Jarosław Kaczyński uparcie brnie w antyeuropejską politykę wyraźnie ulegając taktyce politycznej Wiktora Orbana i tym samym abdykuje z roli zapowiadanego polskiego przywództwa w „obozie krajów UE strefy byłych państw socjalistycznych”.
Podczas pobytu w Budapeszcie na uroczystości odsłonięcia pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej stwierdził, że WOLNOŚĆ I SUWERENNOŚĆ "łączą się dziś z nazwiskiem Viktora Orbana".
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,23234092,pomnik-smolenski-wplynie-na-wynik-wyborow-na-wegrzech-tak-mowil.html
To oświadczenie potwierdza konsekwentne trwanie prezesa PiS przy poglądzie, że członkostwo w UE pozbawia państwa suwerenności, a tym samym ogranicza ich wolność – rozumianą przez Kaczyńskiego – jako niczym nieograniczoną swobodę modyfikowania państwowego ustroju, który /zdaniem p. Kaczyńskiego/ jest wyłączną domeną demokratycznych władz owego Państwa.
To jest właśnie doktryna Wiktora Orbana, na którą powoływał się Jarosław Kaczyński już w 2011 r. podczas kampanii wyborczej PiS słowami: „Przyjdzie taki dzień, że będziemy mieli Budapeszt w Warszawie”.
W tym czasie Wiktor Orban był już od roku premierem Węgier, zmienił konstytucję (Fidesz ma większość konstytucyjną) podporządkowując sobie media i sądownictwo. Sekował organizacje pozarządowe, co powodowało sprzeciw UE wyrażany formalnymi wystąpieniami Komisji Europejskiej.
W tej atmosferze Jarosław Kaczyński solidaryzował się z Orbanem, a po dojściu PiS do władzy w 2015 r. powtarzał za Fideszem polityczną ideę tak wymownie sformułowaną w preambule węgierskiej konstytucji z 25. kwietnia 2011 r.
„Wyznajemy, że po prowadzących do kryzysu moralnego dziesięcioleciach XX wieku mamy nieodpartą potrzebę duchowej i intelektualnej odnowy”.
Zapis ten jest jednoznacznie krytyczny wobec obowiązującej demokracji liberalno - demokratycznej jako postawy ustrojowej we wspólnocie Unii Europejskiej. Wyraźnie Jest skonfliktowany z warunkami członkostwa unijnego, bowiem członkiem UE może być państwo, które spełnia tak zwane kryteria kopenhaskie: gospodarka wolnorynkowa, stabilna demokracja oraz rządy prawa. Kraj taki musi posiadać stabilne instytucje gwarantujące demokrację, rządy prawa i wykazać się poszanowaniem praw człowieka – to są kryteria polityczne.
Kraje wstępujące do UE muszą dostosować swoje prawodawstwo do przepisów i praktyk UE – a przede wszystkim uwzględnić w swojej polityce najważniejsze unijne polityczne, gospodarcze i walutowe. Wszystkie państwa członkowskie UE w pełni akceptowały te warunki, ratyfikując „traktat członkowski”
Fidesz zmieniając konstytucję spowodował, że Węgry odeszły od w/w unijnych reguł ustrojowych, ale przy zachowaniu reguł demokracji zgodnie z legalnie zmienioną konstytucją. PiS naśladując Fidesz nie mógł zmienić konstytucji (brak większości konstytucyjnej) więc wbrew konstytucji zmarginalizował demokrację w Polsce zniesieniem praworządności (trójpodział władzy), co usytuowało Polskę w grupie państw odsuwających się coraz dalej od ustroju demokratycznego na rzecz jednopartyjnego autorytaryzmu.
Zmiany te skutkują niezmiernie wstydliwym dla nas uruchomieniem przeciwko Polsce sankcyjnego art. 7 traktatu unijnego, a po ostatniej reorganizacji Krajowej Rady Sądownictwa (uznanej w UE za kolejny akt antykonstytucyjny) jest zapowiedź jej usunięcia z Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa (ENCJ).
Przesiąknięte sowietyzmem europejskie państwa Europy środkowo – wschodniej oprócz Polski także Czechy, Słowacja i Rumunia sympatyzują z Węgrami i ich hardą postawą wobec UE, która przeszkadza im podobnie jak Fideszowi i PiS-owi w ograniczaniu demokracji tak niemiłej rosnącym w siłę autorytarno-nacjonalistycznym ruchom w tych państwach.
Podoba im się wolta Węgier ze zmianą konstytucji, co wytrąca UE argument niekonstytucyjnych działań Węgrów w przeciwieństwie do zarzutów wobec Polski o niekonstytucyjności PiS-owskich reform.
Wymienione kraje zerkają więc - tak zresztą jak i Polska - w stronę Węgier z nadzieją na powtórzenie u siebie systemu węgierskiego z pomijaniem metod polskich jako zbyt konfliktogennych i szkodliwych dla ich interesów narodowych.
I tak oto Polska spadla do ostatniej Ligii Europejskiej tracą walory lidera a stając się problemem politycznym także dla unijnych państw Europy wschodniej.
Z atrakcyjnego „łabędzia” Europy Polska stała się więc jej „brzydkim kaczątkiem”!