Franek Migaszewski Franek Migaszewski
20
BLOG

O standardach moralnych

Franek Migaszewski Franek Migaszewski Polityka Obserwuj notkę 0

Standardy moralne to gorący temat ostatnimi czasy. Nawet polska piłka nożna podniosła się (przynajmniej na moment) z upadku, a standardy nadal na dnie.

Nie wiem, jak to wygląda w innych krajach, ale w Polsce ubolewanie nad stanem standardów moralnych w polityce stało się zjawiskiem tak codziennym i tak natrętnym i do tego stopnia eksploatowanym nawet przez ludzi, których życiorysy ani odrobinę nie upoważniają nawet do zająknięcia się o moralności, że warto się zastanowić, czy jest dla nas jakaś szansa. Czy standardy mogą się podnieść.

Problem ze standardami w polityce jest taki, że one się podnoszą niezwykle rzadko. Właściwie czym się dzisiejsze standardy różnią od standardów starożytnych? Od standardów rzymskich, egipskich, średniowiecznych, od standardów wyznawanych przez Richelieu czy królową Elżbietę? Dzisiaj w cywilizowanych krajach nie akceptujemy morderstw politycznych. Czy ktoś zna jakieś inne, naprawdę znaczące różnice? Czy wykreśliwszy z "Księcia" zdania o katrupieniu przeciwników, bylibyśmy w stanie odróżnić dzieło Florentczyka od praktycznego podręcznika współczesnego skutecznego polityka?

Standardy podnoszą się tak rzadko i tak powoli, bo dla wzrostu standardów muszą nastąpić na raz dwa zjawiska - potrzebny jest absolutnie głęboki, koszmarny kryzys i potrzebna jest autentyczne przekonanie wszystkich graczy na scenie, że konieczny jest przełom.

Szczególnie ten drugi warunek jest niezwykle wprost niedoceniany, a jest w tym posmak łagodnej naiwności. Największą w historii politycznej Europy zmianą standardów była rezygnacja z wojen jako sposobu rozstrzygania sporów między narodami. Ta wielka, historyczna, monumentalna zmiana wymagała dwóch wojen światowych. Po I wojnie, na którą my Polacy mamy trochę skrzywione spojrzenie, bo po niej odzyskaliśmy niepodległość, a która dla większości Europejczyków była dramatem i traumą większą niż II wojna, powszechne było przekonanie, że tak dalej być nie może. Lata 20-te to rozkwit pacyfizmu we wszystkich niemal państwach Europy Zachodniej. Problem w tym, że był jeden taki, który nie załapał się na wiatr zmian, miał na imię Adolf i trzeba było jego wojny, żeby naprawdę już wszyscy (przynajmniej w Europie Zachodniej) dojrzeli do zmiany standardu.

Historia ta pokazuje, jak bardzo trudno jest zmienić standardy i jak wielką cenę płacą ci, którzy w przypływie dobrej woli, zmęczenia, wyrzutów sumienia - cokolwiek - próbują je zmienić jednostronnie. Stają się bezbronni wobec tego jednego najsilniejszego chłopca w klasie, który nadal uważa, że bicie kolegów to nic zdrożnego. Być może standardy jest w stane jednostronnie zmienić jakiś absolutny hegemon, ale brak mi na to przykładów historycznych.

Napoleon mawiał, że wielki mąż stanu musi w sobie łączyć wielkość i małość. Może kiedyś dożyjemy czasów, w których małość nie będzie potrzebna wielkiemu mężowi stanu. Ale ta nadzieja dotyczy raczej naszych wnuków niż nas. Więc darujmy lamenty.

Fascynuje mnie polityka. To gra, w której naprawdę o coś chodzi. Żadna inna nie skupia w sobie wszystkich dobrych i złych stron ludzkiej duszy. A poza tym to Hala Madrid!!! Moj mail: fmigaszewski (at) gmail . com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka