Friedman Friedman
10933
BLOG

Co ma papieros do biurokracji?

Friedman Friedman Ekonomia Obserwuj temat Obserwuj notkę 26

Palę od 16stego roku życia – wiem, nie będziecie mnie żałować. Nie zmienia to faktu, że się ostatnio zwyczajnie wściekłem… Okazało się, że przez jakieś wyimaginowane bariery biurokratyczne, ja i około 10 mln polskich palaczy żyje w irracjonalnej bańce informacyjnej dotyczącej alternatyw dla klasycznego papierosa.

Na początek garść faktów. Urządzenia do podgrzewania tytoniu są dostępne w Polsce od jakiegoś czasu. Nie są one oczywiście obojętne dla zdrowia, jednak zasadniczo minimalizują zagrożenia występujące przy tradycyjnym puszczaniu dymka.  

Wielokrotnie próbowałem rozprawić się ze swoim nałogiem i z doświadczenia wiem, że istnieje wiele rozwiązań alternatywnych dla papierosów. Są nimi np. produkty bazujące na systemie heat not burn, czyli podgrzewaniu tytoniu. Ten proces praktycznie eliminuje wiele trujących dla nas, palaczy, substancji. Generalna zasada jest taka, że wyroby alternatywne dostarczają samą nikotynę, ograniczając substancje smoliste i tlenek węgla. 

Cały proces podgrzewania wkładu tytoniowego nie wytwarza dymu i co najciekawsze popiołu. Nie trzeba się martwić o popielniczkę ani o fochy znajomych, którzy nie lubią smrodu papierosów. Generalnie uciążliwości są mocno niwelowane, niezależnie od sposobu jaki wybieramy (e-papieros, IQOS etc.). 

  No i co? Pewnie pierwsze słyszycie, nie? No właśnie ja też, zanim się do tego dokopałem i zgłębiłem temat zmarnowałem masę czasu, żeby przebić bańkę informacyjną. W opracowanie takich technologii zaangażowane były zespoły naukowe, liczące kilkuset ekspertów i wyspecjalizowanych naukowców. Koszt wszystkich badań wyniósł kilka miliardów dolarów. Przez dekadę udało się opracować alternatywę dla palaczy. Na ich podstawie takie państwa świata, jak np. Włochy, USA, Wielka Brytania zmieniły prawo tak, aby wykorzystać perspektywę ograniczenia szkodliwości wyrobów tytoniowych. Tylko oczywiście nie w naszym bantustanie. 

Polskie prawo oczywiście nie zostało dostosowane do trendów światowych, które można zaobserwować. Bo u nas to raczej dokręcanie śruby, niż jej luzowanie. Przeciętny Polak nie może zostać poinformowany o mniejszej szkodliwości tych wyrobów, o dotyczących tego wynikach badan naukowych. Bo nie. Świadomość tego typu zamienników dla zwykłego papierosa jest mała.  A klient ma chyba prawo do takiej informacji?

Postępujący socjalizm gospodarczy oczywiście króluje również w tym segmencie (choć cały czas zastanawiam się, czy to nie indolencja połączona z kretynizmem). Szansa dla gospodarki? A po co to komu? Rozwój tej gałęzi przemysłu zapewnia produkty o wysokim zaawansowaniu technologicznym, zwiększając w kraju innowacyjność? A po co to komu? Zaangażowanie wielu przedsiębiorstw w tym sektorze przynieść może ogromne zyski konkretnych pieniędzy, ale też w postaci kolejnych badań naukowych i patentów? A po co to komu? 

 Nie dajmy się robić w balona! Zmiany są potrzebne. Nam, palaczom będzie lżej, może gospodarka będzie miała nowy impuls do rozwoju, a i miło, kiedy prawodawstwo w Polsce nie jest w ogonie świata. Wynalezione, przełomowe rozwiązania przedstawiają potencjał lepszej alternatywy dla palenia - ostatecznie głównym celem jest zdrowie człowieka. 

Polski rynek papierosów jest od lat w światowej czołówce, pomimo spadku liczby palaczy i - co za tym idzie - sprzedanych papierosów. 

Jako że zgłębiłem się w temat, to błysnę statystykami! Według raportu WHO dotyczącego osób palących, jeszcze w latach 90. Polacy palili rocznie 100 miliardów sztuk papierosów. Dane za 2017 rok wskazują, że liczba wypalonych papierosów spadła do ok. 40 miliardów. W latach 80. paliło 42 proc. Polaków, czyli ponad 15 milionów, ale w 2015 już tylko 24 proc., czyli nieco ponad 9 milionów. Według ostatnich sondaży CBOS na ten temat, papierosy pali 31 proc. dorosłych Polaków. 

Nie powinno się traktować tak samo palaczy tradycyjnych, jak używających mniej szkodliwych produktów. Tym bardziej, że ograniczenie promocji i dostępności alternatywnych metod przyswajania nikotyny może przynieść odwrotny do zamierzonego skutek. Jak zawsze w przypadku ograniczeń. Znów zacznie się handel z zagranicy i cieszyć się będą Holendrzy, Czesi, Niemcy…  

Ja też chciałbym, żeby nas było mniej (- w sensie palaczy). Zróbmy to jednak z głową i z pomocą nowych technologii. A i gospodarce to nie zaszkodzi. 


Friedman
O mnie Friedman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka