D. Tusk stwierdziwszy, iż prawda o Katyniu to mit założycielski niepodległej Polski, wypowiedział mimochodem prawdę o współczesnym naszym kraju, czyli neopeerelu. Zrazu żachnąłem się na te słowa, bo przecież mit to zwykle jakaś fałszywa, zdeformowana, konfabulowana opowieść o jakichś zdarzeniach z przeszłości – coś jak historia ze skakaniem Wałka przez mur czy o tym jak to Wałek sam komunizm obalił; a więc daleka od prawdy – ale Tuskowi faktycznie udało się mimowolnie powiedzieć to, że Katyń uczyniono dla Polski mitem. I nie Rosjanie, a Polacy to sprawili. Mitem, legendą, czymś, co nie obowiązuje ani moralnie, ani politycznie. Gdyby bowiem obowiązywał, to historia „nowej Polski” nie zaczęłaby się od „grubej linii” wujka Tadka od „niewalczenia bronią nienawiści” przez wujka Adaśka, czyli nie zaczęłaby się od fundamentalnego kłamstwa i niesprawiedliwości, lecz od dokładnego rozliczenia czerwonych i skazania rozmaitych zbrodniarzy-decydentów i zbrodniarzy-wykonawców na karę śmierci i/lub długoletniego więzienia.
Tradycja rozliczania zdrajców Polski zawsze była niezmienna: śmierć. Szczególnie w czasach Państwa Podziemnego i w czasach powstania antysowieckiego konsekwentnie likwidowano tego typu ludzi, posyłając do ziemi kolaborantów z hitlerowskim czy stalinowskim okupantem, bo też taki, wyłącznie taki, powinien być los zdrajców Polski, którzy w chwili szczególnej próby, jaką przechodził nasz naród, stawali po stronie wroga. Katyń w tym kontekście jawił się Polakom zawsze jako miejsce kaźni tych, którzy mieli być zaczynem kraju mogącego się odrodzić po wojnie, a zarazem miejscem kaźni samej Polski, przez to, że symbolizował najazd, wywózki i ludobójcze praktyki sowieckiego okupanta, że stanowił przykład bestialskiego rozprawiania się z bezbronnymi ludźmi i to z jeńcami wojennymi – a zarazem, przypominał nieustannie Polakom przez wszystkie ciemne lata peerelu, kim jest sowiecki okupant, jak też kim są ci, co nadal na „przyjaźni z Rosją” wprowadzają ustrój komunistyczny i katują następne pokolenia. Pikanterii temu wszystkiemu dodawał fakt służenia przez polskich bolszewików właśnie Rosjanom i to z pełną świadomością popełnionych na polskich oficerach zbrodni.
Co więcej, mitem był Katyń także dla czerwonych, powtarzali oni bowiem za swoimi moskiewskimi mocodawcami, że to Niemcy stali za katyńską zbrodnią. Jeśli zaś już przyznawali, że jednak sowieci mordowali polskich oficerów, to traktowali to jako „profilaktyczne” zwalczanie „elementu antyrosyjskiego” - dla czerwonych bowiem sprzeciw Polaków wobec bolszewizmu niesionego na bagnetach armii czerwonej oraz na kolbach NKWD czy Smiersza, był postawą... antypaństwową; czerwoni bowiem państwo polskie utożsamiali ze swoją zbrodniczą, uzurpatorską i złodziejską formacją, która bez wsparcia Rosjan nie byłaby w stanie nawet jednego polskiego miasta opanować, a co dopiero mówić o całym kraju. Katyń więc dla sowieciarzy był historią nie do zniesienia z tego prostego względu, że przypominał o bolszewickim nożu w plecy we wrześniu 1939 i szczególnie o tym, że sowieciarze są czymś obcym na ziemiach polskich, czymś zupełnie nielegalnym. Z tego też pewnie powodu właśnie w pierwszych latach sowietyzowania Polski, czerwoni topili w niewinnej krwi więzienia „Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego” czy „Informacji Wojskowej” pastwiąc się z jakąś szatańską doprawdy zawziętością nad (walczącymi z komunistami) najdzielniejszymi polskimi mężczyznami i kobietami.
Na tym jednak ta historia się nie skończyła. Jej finał dopisano w paru odsłonach: po pierwsze w 1989 roku zabijając paru księży, paląc dokumenty bezpieczniackie i wojskowe, „czyszcząc” - przy tchórzliwej obojętności wujka Tadka i jego kolegów - zbrodniczą przeszłość komunistów w Polsce. Po drugie: w trakcie procesu Humera i jemu podobnych bandytów z „MBP”. Po trzecie: przez długie lata umarzając sprawy zabójców gen. Fieldorfa. Tych odsłon jeszcze można by więcej wskazywać, mówiąc o Jaruzelu, Kiszczaku, Urbanie, Piotrowskim etc. W ten sposób z przesłania katyńskiego uczyniono czystą kpinę. Właśnie mit - coś wywołującego pusty śmiech – taki sam szatański śmiech, jak rechot Humera i innych ubeckich gnid na sali sądowej, przysłuchujących się zeznaniom katowanych kiedyś przez sowieciarzy, polskich patriotów.
Neopeerel nie byłby jednak sobą, gdyby przy okazji „świętowania katyńskiego mitu” nie uczynił z przygotowań do uroczystości po prostu parodii. Rano na własne uszy słyszałem, jak radiowy reporter „z Lasu Katyńskiego” (tak się przedstawiał) opowiadał z powagą nie tylko o tym, jak to na przyjazd Putina sadzi się krzewy wzdłuż alei, którą będzie rosyjski premier szedł, ale i jak ustawiają się okoliczni mieszkańcy, by przy tej okazji podzielić się problemami i pozałatwiać swoje ważne sprawy. I tak jedna Rosjanka mówiła naszemu reporterowi o tym, że chciałaby prosić Putina o wózek inwalidzki dla córki, druga zaś, że po parunastu latach pracy w sowchozie nie ma wciąż kawałka swojej ziemi i chciałaby, by Putin jej go zapewnił. To nie był, zaznaczam, materiał z serwisu Radia Moskwa, tylko „Polskiego Radia”, choć przecież i tak to było nic przy jeździe po bandzie, jaką zafundował nam po południu ghostwriter Tuska - czy może sam premier wymyślił tę frazę (?), mówiąc o „patrzących oczodołach z przestrzelonych czaszek”. Ktokolwiek to wymyślił, to i tak poszedł na całość „w patriotycznym ferworze”, bo jeśli oczodół może na coś patrzeć, to tylko w wyobraźni tego kogoś, kto takie makabryczne, napuszone do bólu bzdury wymyśla.
Śmiać się więc, płakać? Nie, czekać na dzień, kiedy Katyń dla ludzi rządzących Polską nie będzie żadnym mitem podtrzymującym dobre samopoczucie establishmentu bantustanu, ale właśnie wezwaniem do budowy niepodległego, wolnego kraju. Wezwaniem zapisanym polską krwią.
https://yurigagarinblog.wordpress.com/2014/02/03/komplet/ (pod tym adresem dostępne są moje przeróżne opracowania z "Czerwoną stroną Księżyca" i aneksami do niej włącznie); polecam jeszcze tę moją analizę z 2024 r. zamieszczoną gościnnie u prof. M. Dakowskiego: https://dakowski.pl/wokol-hipotezy-dwoch-miejsc-free-your-mind/ )
legendarne dialogi piwniczne ludzi zapiwniczonych
w Irlandii 2
(before you read me you gotta learn how to see me)
free your mind
and the rest will follow,
be colorblind,
don't be so shallow
"bot, który się postom nie kłania"
[Docent Stopczyk]
"FYM, to wesoły emeryt, który już nic, ale to absolutnie nic nie musi już robić" [partyzant]
"Bot FYM, tak jak kilka innych botów namierza posty i wpisy "z układu" i daje im odpór" [falstafik]
"Czy robi to w nocy? W takim razie – kiedy śpi? Bo jeśli FYM od rana do późnej nocy non-stop tkwi przy komputerze, a w godzinach ciszy nocnej zapewne przygotowuje sobie kolejne wpisy, to kiedy na przykład spożywa strawę?" [Sadurski] "Ale teraz zadam Sadurskiemu pytanie: Załóżmy, że "wyśledzi" pan w przyszłości jeszcze kilku FYM-ów, a któryś odpowie prostolinijnie, że jest inwalidą i jedyną jego radością (z przyczyn wiadomych) jest pisanie w S24, to czy pan będzie domagał się dowodów,czy uwierzy na słowo?" [osa 1230]
"Zagrożenia dla pluralizmu w ramach Salonu widzę w tym, że niektórzy blogerzy - w tym właśnie FYM - wypraszają ludzi, z którymi się nie zgadzają. A zatem dojdzie do "bałkanizacji" Salonu: każdy będzie otoczony swoją grupką zwolennikow, ale nie będzie realnej dyskusji w ramach poszczególnych blogów. Myślę, że nie daję przykładu takiego wykluczania." [Sadurski]
"Już nawet nie warto tego bełkotu czytać, spod jednego buta i z jednego biura. Na fanatyków i pałkarzy lekarstwa nie ma."[Igła]
"FYM już kupił S24 swoim pisaniem, jest teraz jego twarzą. Po okresie Galby i katatyny nastąpił czas dziennikarzy "Gazety Polskiej". Ten przechył i stalinopodobne teorie spiskowe, jakie się wylewają z jego bloga oraz innych mu podpbnych - przyciągają do Salonu nastepnych i następnych.
Tu już od dawna nie zależy nikomu na rzetelności i klasie pisania - lecz na tym, aby było klikanie, aby było głośno i kontrowejsyjnie. Promowanie takich ludzi jak FYM i Paliwoda - jest całkowicie jednoznaczne."[Azrael]
"Ale jaki jest problem?"[Kwaśniewski]
kwestia archiwów IPN-u
Janke: "Nigdy nie mówiliście o pełnym otwarciu?"
Komorowski: Co to znaczy otwarcie?"
"Trudno zrozumieć, jak można ogłupić społeczeństwo. Dlaczego tylu ludzi ośmiela się nazywać zdrajcą Wojciecha Jaruzelskiego. (Edmund Twardowski, Warszawa) "
[tzw. listy czytelników do "Trybuny"]
"Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie przedstawił żadnych propozycji ws. służby zdrowia"
[Tusk]
"Niewidzialna ręka rynku, jak sama nazwa wskazuje, jest ślepa."
[ekspert w radiowej audycji prowadzonej przez R. Bugaja]
"Mamy otwarte granice, miejmy też otwarte umysły. Jasna Góra horyzontów rządowi i parlamentarzystom nie rozszerzy. (S. Barbarska, woj. wielkopolskie) "
[tzw. czytelniczka "Trybuny"]
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka