you-know-who you-know-who
5276
BLOG

71. Relacje 36 naocznych świadków katastrofy smoleńskiej

you-know-who you-know-who Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 69

W  dyskusjach  o tym jak przebiegała katastrofa smoleńska 10.04.10, często sięga się do publicznie znanych materiałów polskich śledztw (KBWLLP i WPO-PK) pomijając relacje naocznych świadków. W źródłach rosyjskich i częściowo polskich znalazłem wypowiedzi 36 naocznych świadków. Przytoczę zasadnicze treści, odpowiadające na wiele istotnych pytań, w tym następujące:  (i) Jaka była widzialność pozioma i pionowa w czasie katastrofy, (ii) Czy trajektoria cięcia drzew od BRL do Kutuzowa, jak i spadku na las za ul. Kutuzowa [obliczona przeze mnie i zgadzająca się z udokumentowanymi śladami na drzewostanie, jak i CVR] zgodna jest z tym, co widzieli świadkowie? (iii) Co działo się w momencie spadku samolotu i przez kilka pierwszych minut po nim - m.in. cóż to za odgłosy podobne do wystrzałów słychać  na tzw. "filmie 1:24"?


  PODSUMOWANIE I WNIOSKI, DLA NIECIERPLIWYCH

(i)  Widzialność pozioma przy ziemi na terenie całej katastrofy od radiolatarni bliższej (BRL) do wrakowiska była fatalna: na ogół 50-100 m, czyli jedna do dwóch długości pędzącego samolotu. To jeszcze ponad dwukrotnie mniej niż w: "Arek, teraz widać 200". W istocie, niektórzy świadkowie oceniali widzialność poziomą na < 50 m. Wymagana widzialność pozioma: RVR > 1800 m (jeśli przemilczeć, że piloci mieli nielegalne dopuszczenia i de facto ich minimum wynosiło RVR = 4000 m). Tam nawet kierowcy zwalniali do 35-50 km/h, bo nie za dobrze drogę widzieli!  Widzialność pionowa nie przekraczała ~15 m, dużo mniej niż spodziewali się piloci. Tylko niektórzy obserwatorzy widzieli czubki najwyższych drzew, na ogół skrywały się one od wysokości 15 m we mgle i stratusie. To horrendalnie niska podstawa chmury. Przy takiej widzialności nie może na pasie 26 wylądować w jednym kawałku nawet mały, zwinny samolot.  Kilkanaście metrów to wysokość samolotu i wysokich drzew, osiem razy mniej niż podstawa chmur  będąca legalnym i bezpiecznym minimum pilotów i samolotu (lub uwzgl. nielegalne dopuszczenia, dwadzieścia sześć razy mniej). Nie było więc dużej szansy na uratowanie życia, w przypadku decyzji pilota by zejść pod chmurę, zobaczyć teren, po czym lądować lub odejść na drugi krąg. Jednak piloci PLF 101 zaczęli awaryjne odejście mocnym pociągnięciem sterów właśnie dopiero na wysokości ~20 m nad ziemią, w chwili odzyskania kontaktu wzrokowego z terenem.  

(ii)  Trajektoria i ułożenie samolotu TU-154 jest niesprzeczne z obserwacjami świadków, za wyjątkiem dwóch (o ile pamiętam) świadków, którzy błędnie określili, w którą stronę samolot się obracał wokół osi podłużnej. Takie pomyłki są oczekiwane. Wszyscy świadkowie widzieli całego tupolewa, lecącego na przestrzeni wieluset metrów od BRL do miejsca katastrofy, na bardzo małej wysokości pomiędzy 3 a 15 m nad ziemią (odstęp od ziemi najbliższej części, nie środka masy samolotu). Nie było więc żadnych eksplozji rozsadzających samolot. Wybuchy to prymitywne kłamstwo polityczne, sprzeczne z treścią licznych rejestratorów lotu badanych przez producentów w 3 krajach, badaniami wraku przez biegłych i fizyką lotu odtwarzającą dokładnie (tj. w granicach jej nieoznaczoności) trajektorię, w moich symulacjach aerodynamicznych beczki smoleńskiej. 

(iii)  Samolot opadał w kierunku BRL, następnie wznosił się powoli z wysokości minimalnej kilku metrów nad ziemią (10 m pod pasem startowym). Widziany i słyszany był w chwili, gdy przelatywał na wysokości czubków drzew radiolatarnię, i gdy uderzył w brzozę Bodina. Widziano też lecącą, urwaną na drzewie końcówkę skrzydła. Drzewo złożyło się we dwoje zaraz po zderzeniu. Na oczach ludzi, samolot ciął w silnym przechyle las przy autokomisie i konary drzew na jego drodze przy alei Kutuzowa. Okoliczne budynki pozbawione zostały prądu w wyniku przecięcia linii energetycznej w chwili niskiego przelotu PLF 101. Następnie kończąc półbeczkę w pozycji już w zasadzie odwróconej, widziano jak samolot spada nad pustym, błotnistym polem za ul. Kutuzowa, zaczepia o ziemię lewym skrzydłem (kikutem), i uderza kokpitem w ziemię w zagajniku. Po tym widziano szybką fragmentację samolotu. Wszystkie fazy lotu zgodne są z moją dokładną symulacją fizyczną. Po spadku PLF 101 ok. 8:41 czasu lokalnego, świadkowie obserwowali krótkotrwałą, turbulentną kulę deflagracji paliwa lotniczego (oszacowania mówią o ilości 400-700 kg). Rozświetliła ona mgłę na kształt półkuli o wys. do ~15 m. Były 3-4 ogniska otwartego pożaru i mocno rozgrzane turbiny silników, które szybko ugaszono bądź  schłodzono. Szybkości akcji ratunkowej sprzyjała bliskość straży pożarnej zakł. lotniczych przy Kutuzowa, jak i jednostek oczekujących w pobliżu pasa 26. Rozległy się 4 następujące po sobie w odstępie do ~10 sekund od siebie dźwięki, nie przypominające wytrenowanym słuchaczom dźwięku wystrzału z broni palnej; raczej brzmiały jak lekkie petardy lub eksplozje pojemników z gazem (były to może wybuchy rozgrzanej amunicji do Glocków BORu, a bardziej prawdopodobnie ładunków gazowych do kamizelek ratunkowych). Zarejestrowały się na tzw. filmie "1:24", na którym widać pierwsze dwie osoby chodzące po wrakowisku: młodego mężczyznę nagrywającego telefonem i emeryta idącego swą normalną drogą na działkę. Po dwóch minutach przybiegł oficer federalnej służby ochrony i grzecznie nakazał im opuścić miejsce wypadku. Nikt nie używał do niczego broni. 

  ŚWIADKOWIE i ICH RELACJE

Osoby ponumeruję poniżej by nie używać nazwisk, które oczywiście są znane zainteresowanym (np. Rodzinom). Świadkowie dzielą się na dwie duże grupy: jedni to osoby prywatne, np. właściciele garaży i działek położonych tuż obok toru lotu PLF 101, przygodni kierowcy i pasażerowie na ul. Gubienko i ul. Kutuzowa, pracownicy warsztatów samochodowych (np. KIA leżących za Kutuzowa, niedaleko pola rozpadu tupolewa prezydenckiego. Druga grupa to liczni funkcjonariusze MCzS (ministerstwa obrony cywilnej, sytuacji nadzwyczajnych  i likwidacji następstw katastrof przyrodniczych), zwyczajnej milicji i służb ratunkowych, oraz FSB (federalnej służby bezpieczeństwa FR). Te osoby zostały zgodnie z planem rozmieszczone wokół lotniska, większość dla zapewnienia ochrony terenu  w czasie wizyty delegacji polskiej z Prezydentem. Niektórzy strażacy np. z ochrony p-poż. warsztatów lotniczych, mieli tego dnia rutynową służbę. Co do grupy mundurowych, a priori można mieć pewne obawy, czy ich opowieści nie noszą śladów jakiegoś nacisku przełożonych. Okazało się jednak, że relacje tych dwóch grup świadków nie różnią się między sobą niczym zauważalnym.

Uwaga: będę skrótowo przedstawiał relacje o pogodzie, tam gdzie była przez obserwującego odnotowana eksplicite, jako RVR (runway visual range, zwane też widzialnością poziomą w metrach) i VV (vertical visibility, widzialność pionową w metrach nad pow. terenu), nawet jeśli te terminy nie są ścisłe, tj. odnoszą się do miejsca obserwacji nie znajdującego się na pasie 26, zaś VV jest albo podstawą stratusa albo przybliżonym określeniem do jakiej wysokości widać było gałęzie wysokich drzew. Symbol "~" oznacza wartość przybliżoną. Jeśli osoba nie określała RVR lub VV, nie są podane.

ŚWIADEK 1 - Strażak MCzS, oddział nr 3 smoleńskiej straży poż. (m.in. zabezpieczającej lotnisko Siewiernyj)

Był na płycie lotniska (miejsce postojowe bez widoczności progu pasa 26). RVR ~ 150 m, VV ~ 200 m. Nie słyszał upadku, ani "wystrzałów" po upadku PLF 101, na miejscu wypadku gasił jedno z ognisk pożaru, zalewał wodą rozgrzane turbiny silników.

ŚWIADEK 2 - Strażak MCzS, dow. oddziału nr 3 smoleńskiej straży poż., koordynator strażaków i pogotowia do obsługi wizyty

Był na płycie lotniska (miejsce postojowe 3, bez widoczności progu pasa 26). Usłyszał huk silnika, nie widział samolotu, następnie głuchy odgłos (huk). Wydał rozkaz strażom pożarnym jechać po drogach lotniska w kierunku płotu, 150 m za kt. było wrakowisko. Polska delegacja jechała za jego wozem i karetką. Na miejsce, od płotu, szli pieszo. Były 3 ogniska pożaru, dużo rozlanej benzyny lotniczej, która się nie paliła. Słychać było odgłosy podobne do wystrzałów. Pracownik FSO (federalnej służby ochrony) z którym szedł przez las szukając miejsca katastrofy ostrzegł go, żeby strażacy byli ostrożni przy gaszeniu wraku, gdyż na pokładzie samolotu prezydenckiego była na pewno uzbrojona ochrona, naboje mogły przy pożarze wybuchać. Wydał odpowiednie ostrzeżenie. Ciała ofiar miały b. duże uszkodzenia, wiele miało uszkodzenia głowy. Nie było znaków życia. Niedługo po jego przyjeździe przybyła straż poż. należąca do zakł. lotniczych lotniska Siewiernyj. Pożar ugaszono w ciągu 5-7 minut. Na miejscu gaszenia pożaru widać było nadpalone kamizelki ratunkowe, dźwięki podobne do wystrzałów mogły wg strażaka pochodzić też od wybuchu ich rozgrzanych ładunków gazowych. Dźwięki, które dowódca straży słyszał na filmie "1:24" odpowiadały tym, które słyszał w rzeczywistości. W momencie nagrania, podbiegał już do wraku, a zaraz potem rozległa się syrena innej straży. Głos osoby na filmie żądający opuszczenia terenu katastrofy należał do wspomnianego wyżej pracownika FSO.  Nikt widziany przez świadka nie miał, nie używał ani nie strzelał z broni.

ŚWIADEK 3 - Strażak MCzS, oddz. nr 3 smoleńskiej straży pożarnej

Stał ok. 50 m od pasa startowego, obok ogrodzenia. RVR ~ 50 m, VV ~ 10 m. Nie słyszał upadku samolotu, jego wóz przybył na miejsce katastrofy po wozie z zakładów lotniczych. Było kilka ognisk pożaru, unosił się dym, otwartych płomieni było mało. Nie słyszał żadnych dźwięków podobnych do wystrzałów czy wybuchów.

ŚWIADEK 4 - Strażak MCzS (oddz. 3)

Jego jednostkę wezwano z miasta. Na miejsce katastrofy doszedł wzdłuż płotu obok centrum samochodowego KIA. RVR  = 50-100 m, VV ~ 5 m. Na miejscu były już inne jednostki, ok 12 strażaków. Nie słyszał dźwięków podobnych do wybuchów.

ŚWIADEK 5 - Kierowca wozu strażackiego

Jego jednostkę wezwano z miasta. Na miejsce katastrofy doszedł wzdłuż płotu obok centrum sam. KIA. RVR  ~ 100 m.Podjechał z terenu lotniska do płotu, następnie dostał radiowo polecenie podjechania od ul. Kutuzowa, stanął 30 m od pola rozpadu samolotu, gdzie strażacy podłączyli węże do jego wozu, gasili i schładzali turbiny samolotu. Nie słyszał dźwięków podobnych do wybuchów, stał koło głośnego wozu straż.

ŚWIADEK 6 -  Dowódca wozu strażackiego

Jego jednostka stała na drodze kołowania 4 lub 5. RVR ~ 100 m, VV ~ 100 m (niepewne). Pieszo (150 m) dotarł do miejsca upadku. Były 2 ogniska pożaru.  Nie słyszał dźwięków podobnych do wybuchów/wystrzałów.

ŚWIADEK 7 - Kierowca wozu strażackiego

Jego jednostka stała 100 m od pasa startowego pod płotem. RVR ~ 100-150 m, VV ~ 10 m. Usłyszał szum silników samolotowych od strony ul . Gubienko. Dudnienie silników ucichło i usłyszał huk. Po minucie jednostka dostała wiadomość że samolot się rozbił. Gdy dojechał po wysadzeniu strażaków okr. drogą od zakł. KIA, były tam już 2 wozy strażackie. Stał koło wozu i nie słyszał żadnych odgłosów. Widział mnóstwo ciał ofiar katastrofy. 
ŚWIADEK 8 - Strażak z ochrony zakładów lotniczych

Palili papierosy z kierowcą stojąc koło ul. Kutuzowa, była gęsta mgła i zagęszczała się ciągle. Usłyszał niezwykle silny dźwięk turbin samolotu od strony fabryki podzespołów samochodowych. Jednocześnie zauważył zarys dużego samolotu. Na bardzo niskiej wysokości przelatywał nad ul. Kutuzowa. Samolot leciał z silnym przechyłem w lewą stronę. Widział jak samolot zaczepiał o wierzchołki drzew przy ul. Kutuzowa kadłubem. To wszystko działo się w oka mgnieniu. Przeleciawszy Kutuzowa samolot skrył się za budynkiem KIA Centr, a następnie rozległ się głuchy huk, po czym nastąpił wybuch płomieni. Dźwięku wybuchu nie słyszał. Wraz z załogą wyruszyli w stronę miejsca upadku dróżką koło stacji benzynowej Rosnieft i budynku KIA Centr., przez las.  Droga była grząska, błotnista. Dotarli na m-ce katastrofy w ~3 minuty. Czuć było silny zapach nafty i spalenizny, Jego wóz dotarł na wrakowisko pierwszy, przystąpili do gaszenia. Jakichkolwiek huków na miejscu pożaru nie słyszał. Jedynie słychać było silny trzask ognia, resztę zagłuszał silnik wozu straż z powodu włączonej pompy. Oglądając film zrobiony telefonem, strażak ten rozpoznał teren zdarzenia i dźwięk syreny jego wozu. Syrenę włączyli od razu jak wyjechali z jednostki, była ona włączona aż dojechali.   

ŚWIADEK 9 - Strażak z ochrony zakładów lotniczych

Słyszał wycie silników samolotu, a potem dźwięk jakby spadł samolot. Natychmiast założył kombinezon i wsiadł ze strażakami do wozu. W jego jednostce nie była włączona syrena dopóki nie dojechawszy do Kutuzowa, musieli na tej drodze zawrócić. Tam włączyli syrenę. Przejechali pomiędzy stacją KIA i stacją benzynową praktycznie do samego wrakowiska, rozwinęli sprzęt i zaczęli szukać pasażerów którzy przeżyli wypadek, jednak nikogo żywego nie znaleźli. Gasili najpierw największe skupiska ognia, potem mniejsze, na końcu schładzali gorące turbiny samolotu. Ok. 5 min. po nich dołączyła karetka pogotowia, której załoga poszukiwała żywych ofiar katastrofy. Żadnych dźwięków podobnych do wystrzałów/wybuchów nie słyszał, nie widział osoby filmującej telefonem.

ŚWIADEK 10  - Kierowca wozu straży pożarnej z zakładów lotniczych

Stał ze strażakiem przy bramie na ulicy. Była gęsta mgła, RVR  określił jako "wg mnie  600-800 m". Dał się słyszeć szum silników zbliżającego się samolotu, pochodzącego do lądowania na Siewiernym. Samolot leciał na bardzo niskiej wys. z przechyłem na lewe skrzydło. Przeleciał przez drogę Kutuzowa zaczepiając o drzewa. Zobaczył jak po przelocie drogi, od samolotu 'oderwało się skrzydło, co spowodowało huk'. Po tym samolot spadł w zarośla, słychać było charakterystyczny głuchy dźwięk, po czym od razu nastąpił wybuch ognia. Na miejsce upadku dotarli po 2-3 min.

ŚWIADEK 11  - Lekarka MczS, koordynatorka zespołów pogotowia

Zespół 1 lekarki i zespół 4 zostały wezwane pilnie na miejsce spadku samolotu na lotn. Siewiernyj. Nie padano, jaki spadł samolot. Droga zajęła 5-7 minut. Wraz z felczerami zobaczyła osoby mówiące po polsku i zespół z drugiej karetki, poszli szukać tych co przeżyli katastrofę w centrum pola rozpadu samolotu. Żadnych dźwięków typu wystrzału nie słyszała. Po 5-7 min. na miejsce przybyło jeszcze 6 zespołów pogotowia rat. Jej zespół pozostał na miejscu po zakończeniu poszukiwań do 11 kwietnia (przekazała wtedy służbę lekarzowi pogotowia N. Bodinowi). Dwie inne karetki odjechały do Memoriału Katyń, inne wróciły do bazy.

ŚWIADEK 12  - Pracownik szpitala rejonowego, szef wydz. pogotowia ratunkowego

W chwili wypadku jego karetka parkowała przy bramie lotniska, oczekując na przybycie samolotu już przed przyjazdem polskiej delegacji z ambasady. Gdy przyleciał jak-40, mgły jeszcze nie było. Ok. godz 10 zaczęła się szybko zagęszczać mgła. W ciągu paru minut  widoczność spadła do RVR ~ 100 m. W tym czasie próbował dwa razy lądować IL-76 FR, świadek zrozumiał, że odleciał na lotnisko zapasowe.Ktoś powiedział, że za 30-40 min. wyląduje samolot prezydenta RP. Po tym czasie usłyszał od strony wschodniej hałas zbliżającego się samolotu. Trwał nie dłużej niż 15-20 sekund. Słyszał też dźwięki podobne do łamiących się drzew. Potem nastąpiła całkowita cisza, żadnej eksplozji ani huku nie słyszał. Lekarz odniósł wrażenie, że samolot wylądował nie dolatując do pasa startowego. Kilka samochodów ruszyło w stronę skąd nadszedł hałas, po minucie ktoś krzyknął, że potrzebne są straż pożarna i pogotowie. Pojechali za samochodem straży pożarnej tak daleko jak mogli, po czym pobiegli w kierunku widocznych części samolotu na wrakowisku. Było kilka ognisk otwartego ognia, który już od paru minut gasili strażacy. Kazał felczerom chodzić wzdłuż obwodu wrakowiska i  wołać "Czy są żywi?"  Po tym jak nie znaleźli oznak życia, odsunęli się by ustąpić miejsca strażakom. Ok. 10:55 przybyło 7-8 innych karetek. Milicjanci otoczyli miejsce katastrofy po kilku minutach po przybyciu jego załogi. Nie słyszał huków/strzałów i nie widział osób robiących nagrania.

ŚWIADEK 13  - Pracownik wydziału spraw wewn. miasta Smoleńska

Wraz z oddz. 2 milicji MSW przybył na lotnisko i rozstawili się po całym jego obwodzie. Milicjanci nie posiadali broni.  Po wylądowaniu Jaka-40 pogoda zaczęła się pogarszać, osiadała gęsta mgła. Próbował lądować 2 razy transportowy Ił, jego podejście świadek obserwował znajdując się niedaleko progu pasa 26. Około 10:30 lub 10:40 od strony wschodniej czyli od ul. Kutuzowa usłyszał ryk silników samolotu i mocny trzask łamanych drzew. po czym usłyszał głuche uderzenie, a następnie zobaczył błysk ognia. Myślał że rozbił się widziany poprzednio Ił. Mgła była bardzo gęsta. Z 3 współpracownikami pobiegł w kierunku "błysku płomieni" by pomóc ludziom. Po drodze, gdy biegli, od strony wrakowiska usłyszeli głuche huki, podobne do eksplozji aerozolu. Dźwięk nie był podobny do wystrzału.  Były 3-4 takie dźwięki w odstępie rzędu 10 sekund. Świadek zapewniał, że jako milicjant zna dobrze dźwięk wystrzału broni i umie go odróżnić od innych dźwięków podobnych do wystrzału.  Na miejscu katastrofy, gdzie przybyli jako pierwsi, nie zobaczył osób postronnych. Nie było nikogo z bronią. Nie słychać było żadnych głosów, jęków lub próśb o ratunek. Rozkazał otoczyć miejsce katastrofy do zarządzania nadzwyczajnego. Przez radio poinformował kierownictwo, że niezbędna jest pomoc i tworzenie otoczenia. Strażacy i karetki przybyli bardzo szybko. Gdy już miejsce katastrofy zostało otoczone, zobaczył starszego mężczyznę idącego od strony Kutuzowa w kierunku lotniska, który został zatrzymany przez pełnomocnika operacyjnego XXX. Starszy mężczyzna wyjaśnił mu, że idzie do siebie na daczę. Potem mężczyzna odwrócił się i odszedł. Nie trzymał aparatu fotograficznego ani telefonu komórkowego. Więcej osób postronnych świadek nie widział.

ŚWIADEK 14  - Milicjantka MSW komendy nr 2 w Smoleńsku

Była 200-300 m od miejsca katastrofy, kiedy ok. 10:40  od wschodu usłyszała silny zbliżający się ryk silników samolotu, zarysów samolotu nie widziała przez mgłę. Dźwięk silników nie trwał długo, po kilku sekundach usłyszała trzask łamiących się drzew, a potem głuchy dźwięk upadku dużego przedmiotu, po czym nastąpił błysk ognia. Wybuch płomieni był wysoki, wyższy niż końcówki drzew, był widoczny krótkotrwały silny ogień, jak się wydawało, na dość dużym obszarze. Biegnąc w stronę miejsca podejrzewanej katastrofy, słyszała 4-5 wystrzałów, jeden za drugim, przypominających wybuch pojemnika z gazem. Nie były podobne do wystrzałów z broni palnej. Na samym wrakowisku już nie słyszała tych dźwięków. Było wiele zarówno dużych jak i małych fragmentów samolotu, nie było widać żywych pasażerów, nie słychać było głosów ludzkich. Była cisza, po czym rozległ się dźwięk syreny wozu strażackiego.  Samolot był odwrócony do góry podwoziem, koła jeszcze się kręciły. Koło odłamków samolotu leżały fragmenty ciał.  Tuż za milicjantami przybiegli pracownicy federalnej służby ochrony i członkowie polskiej delegacji oczekujący na przybycie samolotu. Po kilku minutach pojawili się strażacy i pracownicy służb medycznych, którzy nie znaleźli żywych ofiar wypadku. Pracownicy milicji w rejonie gdzie przebywała milicjantka nie mieli broni i nie zatrzymywali nikogo, a ona nie widziała tam nikogo postronnego.

ŚWIADEK 15  -  Milicjant MSW komendy nr 2 w Smoleńsku

Był w tym samym plutonie co poprzedni świadek i też nie widząc samego samolotu, usłyszał łoskot lamanych gałęzi, ryk silników, dźwięk upadku samolotu;  zobaczył przez gęstą mgłę kulę ognia i czarnego dymu, która sięgnęła wysokości ~15 m.  Potem słyszał następujące szybko po sobie drobne wybuchy przypominające wybuchy rozrywających się nabojów, ale nie dźwięk strzału z broni, który jest dźwięczniejszy (znany świadkowi dobrze ze służby w armii i milicji).  Dobiegli 300 m do miejsca katastrofy w ok. 2 minut. Stał na posterunku pomiędzy autosalonem KIA Motors i miejscem katastrofy, widział postronne osób w okolicy autosalonu, ale dalej tych osób nie dopuszczano. Milicja nie miała broni.

ŚWIADEK 16 -  Milicjantka MSW komendy nr 2 w Smoleńsku

Była w tej samej grupie co świadek 15. Zarysów lecącego samolotu nie widziała, gdyż od ok. 10:30  było RVR = 50-100 m. Słyszała biegnąc na miejsce katastrofy odgłosy przypominające wybuchy butli gazowych.

ŚWIADEK 17 -  Emeryt, przew. spółdz. garażowo-budowlanej Awtomobilist-2

Jechał sam do spółdzielni (garaży przy ul. Gubienko) swym samochodem około 10 rano, z początku po ul. Kutuzowa, z prędkościa 50-60 km/h. Skręcił przy stacji paliw w prawo w stronę przeciwną do lotniska i przejechał ok 70-100 m; potem jeszcze raz w prawo i poruszał się po ul. Gubienko [w okolicy działki Bodina]. Po lewej miał szpaler wysokich drzew (topoli, 15 m wys.), po prawej pusty teren ze światłami podejścia. Usłyszał huk silników. Z lewej strony leciał w kierunku lotniska samolot. Wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Samolot miał wysunięte podwozie. Po raz pierwszy świadek widział samolot lecący tam tak nisko. Prawym skrzydłem zderzył się z pniem brzozy, w wyniku czego brzoza się złamała.  Prawe skrzydło oddziliło się od samolotu wskutek uderzenia o wspomnianą brzozę, wskutek bezwładności leciało dalej, przeleciało przez ul. Gubienko na której się znajdował i upadło na ugór przed ul. Kutuzowa. Żadnego ognia  ani innych uszkodzeń oprócz oddzielenia skrzydła na samolocie w danej chwili nie widział. Samolot kontynuował lot prosto do drogi Kutuzowa, po czym przechylił się w prawo, kabiną pilotów w dół. Samej katastrofy świadek nie widział, wydarzyła się za drogą Kutuzowa. Jak daleko samolot upadł za Kutuzowa nie było widać. Odgłosu eksplozji samolotu emeryt nie słyszał. Złożył zeznania i narysował szkic sytuacyjny, kiedy wracając  do domu ok. 13:00 napotkał oddział milicji na drodze. Ten sam świadek odbył wizję lokalną w 2013 r. Tam powiedział zapytany, że samolot wyleciał zza drzew i krzaków "na wysokości 3-4 m, ponieważ zrzucił dach domku" [Bodina], który wskazał. Zobaczywszy samolot i zderzenie z brzozą emeryt zahamował gwałtownie. Zapytany czy widział to zderzenie, odpowiedział, że widział to zajście, ponieważ wierzchołek brzozy się złamał, zgiął się do dołu. 

ŚWIADEK 18  - Lekarz pogotowia (Nikołaj Ja. Bodin)

Posiada działkę 600 m kw., na której uprawia warzywa. 10.04.10 około 8:00 samochodem przyjechał na działkę, parkując . Była gęsta mgła,RVR ~ 30 m, VV = 10 m. Temperatura wynosiła ~10 C. Gęste mgły Bodin widywał często, w tym rejonie bywają w godzinach porannych do ok. dziesiątej. Miał usiąść w samochodzie, kiedy usłyszał szum lecącego samolotu. Zobaczył samolot lecący  nisko  w linii równoległej do ziemi, na wys. mniejszej niż 10 m, ze wschodu na zachód, w kier. lotniska. Zdało mu się że w momencie przelotu nad nim samolot włączył "forsowanie silnika". Strumień powietrza powalił go na ziemię na plecy, twarzą do góry. Złapał przednie koło samochodu. Nie zdążył odczuć strachu, ponieważ wszystko trwało mgnienie oka. Wg lekarza, samolot lewym skrzydłem zahaczył o pień jego brzozy, rosnącej na niewielkim wzniesieniu. Normalnie w tym miejscu samoloty lecą znacznie wyżej, bardziej na północ, i wydają inne dźwięki. Brzoza miała ok. 15 m wysokości, pień został złamany na wys. 7-8 m. Brzoza stała na ok 3-metrowym wzniesieniu. Górna część drzewa spadła na północ. Samolot wydawał się mieć wypuszczone podwozie. Po uderzeniu w drzewo samolot kontynuował lot na zachód. Bodin nie zauważył części samolotu oddzielających się w momencie zderzenia. Samolot szybko znikł z jego pola widzenia. On sam zaś pobiegł za nim w stronę lotniska. Za asfaltową drogą na drzewie zobaczył wiszące skrzydło samolotu. Miało namalowany biało-czerwony znak. Widział zerwane przewody linii energetycznej przy ulicy. Ostrzegł nieznanego mu ok. 40-letniego mężczyznę w skórzanej kurtce, fotografującego skrzydło telefonem, o niebezpieczeństwie porażenia na przerwanych przewodach. Za Kutuzowa widział tylną część samolotu sterczącą ogonem do góry, i w pewnej odległości kadłub, bardzo zdeformowany, przewrócony. Część podwozia sterczała w górę. Stał 15 m od odłamków samolotu. Stwierdził, że nie było nikogo, komu można było udzielić pierwszej pomocy. Nie zauważył płomieni, tylko dym. Mgła rozwiała się około godz. 11.

ŚWIADEK 19  - Milicjant posterunku 2, Smoleńsk

Patrolował końcowy odcinek pasa startowego na obwodzie lotniska Siewiernyj; widział jak lądował nieduży polski samolot, po czym mgła zaczęła się zagęszczać. Ok. 10:30 słyszał drugą próbę lądowania samolotu zakończoną odejściem. ok. 10:45 usłyszał donośny huk zbliżającego się od strony ul. Kutuzowa samolotu. Zarysów nie widział, RVR wahała się <  100-150 m aż do  20-30 m. W eterze usłyszał o katastrofie. Przy Kutuzowa widział obłamane pnie drzew w pasie idącym w stronę lotniska. Widoczne były w odległości ~100 m za Kutuzowa uszkodzenia gleby i ogon samolotu z flagą polski. Trwały już czynności poszukiwawczo-ratunkowe, czuć było silny zapach nafty.

ŚWIADEK 20 - Milicjant posterunku 2, Smoleńsk

Był świadkiem lądowania jaka-40;  podejścia Ił-a słyszał lecz nie widział ze wzgl. na RVR ~150 m. Około 11-stej od strony drogi szybkiego ruchu usłyszał świst i głos pracy silnika samolotu, a po pewnym czasie głośny łoskot. W tym momencie nie wiedział co się stało.

ŚWIADEK 21 - Milicjant posterunku 2, MSW, Smoleńsk, inspektor sekcji prewencji

Ok. godz. 10:20 usłyszał szum lecącego samolotu i donośny trzask, po czym zobaczył jak za ogrodzeniem lotniska, w odl. ~250 m, nastąpił wybuch; zobaczył słup płomieni, pojawił się gęsty czarny dym. W czasie kiedy wraz kolegami biegli na miejsce zdarzenia, usłyszał cztery głośne odgłosy podobne do wystrzałów z broni palnej. Kiedy podbiegli, zobaczył fragmenty ciał ludzkich, poczuł silny zapach paliwa ('nafty'). Paliła się tylko tylna część samolotu, pozostałe dymiły.

ŚWIADEK 22 -  Monter firmy MAN-sieć

O 10:10 wyjechał z domu do pracy, tego dnia w autosalonie. Mgła była gęsta. O 10:35 jechał po ul. Gubienko i przystanął, po czym natychmiast usłyszał głośny szum silnika samolotu. Popatrzył do tyłu i w odl. 300 m zobaczył samolot pasażerski lecący bardzo nisko nad terenem. Początkowo leciał prosto. Swym lewym skrzydłem uderzył w pień dużego drzewa na działce przy skręcie na ul. Gubienko. Silniki zawyły dużo głośniej. Wydawało się, że samolot chce się wznieść w górę. Od uderzenia w drzewo, od samolotu odpadły fragmenty poszycia, a po krótkiej chwili zauważył, że od samolotu oddzielił się znaczny fragment samolotu - jak zrozumiał, skrzydło. Samolot próbował wznieść się, potem zaczął się obracać prawym skrzydłem do góry,  przeciwnie do ruchu wskazówek zegara.  Zaczepiał o kolejne drzewa, tracąc wysokość. Monter zobaczył przelot samolotu nad ul. Kutuzowa, usłyszał huk. Domyślił się, że samolot spadł.

ŚWIADEK 23 - Elektryk  KIA-Centr Smoleńsk 

Do pracy dojechał samochodem we mgle, o godz. 8:45. Są tam dwa okna, wychodzące na stronę pasa startowego 26 lotniska Siewiernyj. Przed 10 rano mgła zaczęła gęstnieć. RVR ~ 300 m, VV = 10-15 m (z powodu mgły nie widać było wierzchołków drzew). O 10:45 lub 10:50 naprawiał wraz kolegą samochód, chciał podać koledze śrubokręt leżący na parapecie. We mgle zobaczył zarys samolotu, który spadał łamiąc drzewa, zahaczając o ich pnie lewym skrzydłem. Samolot poruszał się od prawej do lewej wzgl. niego, w stronę lotniska, przecinając ul. Kutuzowa. Był biały z czerwonymi pasami. W pierwszym momencie samolotu nie było słychać, tylko widać zarys, ale potem dało się słyszeć silne wycie silnika. Samolot leciał z mocnym przechyłem lewego skrzydła w dół. Podwozie samolotu było odwrócone do góry. Elektryk widział wzniesione w górę prawe podwozie; samolot leciał odwrócony. Po drodze zahaczał o gałęzie drzew, których odłamki padały na drogę. W takiej pozycji samolot przeleciał drogę Kutuzowa i wyraźnie było widać jak samolot za drogą przelatywał nad pustkowiem, padał dziobem w dół w pozycji odwróconej i jednocześnie zahaczał swoim lewym skrzydłem o ziemię. Po zderzeniu z ziemią, na skutek uderzenia, od samolotu oddzieliła się część ogonowa. Kadłub siłą bezwładności zaczęło ściągać na lewo i w tym czasie zaczął się on rozpadać na części. Po upadku samolotu nie było wybuchu, było widać płomienie i czarny dym. Wszystko to działo się na moich oczach - mówił elektryk KIA-centrum.

Straż pożarna mieszcząca się przy zakładach lotniczych błyskawicznie wyjechała na miejsce upadku samolotu. Elektryk często obserwował normalnie lądujące samoloty, dużo wyżej niż biało-czerwony samolot, bo ~40 m nad nad ul. Kutuzowa. Podchodziły one do lądowania na prawo od Centrum obsługi Technicznej, bardziej na prawo od tego który uległ katastrofie.

ŚWIADEK 24 - Blacharz, pracownik centrum obsługi technicznej KIA Motors

Około godz. 11, dokładnie  blacharz nie pamiętał kiedy, wyszedł wraz z kolegą na dwór zapalić i stali zwróceni na północ. Usłyszał z północnego wschodu  wycie silnika samolotu, który był nierówny, towarzyszyły mu jakieś trzaski. Potem zobaczył jak zza budynku KIA wynurza się samolot, lecąc na bardzo niskiej wysokości,  ok. 5-15 m od ziemi. Samolot leciał z przechyłem w lewo. Wycie silnika było bardzo głośne. Widział, jak samolot zaczepiał o pnie drzew, jedno z nich na ~10 m od ziemi, a potem dał się słyszeć głuchy dźwięk uderzenia. Stało się jasne że samolot spadł. Praktycznie w tym momencie co odgłos zderzenia, blacharz dojrzał kłęby ognia i dymu. Trochę podszedł do miejsca katastrofy, jakieś 200 m, i zobaczył zrąbane drzewo, a także części samolotu, w tym kadłub. Na miejsce katastrofy przybyły straże pożarne, które zaczęły gasić ogień. 

ŚWIADEK 25 - Ochroniarz firmy Rostelkom przy ul. Gubienko 46

Miał dyżur w budynku firmy.  Patrzył w okno około 10:30, było RVR ~ 200-250 m. Okno wychodziło na bliższą radiolatarnię lotniskową (BRL). Mniej więcej o 10:40, usłyszał huk silników samolotu który podchodził do lądowania. Silnik pracował  w trybie normalnym. Następnie przez okno zobaczyłem obok BRL w odległości 50 m od niej w kierunku lotniska Siewiernyj kształt samolotu, a mianowicie jego przednią część. Z tego co widział, samolot leciał w pozycji poziomej na wys. mniej niż 6-8 m. Następnie za chwilę rozległ się nienaturalny ryk silników. Samolot uniósł dziób do góry a następnie zniknął z jego pola widzenia. Włączył się system alarmowy budynku wskutek hałasu silników przelatującego blisko samolotu. {dodać można, że w okolicy Kutuzowa włączyły się liczne alarmy samochodowe}. Po kilku sekundach w budynku zgasło światło. Później pracownik dowiedział się, że w pobliżu lotniska samolot ten rozbił się. Jak wyjaśnił, normalnie samoloty podchodzą do lądowania dużo wyżej, 60-70 nad BRL.

ŚWIADEK 26 - Wicedyrektor ogólnokształcącej szkoły średniej nr 30

Pedagog ma garaż nr 10 w spółdzielni Awtomobilist 2, przy ul. Gubienko, do którego wybrał się naprawiać samochód w dniu katastrofy pieszo. O godz. 9:30 była mgła, RVR ~ 300-400 m, VV = 5-8 m (wg widzialności rur wyciągowych garaży; wierzchołki ich jak i drzew były we mgle). Widzialność pionowa chwilami poprawiała się, gdyż dostrzegł duży samolot transportowy z flagą FR na ogonie podchodzący do lądowania. (Nie wylądował, gdyż nie było słychać odwracaczy ciągu.) Potem ok 10:40, usłyszał huk zbliżającego się samolotu. Znów zainteresowało go że samolot w silnej mgle próbuje lądować i wyszedł przed garaż obserwować podejście. Na niebie początkowo niczego nie było widać, słychać tylko było nienaturalnie silny huk, wycie silników samolotu. Następnie zobaczył na wschodzie na bardzo niskiej wysokości rzędu, jak się zdawało, 3 metrów od ziemi, wynurzający się z mgły samolot. Samolot przeleciał tuż nad linią dachów garaży, ok. 150 m od niego. Był biały z czerwonym pasem, mniejszego rozmiaru niż poprzednio przelatujący. Szybko przeleciał obok i zniknął we mgle.  Potem wicedyrektor usłyszał trzask padających drzew, po czym nastąpiła cisza. Od razu zadzwonił do żony (o 10:47) i powiedział, że wygląda na to, jakby niedaleko garaży spadł samolot. Po rozmowie usłyszał wycie syren. Pobiegł do miejsca skąd dochodził trzask drzew, w stronę ul. Kutuzowa. Po drodze zobaczył złamany pień brzozy, a także połamane gałęzie drzew. Następnie pobiegł dalej od brzozy w stronę stacji benzynowej na ul. Gubienko i nie dochodząc do ul. Kutuzowa zobaczył duży fragment samolotu, jak się zdawało, skrzydła samolotu.

ŚWIADEK 27 -  Milicjant oddz. 2, MSW, Smoleńsk

 Stała 30-40 m od pasa startowego, nie widział podejścia IL-a,   po tym podejściu pogoda jeszcze się pogorszyła do RVR = 10-20 m. Słyszał zgrzyt metalu nietypowy dla lądowania samolotu, w czasie katastrofy.  Skierowany do miejsca spadku samolotu, widział tam fragmenty samolotu i ciał pasażerów, rzeczy osobiste, ścięte wierzchołki drzew przy ul.  Kutuzowa.

ŚWIADEK 28 -  Kierownik działu "SAAZ AMO ZIŁ"

Jest właścicielem garażu nr 96 w spółdzielni Abtomobilist-2. Około 10:00-10:10 szedł do garażu przez mgłę, RVR ~ 150 m, VV = 15-20 m (wierzchołki drzew były we mgle). O 10:40-10:50 usłyszał dźwięk turbin samolotu, wyszedł z garażu. Nie widział samolotu ale słyszał narastające wycie turbin, a także trzask łamanych drzew. Po paru sekundach dźwięk silnika ustał, żadnych wybuchów nie było słychać.

ŚWIADEK 29 -  Pracownik KIA-Centr

Kiedy mój kolega przygotowywał samochód do naprawy, stanąłem przy oknie naszego boksu i paliłem papierosa. Usłyszałem huk zbliżającego się samolotu i zobaczyłem jak bardzo nisko nad ziemią w nienaturalnym ułożeniu, tzn. kołami do góry, zahaczając lewym skrzydłem o ziemię, pada samolot koloru białego z czerwonym pasem. W tym momencie część nosowa walnęła/wbiła się w ziemię, na skutek czego oderwała się część ogonowa, która zaczęła sunąć w stronę autoserwisu.   Ze strachu krzyknąłem do kolegów, że spadł samolot i wybiegłem z pomieszczenia serwisu. Za mną wybiegli inni. Widzieliśmy słup płomieni i czarnego dymu na miejscu upadku samolotu. Bojąc się wybuchu zbiorników paliwowych, nie zaryzykowaliśmy podejść do wraku, tylko poinformowaliśmy administratora by wezwał straż pożarną i służby specjalne do likwidacji katastrof. Kontynuując obserwację, usłyszeliśmy jak zaczęły rozlegać się trzaski, charakterystyczne dla wybuchów butli tlenowych.

ŚWIADEK 30 -  Właściciel garażu nr. 150 spółdzielni Awtomobilist-2

Ma garaż położony koło budynku firmy Rostelkom na ul. Gubienko. Około 8:30  pojechał do garażu samochodem. Tak jak o 8:00 na drodze była gęsta mgła. Kiedy jechał ok. 11-ej, nie pamiętał dokładnie czasu, mgła była niezwykle gęsta. RVR ~ 50 m, trzeba było zwalniać do 35 km/h. Przejeżdżając koło hotelu "Nowyj" usłyszał strasznie głośny huk silników przelatującego nad nimi, od którego przestraszyła się jego żona. Zdziwił się, że samolot podchodzi do lądowania dużo (50 m) bardziej na  lewo od normalnej ścieżki podejścia. Zatrzymał się przy pobliskiej stacji benzynowej zatankować. Była cisza, nic nie wskazywało na to, że 40 m dalej rozbił się samolot. Pracownica stacji powiedziała, że niedługo przed jego przyjazdem wyłączyło się światło.

ŚWIADKOWIE  31 i  32 -   Operator komputera w "SAAZ AMO ZIŁ", oraz jej mąż,  niezatrudniony

Małżeństwo jechało samochodem po ul. Kutuzowa. o godz. ~10:40. RVR wynosiła ~50 m, RVR  < ~15 m (wierzchołki drzew były we mgle). Kobieta zajmowała przednie siedzenie pasażera. Gdy znajdowali się naprzeciw działki serwisu ARS Motors, kobieta i mężczyzna usłyszeli chrzęst łamanego drewna. Nad drogą Kutuzowa, na bardzo małej wysokości minimalnej 2-3 m, leciał w kier. lotniska samolot koloru białego z czerwonymi pasami. Kobieta zrozumiała, że leci prawie odwrócony do góry kołami po drodze zaczepiając o drzewa i że spada. Widział tylko górę samolotu, podwozia nie było widać. Było przez chwilę wrażenie, że zerwał się duży wiatr. Nie słyszała dźwięku silników. Na krzyk kobiety, mąż zahamował ostro i dał wsteczny bieg, widząc że w stronę samochodu lecą obłamane gałęzie drzew i fragment metalowej blachy samolotu 70x40 cm lub 50x30 cm, zdaje się części ogonowej. Obserwowali samolot znikający z prawej strony przez przednią szybę. Parę sekund po przelocie nad ul. Kuzniecowa, kobieta usłyszała niezbyt głośny dźwięk wybuchu i zobaczyła wybuchające płomienie i czarny dym. Mężczyzna określił wybuch jako podobny do wybuchu pękającego koła samochodowego. Szczegółów przez mgłę nie było widać, widoczny był tylko jasny kulisty błysk we mgle do wysokości 10 m. Blask ten szybko zniknął. Mężczyzna wyszedł z samochodu i połączył się telefonicznie z numerem służb awaryjnych, telefon zapisał godzinę połączenia 10:41. Jego żona została w samochodzie, w lekkim szoku po wszystkim co widzieli.  Parę minut po zdarzeniu na miejsce ścieżki schodzenia samolotu dojechał wóz straży pożarnej. Nie próbowali podejść do miejsca katastrofy.

ŚWIADEK 33 -   Kierownik działu sprzedaży ART  Motors

Około dziesiątej, dokładnego czasu kierownik nie potrafił podać, słyszał bardzo silny huk samolotu przelatującego, wydawało się, że tuż nad zakładem. Towarzyszył mu trzask łamanych drzew. Mężczyzna nie potrafił podać kierunku z którego dźwięk nadchodził.

ŚWIADEK 34 -  Dyrektor techn. KIA Motors, Kutuzowa 15B

Miejsce pracy znajduje się koło lotniska, okna gabinetu wychodzą na stronę pasa 26, widać ścieżkę podejścia ale nie próg pasa. W czasie katastrofy RVR < 100 m we mgle, VV ~ 15 (czubki drzew we mgle). Ok. godz. 10:50 patrząc przez okno, usłyszał inny niż zwykle, świszczący dźwięk silnika. Z mgły z prawej strony wynurzył się duży samolot pasażerski. Leciał z przechylonym lewym skrzydłem, ok 100 m od budynku KIA Centrum Smoleńsk, na wys. ~10 m od ziemi. Wybuch płomieni dyrektor zaobserwował po swej lewej stronie, w zaroślach. Niczego przypominającego wystrzały nie słyszał. Dopiero po upadku, słychać było jakby dźwięk strzelającej pirotechniki.

ŚWIADEK 35 -  Emeryt  na filmie 1:24

Mieszka przy ul. Gubienko, skąd chodzi na swą działkę nr 37 w spółdzielni Czernicznyj Sad koło lotniska. Jak zawsze, 10.04.210 przeszedł ul. Gubienko i skręcił na ul. Kutuzowa w lewo, a potem po ścieżce dla pieszych skierował się na obszar na który spadł samolot, skąd zamierzał iść w kierunku ogrodzenia lotniska przy progu pasa. Była silna mgła, RVR ~ 50 m. VV ~ 15 m.   Gdy był koło straży pożarnej zakładów lotniczych, rozległ się głośny huk silników lądującego samolotu, którego nie dostrzegł. Po kilku sekundach usłyszał głośne, głuche stuknięcie czy uderzenie. Relacjonuje katastrofę:  Pomyślałem, że na Kutuzowa przy stacji benzynowej zderzyły się dwa ciężkie pojazdy. Na prawo od ścieżki zobaczyłem rozbity samolot. Jego fragmenty były rozrzucone na dużym obszarze, na tym miejscu były połamane i zwalone drzewa. Jakieś 15 m od kadłuba widział płomienie ognia. Z początku nikogo na terenie katastrofy nie widział, słychać tylko było trzask ognia. Po jakimś czasie przybiegł po tej samej ścieżce co ja, od strony autoserwisu KIA, młody człowiek. trzymał w ręku telefon komórkowy i widziałem, że nagrywa zdarzenie. Oprócz nas dwóch nikogo na terenie katastrofy nie było. Pomyślałem, że spadł samolot transportowy i trzeba zobaczyć czy lotnicy przeżyli wypadek. Zacząłem podchodzić do odłamków maszyny. Słyszałem 3-4 razy z miejsc, gdzie był otwarty ogień, wybuchy podobne do dźwięku lekkich petard. Pomyślałem, że to eksplodują urządzenia pokładowe i nie zbliżałem się do tych miejsc. Młody człowiek wszystko nagrywał, byliśmy obok siebie, przechodził z jednej strony na drugą. Dosłownie po paru minutach zobaczyłem jak od strony lotniska zbliża się oficer milicji.  Nie miał w rękach broni. Powiedział nam "Odejdźcie stąd",  a zwracając się do mnie: "Ojczulku, wychodzimy!" ("Diadia, wsie uchodim!"). Rozległa się syrena straży pożarnej, która podjeżdżała od autoserwisu. Młody człowiek i ja zaczęliśmy wychodzić z terenu katastrofy samolotowej. Szedłem za nim. Jezdnia ulicy Kutuzowa była usiana połamanymi gałęziami, przejazd był utrudniony. Przy drodze z lewej widziałem kawałki blach, które jak zrozumiałem były odłamkami samolotu. 

ŚWIADEK 36 -  Wojskowy z obsługi BRL

Koło budynku bliższej radiolatarni, 200-250 m na wschód od brzozy Bodina, znajdował się żołnierz rosyjski, który zaświadczył, że dobrze słyszał i widział PLF 101 w  białym kolorze z czerwonymi akcentami, w czasie przelotu po trasie położonej na południe od BRL. Było widać tylko połowę samolotu, mniej więcej do linii okien, gdyż dach i ogon  samolotu były w chmurze.  Samolot przelatywał bardzo nisko, na wysokości wierzchołków wysokich drzew, ponad 10 m nad ziemią.

Nazywam się Paweł Artymowicz, ale wolę tu występować jako YKW. Moje wyniki zatwierdził w 2018 r. i podał za wzór W. Biniendzie jako wiarygodne wódz J. Kaczyński (naprawdę! oto link). Latam wzdłuż i wszerz kontynentu amerykańskiego (link do mapki), w 2019 r. 40 godz. za sterami, ok. 10 tys. km; Jestem niezłym (link), szeroko cytowanym profesorem fizyki i astrofizyki [link] (zestawienie ze znanymi osobami poniżej). Kilka krajów nadało mi najwyższe stopnie naukowe. Ale cóż, że byłem stypendystą Hubble'a (prestiżowa pozycja fundowana przez NASA) jeśli nie umiałbym nic policzyć i rozwikłać części "zagadki smoleńskiej". To co mówię i liczę wybroni się samo. Nie mieszam się do polityki, ale gdy polityka zaczyna gwałcić fizykę, a na dodatek moje ulubione hobby - latanie, to bronię tych drugich, obnażając różne obrażające je teorie z zakresu "fizyki smoleńskiej". Zwracam się do was per "drogi nicku" lub per pan/pani jeśli się podpisujecie nazwiskiem. Zapraszam do obejrzenia wywiadów i felietonów w artykule biograficznym wiki. Uzupełnienie o wskaźnikach naukowych w 2014 (za Google Scholar): Mam wysoki indeks Hirscha h=30, i10=41, oraz ponad 4 razy więcej cytowań na pracę niż średnia w mojej dziedzinie - fizyce. Moja liczba cytowań to ponad 4100 [obecnie 7500+, h=35]. Dla porównania, prof. Binienda miał wtedy dużo niższy wskaźnik h=14,  900 cytowań oraz 1.2 razy średnią liczbę cytowań na pracę w dziedzinie inżynierii. Inni zamachiści (Nowaczyk, Berczyński, Szuladzinski, Rońda i in. 'profesorowie') są kompletnie nieznaczący w nauce/inż. Częściowe  archiwum: http://fizyka-smolenska.blogspot.com. Prowadziłem też blog http://pawelartymowicz.natemat.pl. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka