W zgodnej opinii demokratycznego świata wolność mediów to filar demokracji. Nie znoszące demokracji państwa autorytarne ograniczają tę wolność słusznie dowodząc, że utrudniają ich rządy.
W ustrojach autorytarnych – mimo autokracji – wolne media są wciąż obecne na rynku publicystyki społecznej. Choć są tolerowane to „po cichu” władza podkopuje ich autonomię finansową dla osłabienia publicznego oddziaływania.
Głównym instrumentem takiego osłabiania są finanse, podstawowy czynnik publicystycznej operatywności. Władza nie ma wpływu na nakłady wydawnictw drukowanych, audiowizualnych i popularności słuchania i oglądania mediów elektronicznych, ale ma wpływ na poziom zysku poprzez składową kosztów czyli podatki, które ustanawia.
Państwo ochoczo sięga więc po ten mechanizm skutecznie godząc w zyski wolnych mediów osłabiając ich publicystyczną kreatywność.
Mocno autorytaryzmujące Węgry i Polska właśnie poprzez mechanizm fiskalny postanowiły osłabić wolne media progresywnym podatkiem od dochodów za reklamy (w Polsce projekt).
To jest wyrazisty akt nacisku na osłabienie krytycznego głosu opozycji antyrządowych, media których nie są dofinansowywane z budżetu państwa, a sowicie datujący media państwowe, np. polską TVP miliardami złotych.
Przeciwdziałając temu zjawisku Komisja Europejska uznała, że takie praktyki są sprzeczne regułami wolnego rynku i zażądała od Węgier wycofania się z podatku obrotowego od reklam , a Polsce z podatku handlowego.
Oba rządy zaskarżyły te decyzje KE do unijnego sądu i ostatecznie wygrały:
„TSUE wyjaśnił, że poszczególne państwa członkowskie mogą swobodnie wprowadzać podatki sektorowe, a progresywne stawki takich danin, uzależnione od wysokości obrotu, nie oznaczają dyskryminacji największych przedsiębiorców. Był to główny zarzut podnoszony przez Komisję Europejską w obu sprawach.
Polski podatek od sprzedaży detalicznej i węgierski podatek reklamowy nie były niedozwoloną pomocą państwa dla najmniejszych przedsiębiorców – orzekł wczoraj TS UE w dwóch wyrokach.
Orzeczenia te kończą kilkuletni spór obu rządów z Brukselą”.
www. Polska i Węgry obroniły w TSUE swoje daniny - GazetaPrawna.pl
Ten wyrok ma bardzo pozytywny wydźwięk dla opinii publicznej krajów członkowskich UE.
Po pierwsze: bo dowiódł swojej niezależności od struktur politycznych Unii. Przecież zależność taką zarzucali TSUE politycy PiS przy wszystkich wyrokach dot. polskiej praworządności
Po drugie: potwierdza autorytet TSUE – czyli prawdziwego stróża praworządności „zjednoczonej Europy”.
