
Nieustannie bulwersują nas doniesienia, że zwierzęta atakują ludzi często ze skutkiem śmiertelnym dla człowieka.
Choćby więc tylko z tego powodu bezwarunkowy zakaz zabijania zwierząt /bez klasyfikacji intencji owego zabijania/ jest w tej sytuacji zjawiskiem nieracjonalnym tylko ideologicznym.
Ów ideologiczny nurt ludzkiej cywilizacji świadomie więc odchodzi od przyrodniczego ładu ziemskiego życia, w którym prawa przyrody są wynoszone przez religie do rangi boskich dobrodziejstw egzystencji. Owa bezreligijna społeczność dowartościowuje więc swoje człowieczeństwo ideami religijno podobnymi, by wypełnić puste miejsce po porzuconej wierze.
Skoro religie uznają mięso zwierzęce za pokarm człowieczy, to antyreligijny establishment ludzi niewierzących natychmiast pokarm ten odrzuca. Podobnie w sferze obyczajowej. Skoro religie odrzucają seksualne zbliżenia osobników tej samej płci jako nieetyczne i grzeszne, to bezreligijni frustraci kwalifikują go jako równoległą normę ludzkiej seksualności.
Od kilku lat nasze podmiejskie osiedle mieszkaniowe terroryzują dziki z przypadkiem poranienia mieszkanki wymagającego leczenia szpitalnego. Pani ta mimo krzywdy nie może doprosić się od władz gminy odszkodowania. Utrudnia to spychologia odpowiedzialności między gminą, związkiem łowieckim , itd. Zanosi się na sąd. Ten sąd, który ma wieloletnie zaległości z rozpatrywaniu ważnych spraw.
Głośny ostatnio przypadki wilczego terroru wiejskich i podmiejskich osad i rzadsze niedźwiedzi nikt nie może skutecznie rozwiązać , bo zwierzaki są pod ochroną.
Sfory bezpańskich /i nie tylko/ psów gryzą ludzi /nawet śmiertelnie/ ale ich /zwierząt/ fizyczne eliminowanie utrudniają chroniące je przepisy.
Za ową paranoiczną sytuacją stoi państwo z władzą stawiającą miłość do zwierząt daleko przed miłością do ludzi.
Nasza osiedlowa sąsiadka /ta poturbowana przez dziki/ nie wychodzi z domu po zmierzchu za to dziki głośno buszują niszcząc każdy kawałek zazielenionego na osiedlu „przed-domia”.
Co na to aktywiści ochrony zwierząt? Podburzają mieszkańców przeciw władzom gminy, że nie potrafi ona /władza/ latami tego problemu rozwiązać.
A co na to Ustawodawca? Powołał 12 Komisji /żart/ które intensywnie pracują nad rozwiązaniem tego problemu.
Należy domniemywać, że nie przerywają owego wysiłku nawet w bufecie sejmowym.
To Polska właśnie!
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo