W tym zaniechaniu jest metoda.....

1977Kiedy byłem małym chłopcem mieszkałem w poniemieckim miasteczku – Lubsku. Lubiłem je bo było czyste, zadbane i rozwojowe. Część ludzi pracowała w NRD. Była kolej, zakład włókienniczy „Wełna” i sklepy wśród których był mój ulubiony – Składnica Harcerska, a w niej kolejki, zasilacze, noże i modele do sklejania jakie to wisiały na żyłkach w każdym chłopięcym pokoju w latach '70. Aż pewnego razu zauważyłem samochód STAR w wersji – szczotka do czyszczenia ulic. Byłem jak  zahipnotyzowany. Szczotki, hałas, polewanie wodą i odsysanie kurzu. Takie magiczne auto czasem kręciło się po mieście a ja jako 11-latek odbierałem to jako przejaw sytości miasta i troski rajców o czystość. Może tego tak nie werbalizowałem ale tak czułem. Z autem współgrały nowe kosze – pingwiny z otwartymi dziobami. Na tamte czasy – wręcz awangardowe.  

2011 Kiedy dwa miesiące temu na rogatkach Warszawy w nocy zobaczyłem taki (tylko nowocześniejszy) pojazd do czyszczenia ulic pomyślałem naturalnie i błyskawicznie – ale ktoś dał w łapę żeby załatwić sobie tak rozległy teren do czyszczenia! No tak 10% od dużej faktury jest lepsze niż 10% od małej. A później wpadłem w zadumę jak jest to dla mnie oczywiste i nie rozważam nawet innej opcji, np. takiej, że oddany samorządowiec wynegocjował z dostawcą czyszczenie tego kawałka drogi w „gratisie”.  

Zwłaszcza że z automatu koreluję korupcję ze zleceniem, a ku mojemu zaskoczeniu – wcale nie musi tak być.  
Kandydatem na prezydenta Warszawy był Czesław Bielecki. Nie był to „mój” kandydat, ale kandydując pisał zgrabne i mądre felietony na temat zarządzania, dobrej architektury i dobra wspólnego. I jedno jego zdanie zapadło mi w pamięć szczególnie: „Odruchowo kojarzymy korupcję z przetargami, zleceniami czy inwestycjami, podczas korupcja jest największa w sferze zaniechań, czyli tam gdzie się właśnie czegoś NIE ROBI”Ta mądra myśl była dla mnie odkrywcza i myśląc nad nią znalazłem kilka takich inwestycji, które ktoś przy suszył, zaniechał, nie zrobił, i w tym kontekście wątek korupcyjny narzucał się aż nadto...

A piszę o tym w kontekście afery lekowej w której rząd w wyjątkowy, obleśny wręcz sposób apeluje do sumienia lekarzy, do przyzwoitości farmaceutów i miota się żałośnie. A przecież kiedy Pan Andrzej Sośnierz na śląsku zrobił taki prosty system w 2001 roku  to zamiast premii, nagrody państwowej i talonu na samochód został ukarany... Ukarany bo takiego systemu ma nie być. Ma być chaos i burdel bo jest to marnotrawcze i takie właśnie ma być! Załóżmy że były by karty nowoczesne chipowe  rozwijane od 10 lat  i lekarz wkładał by plastik do czytnika i widział co mi przepisał jaki lekarz i kiedy, co wykupiłem a czego nie? Pani magister w aptece tę sama kartę włożyła by do czytnika i sprzedała leki, wiedząc kto mi je przepisał i kiedy.  Pani w NFZ wiedziała by kto, co kiedy i na co mi przepisał, kiedy to wykupiłem i czy nosi to znamiona prawdopodobieństwa. Ile dni byłem na zwolnieniu i kiedy. Po roku zrobiono by typowe profile sportowca, cukrzyka, nadciśnieniowca, astmatyka, itp. i NFZ mógłby tropić nieprawidłowości skupiając się na „wyrzuconych przez komputer” profilach odbiegających od normy. Mało tego NFZ mógłby promować tańsze zamienniki leków przyznając lekarzom punkty których ilość była by kartą przetargową przy podpisywaniu umów z NFZ?  Czy możemy założyć że potrzeba by o 20% mniej leków bo o co było by kupowane nie było by marnowane? Ja skłaniam się ku 30% ale załóżmy 20% oszczędności. Według dzisiejszej Gazety Polskiej NFZ refunduje 1.534.000.000,00 PLN  To dużo milionów! 20% od tej kwoty to 306 milionów PLN. Jeżeli oszczędności wyniosły by 30% to jest już pół miliarda rok do roku! Dziesięć lat to 5 miliardów złotych.  Za ułamek takich pieniędzy można kupić nie tylko opinię ale i dusze dziennikarzy, polityków i ekspertów...
W tym zaniechaniu jest metoda! Bajzel ma trwać. Zafakturowane, wyjechało poza drzwi magazynu i już! Teraz może nawet wylądować w koszu jak tony szczepionek na ptasią/świńską/wymyślona grypę....

W tym zaniechaniu jest metoda....