Na czas Świąt zamykam mój blogowy kramik, bo nie powinno się przyczyniać do złości i gniewu ludzi choć nie prowokowanych, ale naturą emocji politycznych skłonnych do gniewu.
Tytuł notki mówi – słowami kolędy – o truchlejącej mocy gdy przychodzi Bóg.
Ufam – chodź z trudnością – że na czas Świąt złe moce winne naszej polskiej swarliwości ucichną struchlałe refleksją o swoim brzydkim rodowodzie uświadamiając sobie, że najwyższym dobrem zawsze jest pokój uzyskany także za cenę wzajemnych ustępstw i wyrzeczeń.
W nastroju świątecznej pogody ducha dedykuję wszystkim fragment wiersza Konstantego Idefonsa Gałczyńskiego z 1935 r.:
„Festi nativatis Christi laudes czyli pochwała Świąt Bożego Narodzenia”:
„[…]Wolno marzyć poecie,
że już lepiej na świecie,
że się wszędzie bogato
pleni obyczaj;
że dzieci, wszystkie dzieci
mają pierniki,
ojce tytoń do fajki,
matki buciki;
a różne podle małpy
już nie biorą się za łby,
i wszędzie miasto armat
stroją muzyki.
Raduj się tedy, miasto,
raduj i sioło;
ty, słońce, w dzień; ty w nocy,
miesięczne koło;
raduj się i ty, człeku,
ze mną czasom na przekór
chętną kolędę śpiewaj,
piosnkę wesołą”.
Wesołych Świąt!
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura