fluxon fluxon
1546
BLOG

Paradoksy nieskończonego wszechświata

fluxon fluxon Kultura Obserwuj notkę 16
Oto następny temat z nowej książki Johna D. Barrowa- The infinite book, a short guide to the boundless, timeless and endles.

Życie w nieskończonym wszechświecie pełne jest niezwykłych paradoksów, o których nie zdajemy sobie sprawy dopóki nie poczytamy autorów powieści fantastycznonaukowych, popularnonaukowych lub nie obejrzymy filmu „Matrix”.

Otóż, we wszechświecie o nieskończonych rozmiarach wszystkie zdarzenia, które nie mają zerowego prawdopodobieństwa zajścia, muszą zajść nieskończoną ilość razy.

Ten niezwykły stan rzeczy jest możliwy pod warunkiem, że wszechświat jest nieskończony w swych przestrzennych rozmiarach (objętości) i prawdopodobieństwo rozwoju życia nie jest równe zero. To skończone prawdopodobieństwo istnieje ze względu na zadziwiający sposób, w jaki nieskończoność całkowicie odróżnia się od każdej dużej skończonej liczby, niezależnie od tego jak duża mogłaby być ta liczba.

Dlatego w każdej chwili czasu – na przykład w tym momencie – musi istnieć nieskończenie wiele replik nas samych robiących to samo, co i my w tej chwili. Co więcej, nieskończenie wiele replik każdego z nas robiących cokolwiek, co jest możliwe do zrobienia w danym momencie, z prawdopodobieństwem różnym od zera.

Paradoks przestrzennej replikacji ma wszelkiego rodzaju dziwne konsekwencje oprócz niepokoju w naszej psychice. Wierzymy, że istnieje niezerowe prawdopodobieństwo rozwoju życia, ponieważ na Ziemi zdarzyło się ono w sposób naturalny. Stąd w nieskończonym wszechświecie musi istnieć nieskończenie wiele cywilizacji. Wśród nich będą istnieć repliki nas samych w każdym możliwym wieku. Kiedy ktoś z nas umrze, to zawsze gdzieś pozostanie nieskończenie wiele kopii nas samych, które dalej będą żyły w przyszłości posiadając naszą pamięć i doświadczenie wcześniejszych lat naszego życia. Ta sukcesja będzie ciągnąć się bez końca i w jakimś sensie każdy z nas „żyje” wiecznie.

Możemy spytać, co by się stało, gdybyśmy spotkali jedną z naszych kopii. Byłoby to jak boksowanie z odbiciem w lustrze. Ale nie ma powodu zakładać, że nasz sobowtór robiłby to samo, co my. Możemy mieć wspólną przeszłość aż do tego momentu, ale w nowej sytuacji moglibyśmy działać zupełnie odmiennie, tak jak to robią identyczni bliźniacy. Pojawiałyby się coraz większe różnice w naszych doświadczeniach i wyborach. I w istocie bardziej prawdopodobnym jest, że nasze przyszłości różniłyby się niż pozostawały podobne. A jednak, gdzieś w nieskończonym wszechświecie powinny być repliki nas samych podejmujące te same decyzje i będące we wszystkich innych aspektach identyczne. To jest tak, jakby wszystkie możliwe decyzje, które mogliśmy podjąć w każdym momencie zostały już podjęte, ponieważ zawsze jest gdzieś ktoś, kto żyje życiem identycznym z naszym, ale podejmuje inne decyzje, które mogliśmy podjąć, lecz nie podjęliśmy w danym momencie.

W nieskończonym wszechświecie musielibyśmy podróżować przez około 10N metrów, gdzie N=1027, aby z dużym prawdopodobieństwem napotkać swojego sobowtóra. To odległość gigantyczna. Odległość, na jaką możemy spojrzeć w głąb kosmosu za pomocą najdoskonalszych teleskopów wynosi 1027 metra. W dalekiej przyszłości nasz widzialny Wszechświat będzie rozciągał się wystarczająco daleko, aby objąć nasze sobowtóry, ale wtedy będziemy już od dawna martwi, a Wszechświat będzie zbyt stary, by zawierać jakieś gwiazdy i systemy słoneczne. Jeśli uda się nam spojrzeć w głąb na odległość 10N metrów, gdzie N=10119, to napotkamy obszary wielkości naszego obecnie widzialnego Wszechświata, które są z nim identyczne.

Sposobem uniknięcia wniosku o nieskończonej replikacji w nieskończonym Wszechświecie jest utrzymywanie, że prawdopodobieństwo pojawienie się życia w nim jest równe zero. Jeśli tak jest, to liczba replik każdego z nas w tym momencie będzie równa 0 razy nieskończoność, co może dać każdą liczbę, ponieważ jeśli podzielimy 1 przez 0 otrzymamy nieskończoność, jeśli podzielimy 2 przez 0 otrzymamy też nieskończoność, i tak dalej. W tym przypadku może być gdzieś tylko jedna kopia każdego z nas, ale również może być ich milion miliardów. Pomysł, że życie może powstać pomimo istnienia zerowego prawdopodobieństwa jego powstania jest równoznaczne z powiedzeniem, że ma ono cudowne lub nadnaturalne pochodzenie. Jeśli życie jest z góry zaprogramowane do ewolucji na planecie Ziemia, to paradoksu unikamy.

fluxon
O mnie fluxon

Absztyfikanci od Donalda i SLD-owskie równe chłopy, Co podliczacie swoje salda, wy honorowe mizeroty. Warszawskie bubki, żygolaki, z szajką wytwornych pind na kupę, cwaniaki, franty, zabijaki. Całujcie wy mnie wszyscy w dupę. Wy hazardowi rwacze kasy Rychy i Zbychy z Mirem w odwodzie Wy POlszewickie przekrętasy Bez przerwy na złodziejskim głodzie Którzy amnezją powaleni zbieracie się w bandycką kupę Nie wszyscy tutaj wymienieni, Całujcie wy mnie wszyscy w dupę. I wy, oszuści i blagierzy, Wypierdy bez polskiego ducha Myślicie, że wam naród wierzy - usunie Was stąd zawierucha. Karne pętaki i szturmowcy, co grać gotowi nawet trupem I rekordziści, i sportowcy, Całujcie wy mnie wszyscy w dupę. Wajdy i Kutze wskroś ponure, Hołdysy, bez mózgowej Kory. Podskakiwacze pod kulturę, którzy bezwiednie robią w pory. Uczone małpy, ścisłowiedy, Co oglądacie świat przez lupę Z sondaży wiecie: co, jak, kiedy, Całujcie wy mnie wszyscy w dupę. I jeszcze Bolek dureń krewki, Co dużo chciałby, a nie może, oraz „profesor” Bartoszewski (Pan wie już za co, „profesorze”!) I ty za młodu nie dorżnięta Pitero, co masz taki tupet, że szczujesz na nas swe szczenięta; Całujcie wy mnie wszyscy w dupę. I ty półhrabku z Ruskiej Budy co Putinowi liżesz zadek, sprzedajesz Polskę – tobie kudy patriotyzmu trzymać spadek. I europejscy marzyciele, zebrani w malowniczą trupę, z kpem ryżym na swym czele, Całujcie wy mnie wszyscy w dupę. I ty fortuny skurwysynu, gówniarzu uperfumowany, Co splendor oraz spleen Londynu Nosisz na gębie zakazanej, I ty, co mieszkasz dziś w pałacu, A srać chodziłeś za chałupę, I ty, spod Lublina łże-pajacu, Całujcie wy mnie wszyscy w dupę. Wy z komuchami w lewej flance, ciągnący z Polski grubą rentę, szerzący dziś moralną francę, niszczący wszystko to co święte, I ty, proroku z TVN-u, co mózg związany masz na supeł, i w własnym szambie brak ci tlenu. Całujcie wy mnie wszyscy w dupę. I wy, o których zapomniałem, lub pominąłem was przez litość, albo dlatego, że się bałem, Albo, że taka was obfitość, I ty, agencie, co za blog ten ze strachu skarzesz mnie na ciupę, Iżem się stał kozaków hersztem, Całujcie wy mnie wszyscy w dupę !… (Palnick za Tuwimem, ze szczyptą Łazarza)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Kultura