marsz, może się przyłączyć?

Nie będę ukrywał, że pomysł rosyjskich kibiców by w Warszawie urządzać swoją narodową demonstrację jest trochę dziwaczny, może nawet nietaktowny ale szkodliwy bardzo być nie musi. Czasami tak się zdarza, że goście nie do końca potrafią się zachować ale to ich problem i dopóki ich zachowanie nie przekroczy pewnych granic – np. nie zaatakują innego gościa, gospodarza powinno być stać na pewną dozę wyrozumiałości. Może taktowne zachowanie czegoś naszych gości nauczy przez przykład. Przecież w ich ojczyźnie władza buduje swoją potęgę na niechęci do innych narodów i tworzenia mitu zagrożenia, mamy okazje by zadać temu kłam. Putin się wkurzy deczko.

Skoro już demonstracja ma się odbyć, to powinna zostać w nią włączona rosyjska ambasada, powinna czuć się choć trochę odpowiedzialna za zachowanie swoich obywateli, którzy przyjechali do Polski by wspólnie się bawić na tym sportowym święcie. I powinno im zależeć, by w świat, nie poszedł zły przekaz, że Rosjanie pojechali robić rozróbę. Bo to niezgodne z planem. Plan był taki, by pokazać jak bardzo antyrosyjscy są Polacy i tym samym osłabić znaczenie naszej opinii przy ustalaniu polityki wobec Rosji.

Nie da się ukryć, że sytuacja zaistniała przez naszego bystrego premiera, który najpierw utracił szacunek Putina (no bo wyobrażacie sobie, by patriota, jakim niewątpliwie jest Putin, szanował premiera innego kraju, który z nim podejmuje grę przeciwko własnemu prezydentowi i która gra kończy się tak tragicznie a potem myśli że uda mu się wykorzystać rosyjską drużynę i kibiców do dorobienia politycznemu przeciwnikowi mordy rusofoba – akcja Mucha/ hotel Bristol?) Ale to już normalka. Pan premier jest zdolniacha.

Ale może też przy okazji niektórzy od Rosjan nauczą sie patriotyzmu.