Dobra kawa na koniec czasu....

21 maja 2011. Godzina 17. Za godzinę, punktualnie o 18 serią tektonicznych szarpnięć zacznie się koniec świata... Miałem na tę okazję zaopatrzyć się w lepszego GPS-a, mapy i pigułki do odkażania wody, a zadbałem tylko o napoje Jonny Walker w szklanych brązowych butelkach 07l... 

Skoro koniec świata jest tuż tuż to zaparzyliśmy sobie z Ojcem po filiżance dobrej mocnej kawy, której smak wzmocniliśmy kieliszeczkiem wiśniówki....
A co tam, jest sobota, za chwilę zatrzęsie się ziemia.... Dziwne, ale opanowała mnie zupełna obojętność. Niebo tu czy niebo tam? Wszystko mi jedno, i nie jestem pewien czy chcę takiego nieba którego przedsionek jest tektonicznym piekłem....

Choć jako krótkofalowca kręci mnie i przekonuje do całego projeku to,  że Pan Bóg używa do propagandy i informacji klasycznego radia na falach krótkich... Heh stara dobra radiofonia. Dobra ta kawa. Wiśniówka też niczego sobie. Milczymy sobie po męsku tak jak milczą sobie faceci na polowaniu, na rybach czy na stypie.... Dobra ta kawa....

Wiesz - powiedziałem - jak nie będzie tego Końca Świata to powinni faceta który to obliczył posadzić. Normalnie - za wprowadzanie ludzi w błąd. I nie chodzi o niespełnioną obietnicę Nieba, bo to podobna sfera do Lotto, Toto-Lotka. Tu chodzi o tych którzy nie zainwestowali, nie zabezpieczyli budynku, nie podjęli leczenia. Słowem o te sytuacje w których ktoś ze szkodą czegoś nie zrobił, zaniechał, porzucił, bo uwierzył, że już nie warto..

No tak, ale z drugiej strony zobacz ilu ludzi słuchało i będzie słuchało nadal Family Radio. Ilu zaczęło pozytywnie i odpowiedzialnie zastanawiać się nad swoim postępowaniem, życiem i śmiercią. Ciekawe ilu ludzi gorliwie postanowiło się naprawić... Te sprawy rzadko kiedy są proste i jednoznaczne.

A to całe Niebo/Piekło? A jakie to ma znaczenie? Dopóki jest aromatyczna kawa, dobra wiśniówka i można sobie spokojnie pomilczeć,  niewielkie.

Cała reszta to tylko proch i iluzja....