zastanawiam się co trzeba mieć w głowie, żeby organizować w piątek od 18:00 do 19:00 demonstrację w Warszawie na rondzie wciąż o nazwie Romana Dmowskiego , ale feministki żądają zmiany nazwy tego ronda na Rondo Praw Kobiet i w samym centrum Warszawy urządzają dyskotekę-manifę "Disco przeciw nienawiści" blokując tym jakikolwiek ruch ( może poza pojazdami jednośladowymi ) i powodując gigantyczne korki w stolicy. Ba, co trzeba mieć we łbie, żeby taką demonstrację zatwierdzić o tej porze.
Każdy, kto bywał w Warszawie w dowolnie ustalony piątek wie, że Warszawa w wymienionych wyżej godzinach jest zakorkowana ( wyjątkiem są wakacje i ferie, no i święta - młodzi Warszawiacy ;-) wyjeżdżają wówczas do rodziny ) , a jak do tego pada to korki robią się gigantyczne.
Nie chce wchodzić dyskusję o zmianie nazwy ronda, bo to mi po prostu uwłacza, a widząc, że część polskiego społeczeństwa ma kłopoty ze zrozumieniem kim dla Rzeczypospolitej był Roman Dmowski, zwłaszcza, gdy niedługo będziemy obchodzić setną rocznicę Traktatu Wersalskiego , na którym z ramienia Polski pierwsze skrzypce grał właśnie Roman Dmowski napawa mnie uczuciem abominacji.
Z drugiej strony sobie myślę bardzo dobrze, niech więcej będzie tego typu akcji, niech górę wezmą interesy i preferencje wiceprezydenta Warszawy, może wówczas ta znaczna część mieszkańców Warszawy jak to określają Anglosasi "will wake up with hand in the chamber pot"
Widać jak na dłoni czym staje się współczesna demokracja. Owszem jedną z naczelnych idei demokracji jest deklaracja o prawach mniejszości i co do tego zgoda.Jednak nie ma zgody na terror, którego teraz doświadczamy przez wszelkie mniejszości od ekologów poprzez opisane dziś feministki, a na lobby LGBT und so weiter kończąc. Dziś około 300 osób terroryzowało tysiące Warszawiaków śpieszących z pracy do swych domów.
Swoją drogą powinniśmy się zastanowić czy nie powinno się wprowadzić ustawy o możliwości odwoływania wybranych w wyborach samorządowych władz jeśli mieszkańcy uważają , że wybrańcy nie spełniają pokładanych w nich nadziei i to nie na zasadzie referendum ( gdzie frekwencja musi wynieść powyżej 50% ) tylko zwykłej większości.
