Długie lata antychrześcijańskiego marksistowskiego socjalizmu wyrobiły w wielu katolikach przekonanie o liniowej skali wartości systemu gospodarczego: im więcej wolności gospodarczej, tym lepiej. Rewolucja październikowa zebrała więc żniwo zgoła nieoczekiwane - uczyniła tych, co ją zwalczyli, nieostrożnymi w posługiwaniu się argumentami, na jakie się powoływali. Jak bowiem monofizytyzm stanowił nieudaną próbę odcięcia się od nestorianizmu, a janseniści pobłądzili w walce z Pelagiuszem, tak libertarianie, wyrzekając się aureae mediacitatis, wpadają w pułapkę skrajnej niewrażliwości społecznej i absolutyzowania prawa własności.
Kościół Katolicki w swojej Tradycji, doktrynie, nauce społecznej i odwołując się do Pisma Świętego sprzeciwia się libertarianizmowi. Nie widać tego w dawnym bloku wschodnim, gdyż wszyscy kościelni apologeci i neofici formowani byli w trosce o nieuleganie zastanemu systemowi. Pojawiały się liczne polemiki przeciw filozofom marksistowskim, próżno jednak szukać jakiegoś głośnego i popularnego wywodu odbieranego jako atak przeciw kapitalizmowi.
Niniejszym pragnę przytoczyć niedostrzegane przez ogół wyjątki z dokumentów kościelnych, Biblii i wypowiedzi Świętych Kościoła podważające prawo do zawłaszczania sobie przez konserwatystów chrześcijaństwa.
W encyklice Rerum Novarum Leona XIII (tej samej, która stanowi podstawowy oręż przeciw komunizmowi!) paragraf 19. odnosi się do rozumienia własności prywatnej. Przytoczę niżej kilka fragmentów sprzeciwiających się teoriom "minimalnej ingerencji państwa" i podważającym absolutność prawa własności.
19. Główna zasada polega na tym, że czym inym jest słuszne posiadanie bogactw, a czym innym jest słuszne używanie bogactw. Posiadanie bogactw prywatne jest prawem człowieka, jak widzieliśmy, naturalnym, a korzystanie z tego prawa, szczególnie dla człowieka żyjącego wśród społeczeństwa, jest nie tylko dozwolone, ale nawet konieczne. (...) Jeśli jednak pytamy, jak należy używać bogactw, Kościół bez wahania odpowiada: Pod tym względem każdy człowiek nie powinien rzeczy zewnętrznych uważać za własne, lecz za wspólne, mianowicie, ażeby łatwiej z nich udzielał innym będącym w potrzebie. Dlatego Apostoł mówi: Bogatym tego świata przykazuj (...) łatwo dawać i użyczać (S. Theol. II-II qu. LXVI. a. 2). Zapewne nikt nie jest obowiązany pomagać drugim z tego, co mu jest konieczne do utrzymania własnego i najbliższych, ani też pozbawiać się na rzecz innych tego, czego wymaga utrzymanie się na poziomie godności i stosowności, nikt bowiem nie jest obowiązany żyć niestosownie (S. Theol. II-II. qu. XXXII. a. 6). Kiedy się już jednak uczyniło zadość konieczności i przyzwoitości, wówczas dobra zbyteczne obrócić należy na rzecz potrzebujących. Wszakże, co zbywa, dajcie jałmużnę (Łk 11,41). Nie są to, z wyjątkiem wypadku ostatecznej potrzeby, obowiązki sprawiedliwości, ale miłości chrześcijańskiej, obowiązki zatem, których spełnienia nie można dochodzić na drodze prawnej. Lecz ponad prawa i sądy ludzkie wznosi się prawo i sąd Chrystusa-Boga, który w różny sposób przypomina obowiązek stałego dawania jałmużny. Szczęśliwsze jest dawać, niżeli brać (Dz 20,35); a udzielenie, względnie odmówienie, jałmużny ubogiemu obiecuje sądzić, jakby jej Jemu samemu udzielono lub odmówiono. Coście uczynili jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili (Mt 25,40). Naukę tę można krótko tak ująć: kto darem Bożym otrzymał większą obfitość dóbr, czy to zewnętrznych i fizycznych, czy też duchowych, otrzymał je w tym celu, by ich używał ku własnemu udoskonaleniu, a także jako szafarz Opatrzności Bożej ku pożytkowi drugich. Mający więc zdolności, niech się nie lubuje w milczeniu; mający nadmiar bogactw, niech się strzeże zamykania miłosierdzia w głębi duszy; kto zaś talent kierowania posiada, niech jego użytki dzieli z bliźnimi (S. Gregor. Magn. in Evang. Hom. IX. n. ) .
27: . ...Dlatego spośród licznych i ciężkich obowiązków rządu na rzecz dobra wspólnego pierwszym jest ten, ażeby opieką otaczał wszystkie na równi klasy, przestrzegając ściśle przepisów sprawiedliwości, zwanej "rozdzielczą".
31: Zbyt długa albo uciążliwa praca i uważana za zbyt niską płaca, skłaniają robotników do umówionego porzucania pracy i dobrowolnego bezrobocia. Temu nieszczęściu, dziś rozpowszechnionemu, a groźnemu, przeciwdziałać winno państwo, bo ten rodzaj bezrobocia nie tylko szkodę wyrządza pracodawcom i robotnikom, ale ponadto tamuje rozwój przemysłu i handlu, i szkodzi dobru ogólnemu społeczeństwa: a skoro jeszcze wyradza się w gwałty i zaburzenia, zakłóca spokój publiczny. Szczególnie jednak skuteczną i zdrową tutaj jest rzeczą uprzedzać zło, posługując się powagą praw i nie dopuszczać do wybuchu, a to przez roztropne usuwanie przyczyn, które mogą doprowadzić do konfliktu między pracodawcami i robotnikami.
33: Jeśli zaś chodzi o dobra cielesne i zewnętrzne, to naprzód winno państwo wyzwolić pracowników z niewoli ludzi chciwych, którzy dla celów zysku bez miary nadużywają osób, jak rzeczy martwych. Ani sprawiedliwość, ani uczucie ludzkości nie pozwalają wymagać takiej pracy, by umysł tępiał od zbytniego trudu, a ciało upadało od zmęczenia. Sprawność ludzka, jak i cała natura ma swoje określone granice, których przekraczać nie wolno. Wzmaga się niewątpliwie przez ćwiczenie i działanie, ale pod tym warunkiem tylko, że się jej da wypoczynek i przerwę w pracy. Dlatego praca dzienna nie powinna wykraczać poza liczbę godzin dozwoloną przez siły ludzkie. Jak wielkie zaś mają być przerwy w pracy, rozstrzygnąć o tym należy uwzględniając różne rodzaje pracy, okoliczności czasu i miejsca, wreszcie zdrowie pracowników. Robotnik, dobywający z wnętrza ziemi ukryte w nim bogactwa, jak kamień, rudę żelazną, wykonuje pracę, której krótkość winna wynagradzać trudy i szkodliwość dla zdrowia o wiele większe przy tych, niż przy innych zajęciach. Należy także brać pod uwagę różne pory roku; nierzadko bowiem ten sam rodzaj pracy łatwy będzie w jednej porze roku, w drugiej zaś będzie albo nie do zniesienia albo bardzo trudny.
Wreszcie, co może zrobić i wykonać mężczyzna dojrzały i silny, tego nie można wymagać od kobiety lub od dziecka. Odnośnie zaś do młodzieży pilnie baczyć należy, by nie pierwej szła do fabryk, aż z upływem lat osiągnie wystarczający rozwój cielesny, umysłowy i duchowy. W przeciwnym razie praca zbyt wytężająca zwarzy budzące się siły młodości, jak słabą roślinkę; w tych zaś warunkach przepadnie całe dzieło wychowania. (...)
W ogóle więc spoczynek winien być tak długi, jak długiego czasu trzeba na odzyskanie sił zniszczonych przez pracę; ten jest bowiem .cel spoczynku, żeby odnawiał siły starte pracą. Podwójne to prawo do spoczynku jest wyraźnym lub domyślnym warunkiem, który się w każdej umowie o pracę między pracodawcą a pracownikiem mieści; i byłaby niegodziwą umowa przeciwna, bo ani wymagać ani przyrzekać nie wolno zaniechania obowiązków, które człowiek ma względem Boga, lub względem siebie samego.
34. Staje teraz przed nami sprawa płacy, sprawa bardzo ważna; rozważona być też musi z całą sprawiedliwością, jeśli się chce uniknąć stronniczości. Chodzi o płacę, którą ustala się na podstawie wolnej umowy.
(...) Chociaż więc pracownik i pracodawca wolną z sobą zawrą umowę, a w szczególności ugodzą się co do wysokości płacy, mimo to jednak ponad ich wolą zawsze pozostanie do spełniania prawo sprawiedliwości naturalnej, ważniejsze i dawniejsze od wolnej woli układających się stron, które powiada, że płaca winna pracownikowi rządnemu i uczciwemu wystarczyć na utrzymanie życia. Jeśli zatem pracownik zmuszony koniecznością, albo skłoniony strachem przed gorszym nieszczęściem, przyjmuje niekorzystne dla siebie warunki, które zresztą przyjmuje tylko pod przymusem, ponieważ mu je narzuca właściciel warsztatu lub w ogóle pracodawca, wtedy dokonuje się gwałt, przeciw któremu głos podnosi sprawiedliwość.
Dalej jest mowa o związkach zawodowych, ich prawach i roli, którym korwiniści często wręcz odmawiają racji bytu.
W encyklice Sollicitudo Rei Socialis, Jan Paweł II, mówiąc o różnicach w rozwoju na świecie, stwierdza Jak wiadomo, napięcie między Wschodem i Zachodem nie dotyczy samo w sobie przeciwieństw między dwom różnymi stopniami rozwoju, ale raczej między dwiema koncepcjami rozwoju ludzi i ludów; obydwie są niedoskonałe i wymagają gruntownej korekty. (...) Jest to jedna z racji, dla których społeczna nauka Kościoła jest krytyczna zarówno wobec kapitalizmu, jak i wobec kolektywizmu marksistowskiego. (...)Raz jeszcze należy przypomnieć typową zasadę chrześcijańskiej nauki społecznej: dobra tego świata zostały pierwotnie przeznaczone dla wszystkich. Prawo do własności prywatnej jest słuszne i konieczne, ale tej zasady nie niweczy. Ciąży bowiem na własności "hipoteka społęczna", czyli uznaje się jako jej wewnętrzną właściwość funkcję społeczną, mającą swoją podstawę i uzasadnienie właśnie w zasadzie powszechnego przeznaczenia dóbr.
Papież mówi tu o tzw. społecznej funkcji prawa własności. Prawo to, jako pochodna przy dążeniu do zasadniczego celu - dobra wspólnego - pozostaje warunkowe wobec tego naczelnego celu i automatycznie zostaje uchylone, gdy tylko odwodzi od realizacji sprawiedliwości społecznej. Dzieje się to m.in. w przypadku hermetyzacji środowiska balujących bogaczy, których poczucie bezpieczeństwa nie zostaje niczym naruszone, podczas gdy rzesze głodują. Maskę śmierci szkarłatnejEdgara Alana Poe można odczytywać i w tym sensie - jako ostrzeżenie wysłane współczesnym Mariom Antoninom. Los ludzki ciąży jednaki na ubogich i bogatych, a w momencie, gdy właność przynosi korzyść tylko wąskiej grupie osób, szkodząc większości, przestaje spełniać swoją funkcję.
Zajrzyjmy do encykliki Centesimus Annus Jana Pawła II odnoszącej się do wyżej cytowanej Rerum Novarum.
EncyklikaRerum Novarum przeciwstawia się upaństwowieniu środków produkcji, które uczyniłoby z każdego obywatela jeden z trybów machiny Państwa. Równie zdecydowaniepoddaje krytyce koncepcję Państwa pozostawiającego dziedzinę gospodarki całkowicie poza zasięgiem swego zainteresowania i oddziaływania. Niewątpliwie istnieje sfera uzasadnionej autonomii gospodarki, w którą Państwo nie powinno ingerować. Ma ono jednak obowiązek określania ram prawnych, wewnątrz których rozwijają się relacje gospodarcze, i w ten sposób stworzenia podstawowych warunków wolnej ekonomii, która zakłada pewną równość pomiędzy stronami, tak że jedna z nich nie może byćna tyle silniejsza od drugiej, by ją praktycznie zniewolić. (...) Społeczeństwo i państwo winny ponadto gwarantować taki poziom zarobków, by wystarczały one na utrzymanie pracownika i jego rodziny, a także pozwalały na gromadzenie pewnych oszczędności. (...) Do osiągnięcia tych celów Państwo winno się przyczyniać zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio. (...) Bezpośrednio i zgodnie z zasadą solidarności, ustalając w obronie słabszego pewne ograniczenia autonomii tych, którzy ustalają warunki pracy; a w każdym przypadku zapewniając minimum środków utrzymania pracownikowi i bezrobotnemu. (...) [Konsumpcjonizm] spotyka się z marksizmem w dążeniu do całkowitego sprowadzenia człowieka do dziedziny ekonomicznej i zaspokajania potrzeb materialnych.
Encykliki społeczne nie posiadają autorytetu nieomylności, trzeba przyznać. Obowiązują jednak wiernych w sumieniu, i o tym nie wolno zapominać.
Przytoczone wyżej liczne wyjątki z oficjalnych dokumentów kościelnych mają mocne zakorzenienie w Biblii, tradycji i zdrowym rozsądku, a wszystko zaczyna się niejako od słów Oto daję wam...(Rdz 1,29). Dopełnienie nauka biblijna znajduje w Ewangelii i rodzącym się Kościele, kiedy Jezus wzywa swoich wyznawców, aby bardziej troszczyli się o dobra duchowe: Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi. (...) Gdzie skarb twój, tam serce twoje (...) idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim (Mt 19).
Synoptyczna przypowieść o robotnikach (Mt 20,1-16) w winnicy mogłaby zgasić pewność siebie u niejednego kapitalisty. Logika boska, chrześcijańska, kłóci się z logiką ekonomiczną i koncepcją sprawiedliwości rozdzielczej w rozumieniu darwinistycznych liberałów. Robotnicy otrzymali jednaką zapłatę, niezależnie od tego, czy pracowali długo i w skwarze, czy tylko krótko i pod wieczór - jednego denara. Tyle wynosiła w tamtych czasach płaca niewykwalifikowanego robotnika, czy podatek na rzecz świątyni. Gospodarz w ocenie pracy nie brał w rachubę wyłącznie korzyści materialnej, jaką uzyskał, ale przede wszystkim troszczył się o minimalne uposażenie najemników. Mamy tu więc do czynienia ze swego rodzaju płacą minimalną, podtrzymującą życie i odpowiednią do godności człowieka. Słowa czy nie wolno mi uczynić ze swoim, co chcę? , podobnie jak sprzeciw pozostałych robotników, zdają się podważać moją powyższą interpretację. Popatrzmy na nie jednak w świetle cytatów z encyklik, które przytoczyłem wyżej. Własność została nadana w celu sprawiedliwego korzystania z niej i spełnia swoją funkcję, gdy służy także innym. Jezus wyjaśnia Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was!(Mt 20,25-26).
Wyjątki z Listów Pawłowych posuwają "socjalizm" chrześcijański jeszcze dalej. Stanowią prawo, prawo wprawdzie moralne, ale mimo to obowiązujące chrześcijan. Jakże chrześcijańscy politycy mogą mówić o sprawiedliwym porządku społecznym, jeśli nie biorą pod uwagę Pisma? Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód - nakarm go. Jeżeli ładnie - napój go!(Rz 12,19-20). O zgrozo, wygląda na to, że św. Paweł prowadził politykę równościową: Nie o to bowiem idzie, żeby innym sprawiać ulgę, a sobie utrapienie, lecz żeby była równość. Teraz więc niech wasz dostatek przyjdzie z pomocą ich potrzebom, aby ich bogactwo było wam pomocą w waszych niedostatkach i aby nastała równość według tego, co jest napisane: Nie miał za wiele ten, kto miał dużo. Nie miał za mało ten, kto miał niewiele. (2 List do Koryntian 8,13-15). Widać tu dwie istotne cechy własności. Po pierwsze, można jej mieć za mało lub za dużo. Po drugie, "za dużo" staje się niesprawiedliwością w przypadku, gdy w pobliżu ktoś ma "za mało". Słowa te stają się tym mocniejsze, gdy wspomnimy na przypowieść o Bogaczu i Łazarzu (Łk 16,19-31). Biblijny przekaz jest jasny: płaćcie podatki na ubogich ochoczo, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg.
Pochylmy się na chwilę nad stosunkiem pracy i kapitału, a ściślej nad tym, na ile właściwe jest żyć z nagromadzonych środków, nie pracując wcale. Nakazujemy wam, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście stronili od każdego brata, który postępuje wbrew porządkowi, a nie według tradycji, którą przejęliście od nas. Sami bowiem wiecie, jak należy nas naśladować, bo nie wzbudzaliśmy wśród was niepokoju ani u nikogo nie jedliśmy za darmo chleba, ale pracowaliśmy w trudzie i zmęczeniu, we dnie i w nocy, aby dla nikogo z was nie być ciężarem. Nie jakobyśmy nie mieli do tego prawa, lecz po to, aby dać wam samych siebie za przykład do naśladowania. Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je! Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli. Wy zaś, bracia, nie zniechęcajcie się w czynieniu dobrze! Jeżeli ktoś nie posłucha słów naszego listu, tego sobie zaznaczcie i nie obcujcie z nim, aby się zawstydził. (2 Tes 3,6-14). Pogrubione słowa... znamy je jako sztandarowe zawołanie Marksa. Jako dewizę komunistów. Jako jedną z tych pięknych chrześcijańskich zasad, które materialiści dialektyczni spaczyli i uczynili wstrętną współczesnym katolikom. Korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy! (1 Tm 6,10). Motorem gospodarki kapitalistycznej jest żądza zysku. W centrum gospodarki chrześcijańskiej zaś pozostaje człowiek, jego godność, jego podstawowe prawo do życia, uchylające prawo do własności tym, którym na bogactwie zbywa. Ci, którzy chcą się bogacić, wpadają w pokusę i zasadzkę.(1 Tm 6,9). Napawa przerażeniem klątwa z Listu Jakuba (Jk 5,1-5)...
Troska społeczna nie pojawiła się zresztą na kartach Biblii nagle i bez zapowiedzi. Porządek prawny starożytnego Izraela również czynnie wspierał politykę prospołeczną, co wyraża się w wielu szczegółowych przepisach zawartych na kartach Starego Testamentu. Bije z nich wielka mądrość i zgoła rewolucyjny stosunek do ówczesnego pojmowania życia społecznego. Na podstawie książki Ks. Bełcha Katoliska Nauka Społeczna:
Stary Testament podkreśla obowiązek pracy (Rdz 3,19), potępia lenistwo, pochwalając pracowitość (Prz 6,6-9;31,10-31), potępia pracę ponad siły (Wj 1,11-14;2,23-24;3,7;5,4-9), domaga się zapłaty pracownikowi za pracę (Pwt 24,15; Kpł 19,13; Tb 4,15; Jr 22,13; Syr 34,22), przy czym zatrzymywanie zapłaty było zaliczane do kategorii ciężkich przestępstw; ponadto domaga się ograniczenia czasu pracy (zakaz pracy po zachodzi słońca i w szabat) (Wj 23,12); żąda opieki nad najemnikami i zbiegłymi niewolnikami (Pwt 23,16-17). Jeśli chodzi o własność, to prawo do niej nie było absolutne; Ziemia Obiecana była w oczach Izraelitów własnością Boga, oddaną im w użytkowanie. Nie wolno sprzedawać ziemi na zawsze, bo ziemia należy do Mnie, a wy jesteście u mnie przybyszami i osadnikami(Kpł 25,23). Stąd wypływał obowiązek, tak, obowiązek, dzielenia się płodami roli z ubogimi. Po zbiorze należało pozostawić ubogim kłosy i winne jagody, co pięknie zostało przedstawione w Księdze Rut. Szczegółowe przepisy znajdują się w Kpł 19,9-10; Pwt 24,19-21. Poza tym Izraelici mieli obowiązek oddawania dziesięciny przechodniom, sierocie i wdowie (Pwt 26,12). Starożydowska mądrość starała się nie dopuszczać do przesadnego wzbogacenia się, co znajduje wyraz w przestrzeganiu roku szabatowego (co 7 lat należało zostawić ziemię ugorem; co z niej wyrosło, należało do ubogich) oraz roku jubileuszowego. Rok jubileuszowy przypadał raz na 50 lat, a jego nadejście skutkowało umorzeniem wszystkich długów, zwrotem ziemi pierwotnym właścicielom oraz uwolnieniem niewolników. (Pwt 15,1-18). Czy to nie szalone? A przecież to nie wszystko. Jeśli pożyczasz pieniądze ubogiemu, (...) nie każesz mu płacić odsetek (Am 5,11-13). System okazał się przewidujący i mądry. Do dziś możemy podziwiać solidarność Żydów i ich przywiązanie do rodziny. Wprawdzie ubodzy i u nich występowali, nigdy nie doszło jednak do rewolucyj, czy zdobycia przez jedną grupę społeczną bezwzględnej władzy.
Przytoczmy fragment kompendium nauki społecznej Kościoła na temat własności prywatnej (źródło: www.vatican.va/roman_curia/pontifical_councils/justpeace/documents/rc_pc_justpeace_doc_20060526_compendio-dott-soc_pl.html ).
328. Wszelkie dobra, nawet jeżeli prawnie posiadane, zachowują zawsze przeznaczenie uniwersalne; niemoralna jest każda forma bezprawnej kumulacji, ponieważ otwarcie kłóci się z uniwersalnym przeznaczeniem nadanym przez Boga Stwórcę wszystkim dobrom.
(...)
329. Bogactwa spełniają swoją funkcję pomocy człowiekowi, kiedy ich celem jest przynoszenie korzyści społeczeństwu: „Jakżeby ktoś mógł nakarmić łaknącego, napoić pragnącego, przyodziać nagiego, ugościć bezdomnego [...] – takie pytanie zadaje sobie Klemens Aleksandryjski – jeśli każdy sam by odczuwał brak tego wszystkiego?” W wizji św. Jana Chryzostoma bogactwa należą do niektórych po to, aby oni mogli nabyć zasługi przez dzielenie się tymi dobrami z bliźnimi. Są one darem od Boga: kto je posiada, powinien z nich korzystać i dzielić
się nimi w taki sposób, aby również potrzebujący mogli mieć do nich dostęp. Powinno się widzieć zło w nieumiarkowanym przywiązaniu do bogactw, w chęci ich gromadzenia. Św. Bazyli Wielki zaprasza bogatych, aby otworzyli drzwi swoich magazynów i woła: „...jak wielkiej rzece, nawadniającej urodzajną glebę tysiącznymi kanałami: wy tak samo pozwolicie bogactwu rozdzielić się rozmaitymi drogami między mieszkania biedaków”688. Bogactwo, tłumaczy św. Bazyli, jest jak woda, która tryska ze studni coraz czystsza, jeżeli się ją często czerpie, gnije natomiast, jeżeli studnie są nieużywane689. W późniejszych latach św. Grzegorz Wielki powie, że bogaty nie jest zarządcą swoich włości; rozdawanie potrzebującym jest dziełem, które należy wykonywać z pokorą, ponieważ dobra nie należą do tego, kto je rozdaje. Kto chowa swoje bogactwo tylko dla siebie, nie jest bez winy; rozdanie potrzebującym oznacza spłacenie długu.
Na koniec zajrzyjmy do Katechizmu Kościoła Katolickiego, który zajmuje poczesne miejsce na półce u każdego katolika, tuż obok Biblii.
2403 Prawo do własności prywatnej, nabytej lub otrzymanej w sposób sprawiedliwy. nie podważa pierwotnego przeznaczenia ziemi całej ludzkości. Powszechne przeznaczenie dóbr pozostaje pierwszoplanowe, nawet jeśli popieranie dobra wspólnego wymaga poszanowania własności prywatnej, prawa do niej i korzystania z niej.
2404. Człowiek, używając tych dóbr, powinien uważać rzeczy zewnętrzne, które posiada, nie tylko za własne, ale za wspólne w tym znaczeniu, aby nie tylko jemu, ale i innym przynisły pożytek. Posiadanie jakiegoś dobra czyni jego posiadacza zarządcą Opatrzności; powinien pomnażać i rozdzielać jego owoce innym, a przede wszystkim swoim bliskim.
2406 Władza polityczna ma prawo i obowiązek - ze względu na dobro wspólne - regulować słuszne korzystanie z prawa własności.
2408. (...) Nie mamy do czynienia z kradzieżą, jeśli (...) [odmowa przyzwolenia ze skorzystania z dobra] byłaby sprzeczna z rozumem i powszechnym przeznaczeniem dóbr. Ma to miejsce w przypadku nagłej i oczywistej konieczności, gdy jedynym środkiem zapobiegającym pilnym i podstawowym potrzebom (pożywienie, mieszkanie, odzież...) jest przejęcie dóbr drugiego człowieka i skorzystanie z nich.
Tyle cytatów na razie. Jednymi z najpoważniejszych zagrożeń dla Kościoła w Polsce okazują się nie działania chrystianofobów, tęczowych marksistów, czy lewicowych antyklerykałów. Nawet sekularyzacja i odstępowanie młodych od wiary nie stanowi kłopotu, jeśli tylko serce Kościoła pozostaje zdrowe. Wigor i światło przyciągną bowiem nowe dusze, a wątpiących przekonają o wartości nawrócenia. Nie szukajmy sprawców naszych klęsk na zewnątrz. Choroba czai się wewnątrz. Dwa główne schorzenia trapią nasz polski Kościół: herezja nacjonalistycznego mesjanizmu, skupiona głównie w środowisku pożytecznego zresztą skądinąd Radia Maryja oraz herezja libertarianizmu, znajdująca pożywienie w kampaniach antykomunistycznych i nieprzyjemnych wspomnieniach przeszłości, a mająca swojego lidera w osobie Janusza Korwina-Mikkego.
Korwiniści, abstrahując od innych kontrowersyjnych tez, odwołują się często do systemu ideologicznego mającego podstawy w nienaukowym, skrzywionym darwinizmie i korzystającym w pewien sposób z jego spuścizny nietzscheanizmie. Zniesienie wszelkiej kontroli nad rynkiem i absolutyzacja prawa własności kosztem świadczeń dla najsłabszych, eliminuje bowiem tych ostatnich z gry społecznej i czyni z naszego społeczeństwa miejsce skrajnie nieprzyjazne, dżunglę pełną dzikich bestyj, w której każdy jest zdany wyłącznie na siebie. Życie jest okrutne - odpowiedzieliby moi oponenci. Być może! Ale ja tu wołam i apeluję do katolików, do tych, którzy uważają ludzi za swoich bliźnich. Nie godzi się katolikowi trzymać z libertarianami, albowiem katolik w sercu ma wyrytą troskę o braci mniejszych. Albowiem prawo do życia stoi dlań wyżej od prawa do nieograniczonego gromadzenia bogactw. Albowiem prawdziwa wolność realizuje się w miłości - caritas.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo