
KULTURA POLITCZNA
Polska polityka obsunęła się na manowce głębokiego marginesu kultury i przyzwoitości. Pierwszoplanowe postacie polskiej sceny politycznej bezpardonowo obrzucają się wzajemnie obelgami o złe i najgorsze intencje wobec siebie nawzajem.
Prezydent RP publicznie sponiewierał prezesa Rady Ministrów kalumnią, że jest arogantem o ambicji monarchy. Zaś premier odparował prezydentowi, że nie wystarczy wygrać wybory aby godnie sprawować urząd prezydenta.
Ministrowie urzędów Prezydenta i Rady Ministrów kłócą się w mediach publicznych z użyciem niewybrednych epitetów mocno wzajemnie obraźliwych.
W nawiązaniu /właśnie/ do tytułu notki czas wskazać na szkodliwą rolę polskich mediów transmitujących z lubością owe demoralizujące opinię publiczną nieparlamentarne kłótnie, często wręcz knajpiane.
Bezrefleksyjni demokraci chwalą ową otwartość zantagonizowanych obozów politycznych prezentowanych opinii publicznej jako główny, żywy podmiot demokracji.
Niby słusznie ale jak się okazuje bardzo szkodliwie w powszechnym odbiorze owego dyskursu politycznego przez masy społeczne w dużej części większość wyborców dalekich od rozumienia niuansów politycznych sporów.
Ta wyborcza większość społeczna rezyduje od dawna głównie na zasiedziałych terenach gminno – parafialnych bezrefleksyjnie /wręcz naiwnie/ przyjmujących tę kłótliwą narrację medialną jako fakty, choć jest to tylko bałamutny piar publicystyki politycznej będący zwykłą propagandą daleką od rzeczywistości.
Media społecznego prekazu to publicystyczny establishment sfer opiniotwórczych wtłaczających narodowi technikami PR /public relations/ obraz politycznej legendy jako faktów /efektów/ partyjnych działań z nabożnym ich /partii/ poświęceniem „dla dobra nardu”.
Zaś ekonomiczna aferalność ekip rządzących, prawdziwy wizerunek ich rządów jest metodycznie /piar/ skrzętnie ukrywana w mediach /słusznie nazywanych „agencjami reklamowymi”/ celowo reżyserowana w chaotycznych, kłótliwych debatach kłamliwym bełkotem partyjnych hochsztaplerów /udziałowców debat/ z przesłaniem do odbiorców, aby sami wyrobili sobie zdanie która z prezentowanych w audycji narracji jest bliższa prawdy.
Odbiorcy tych przekazów /społeczeństwo/ nie otrzymuje przekazu od znawcy przedmiotu debaty, która jej strona szalbierzy a która mówi prawdę.
Reżyserzy takich debat doskonale wiedzą, że słuchająca tego powszechna społeczność nawet nie usiłuje tego zrozumieć za to mocno emocjonalnie „kibicuje” mówcom popieranych przez siebie partii i bez cienia wahania daje wiarę ich narracji.
Częste aranżowane obecnie spory medialne ostro konkurujących ze sobą polityków o wiodącą rolę kierowania państwem przez równoległe ośrodki Radę Ministrów i Prezydenta są tak rażąco prymitywne, że zamiast łagodzić gorączkę polskich sporów politycznych faktycznie ją podsycają.
Zapraszanie do demokratycznych mediów polityków opcji, która będąc u władzy dramatycznie antykonstytucyjnie zdeformowała ład prawny w państwie daje im „katedrę” do głoszenia wybitnie pokrętnych intelektualnie tez broniących ową deformację, jest karygodnie szkodliwe dla demokracji.
To jest bliźniacze podobieństwo do masowego reklamowania przez media szkodliwych produktów zachwalanych bez skrupułów za dużym wynagrodzeniem.
Ta biznesowa polityka mediów jest też współsprawcą przegranych przez Trzaskowskiego wyborów prezydenckich.
Skomercjalizowane media społeczne w całości przekształcone w instytucje galopującej zyskowności /rynkowi milionerzy/ bardzo podgrzewają wzajemną polityczną nienawiść skłóconych obozów w stopniu coraz bardziej anarchizującym ład państwowy.
Zaś anarchia państwa to koniec demokracji.
W tym znaczeniu rolę mediów określam właśnie jako grabarza demokracji.
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka