
Jestem tylko co po lekturze książki Donalda Tuska pt. „Szczerze”, w której dostrzegłem polskiego męża stanu w roli europejskiego dygnitarza, którego obecności w Polsce panicznie boi się polski establishment partyjny obciążony plemiennym grzechem zawiści wobec wszystkich bliźnich wyrastających ponad intelektualną przeciętność współplemieńców.
Polityczne talenty Tuska zajadle sekowanego w Polsce przez przeciwników politycznych dostrzegła Unia Europejska, która ściągnęła go do Brukseli zaszczycając stanowiskiem przewodniczącego Rady Europejskiej utożsamianym potocznie z rangą prezydenta Europy.
Wspomniana książka jest właściwie dziennikiem przewodniczącego Rady Europejskiej /prezydenta/ dokumentującym trudną i odpowiedzialną rolę piastującego tę funkcję Polaka.
Każdy kto tę książkę przeczyta zrozumie ciężar dyplomatycznej odpowiedzialności „prezydenta Europy” za kierowanie przez 5 lat unijnym organem w składzie 28 premierów wszystkich krajów członkowskich o zróżnicowanych interesach narodowych, który to organ musi podejmować decyzje jednogłośne.
Jakimże więc wielkim talentem perswazyjnym i negocjacyjnym musi dysponować Donald Tusk, który został wybrany jednomyślne przez 27 premierów państw członkowskich na drugą kadencję przewodniczenia Radzie Europejskiej. Litościwie pomijam sprzeciw Polski, której premier Beata Szydło z polecenia szefa PiS – jako jedyna w UE – głosowała przeciwko polskiemu kandydatowi z pobudek czysto osobistej niechęci Jarosława Kaczyńskiego do Tuska motywowanej ową polityczną zawiścią - głównym grzechem polskiego partyjniactwa.
Tusk jest drugą /po Balcerowiczu/ ofiarą tej partyjniackiej zawiści o sukcesy polityczne w III RP od czasów Planu Balcerowicza po członkostwo Polski w UE wynoszące Polskę na wysoką pozycję w tej wspólnocie, znaczoną wielkimi subwencyjnymi beneficjami oraz awansem polskiego premiera na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej.
W kontekście do reform Balcerowicza warto przytoczyć wymianę zdań Tuska z prezydentem Ukrainy Poroszenką narzekającym na niepopularny wysoki społeczny koszt reform oczekiwanych od Ukrainy w drodze do UE. A tak narzekania te trafnie skomentował Tusk: „Prawdę powiedziawszy, drogi Petro, nie znam takich reform, które byłyby popularne. Jeśli to rzeczywiście reformy”.
Dużo jest w tej książce takich trafnych kontestacji. Na przykład ciągłe narzekania intelektualistów na Europę Tusk podsumował zdaniem z książki Raymonda Arona „W obronie dekadenckiej Europy”: „Kiedyś intelektualiści myśleli, dziś się oburzają. Osobiście wolę myśleć o Europie, niż się na nią obrażać”.
Podobnie trafnych refleksji obecnych w książce Tuska jest dużo więcej, których mądrość może być elementem społecznej edukacji /przepraszam za słowo społecznej, bo książkę Tuska czytają nieliczni/ pozwalającej zrozumieć skomplikowane meandry polityki i dyplomacji rządzenia, jakże odległe od powszechnego rozumienia mechanizmów władzy w państwach o różnorodnych uwarunkowaniach historycznych, kulturowych i światopoglądowych.
Wystarczą przykłady z naszej wspólnoty kontynentalnej zwanej Unią Europejską w rozpiętości od Bałkanów /wpływy islamu/, poprzez Polskę /wpływy katolicyzmu/ po Holandię /protestanci/ aby zrozumieć różnorodność kultur, historycznych zaszłości i społeczno gospodarczych interesów jakże komplikujących przewodniczącemu Rady Europejskiej drogę do konsensusu decyzyjnego w takiej wspólnocie.
Tusk znakomicie zdał z tego egzamin tak wspominany w „dzienniku” : „14 lipca 2015 r. Dzień zaczynamy jak zwykle od przeglądu prasy. Beat z dumą pokazuje „Financial Timesa”, gdzie jak wół stoi, że ojcem sukcesu jest przewodniczący Rady Europejskiej. „Kiedy Tsipras i Merkel zbliżają się do drzwi, przewodniczący Rady zablokował im drogę mówiąc: przepraszam, ale nie ma takiej możliwości, żebyście opuścili ten pokój”. Ojciec sukcesu to gruba przesada, wiem o tym, ale cieszę się jak dziecko.
Na tle powyższego dziwić muszą zarzuty ze stropy polskiego, prorządowego obozu politycznego oparte przede wszystkim na nieścisłościach w datach np. różnych imprez sportowych wspominanych przez Tuska, bo te błędy nie zmieniają dyplomatycznej istoty działalności politycznej przewodniczącego Rady Europejskiej. https://www.salon24.pl/newsroom/1009058,kolejne-bledy-w-ksiazce-donalda-tuska-szczerze-to-pamietnik/.
Ataki na Tuska ze strony polityków obozu rządowego w Polsce są jakby normą dobrze znaną z Ewangelii:
(Mk 6,1-6) „A Jezus mówił im: Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony. I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał”.
www.verbumdei.com.pl/2013/02/sroda-wspomnienie-swietych-meczennikow.html
Jakież to prawdziwe. W Polsce mamy wyraźny osobowy kryzys politycznych autorytetów objawiający się personalnym chaosem w poszukiwaniu kandydatów na prezydenta Polski w nadchodzących w 2020 r. wyborach prezydenckich. To smutny obraz polskiej polityki z braku świadomości obywatelskiej rodaków nie rozumiejących powagi owego aktu wyborczego i jego znaczenia dla rangi państwa na politycznej arenie świata.
A przecież najlepszym z najlepszych kandydatem był Donald Tusk. Doświadczony polityk polski z bogatą biografią parlamentarną /sejm i senat/ oraz rządową /premier/ wzmocnioną dwukrotną kadencją /5 lat/ przewodniczącego Rady Europejskiej, doskonale rozpoznawalnego w świecie, po imieniu z większością premierów i prezydentów Europy /i także świata/, w znakomitych układach z Unią Europejską, itd., itp.
Jakim żałośnie niedojrzałym politycznie społeczeństwem jesteśmy my Polacy, z którego wywodzi się obecny polski establishment polityczny żeby tak bezmyślnie zmarnować ów personalno-politycny kapitał w osobie Donalda Tuska, europejskiego męża stanu, chętnie widzianego i przyjmowanego na wszystkich politycznych salonach Europy i świata, tylko z powodu wyraźnej do niego niechęci jednego człowieka - szefa rządzącej partii -, która /partia/ z braku talentów podobnych Tuskowi spowodowała tak bardzo wstydliwą marginalizację Polski na politycznej arenie Unii Europejskiej, a częściowo także świata.
Co jeszcze musi się wydarzyć w Polsce żeby takie zaniedbania polityczne spowodowały odwrót od obecnej, szkodliwej dla Polski polityki?
Jestem Jestem
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka