec... Zamiast obrączek, wręczono sobie pierścienie a ceremonię poprowadziła para kobiety i mężczyzny (co symbolizowało równouprawnienie płci)...
Wszystko to było by bardzo piękne, gdy by nie jedna lecz jakże ważna rzecz, a mianowicie przytoczona na początku a wypowiedziana przez młodych "przysięga". Jest ona moim zdaniem dowodem na to że jako ludzie zmierzamy w bardzo złym kierunku. Kiedyś wielkość człowieka mierzyło się jego odważnymi czynami, uczono się pokory, próbowano sprostać wielkim wyzwaniom. Te bezbarwne, pozbawione większej głębi frazesy które ci młodzi ludzie wypowiadali sobie nawzajem pokazują że współczesne pokolenia nie stawiają już sobie żadnych poważnych celów. Obietnica miłości zastąpiona została niezobowiązującymi, pustymi sloganami, a jedyny konkret jaki tam pada to stwierdzenie o "wymianie genetycznej" który de facto sprowadza owe małżeństwo do roli związku kopulacyjnego, ograniczonego wyłącznie do przyjemności. Zobowiązanie do bycia razem w zdrowiu i chorobie zastąpione zostało fakultatywnym ("humanistycznym") prawem... Zresztą cała przysięga została wymyślona przez młodą parę, co tylko dobitnie pokazuje że nadchodzą czasy totalnego relatywizmu i straszliwie szkodliwego nihilizmu moralnego.
Ideologia "Róbta co chceta" znajduje swoje ujście właśnie w takich oto wydarzeniach. Całośc jest oczywiście podszyta nienawiścią do chrześcijaństwa i religii jako takiej, choć forma którą przyjęto jest przecież prostacką kalką uroczystości kościelnych. Brak tu zobowiązań, jest pełna swoboda i niezależność. Po co składac kosztowne obietnice, wyrzekać się słabości, ćwiczyć samokontrolę i panowanie nad ciałem? Lepiej zachowywać się jak instynktowne zwierzę i całe życie ograniczyć do fizycznych potrzeb.
Instytucja która organizuje tego typu uroczystości to Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów... Jest to oczywiście zwyczaj przeniesiony z zachodu. Organizatorzy chcieliby zapewne aby takie ceremonie były traktowane przez panstwo na równi ze ślubami konkordatowymi. Na razie to nierealne, ale kto wie co się stanie w przyszłości.
Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka