Jest już kilka wersji szczepień Krysi Jandy i jej ekipy.
Z tego co pamiętam jedna brzmi:
- szukano ambasadorów szczepień, poproszono mnie, skompletowałam ekipę
Druga (Łukaszewicza):
- wielki zamęt i groza: mogą się zmarnować szczepionki, no to bierzemy byle kogo, czyli aktorów od Krysi Jandy bo tam akurat trwa próba i bęc - jest szczepienie
Teraz pojawia się trzecia wersja dziennikarza śledczego P Krysiaka (Dziewczyny z Dubaju):
Zdaniem jego informatora: za szczepieniami dla celebrytów ma stać lekarka WUM, a prywatnie znajoma Krystyny Jandy, dr hab. n. med. Zoulikha Jabiry-Zieniewicz. na kilka dni przed zaczepieniem aktorów, dr hab.n.med Zula wyprosiła prof. Gacionga, by zezwolił zaszczepić K. Jandę i jej znajomych. Rektor się ugiął i wtedy rozpoczęło się szukanie odpowiedniego terminu". Zatem nie ma mowy o żadnej sytuacji, że dostali godzinę na pojawienie się w szpitalu. To bzdura. Ponadto, żeby artyści mogli się zaszczepić odwoływano z kolejki lekarzy. Wierutną bzdurą jest również to, że nikogo nie było w kolejce. Byli, tylko nie pojawili się w gabinecie wcześniej, by nie nakryć pani Jandy z rodziną i byłą rodziną, innych aktorów, polityków czy dziennikarzy
Info za niezalezna.pl
wpis Krysiaka: https://www.facebook.com/pkrysiak.96.f/posts/3691197070900603