g.host g.host
2350
BLOG

SZOK! A JEDNAK ZAMACH! Zupełnie nowe dowody...

g.host g.host Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 62

 

Cóż, tylko krowa nie zmienia poglądów. Nadszedł ten dzień, kiedy podążając za logiką prawdziwego i rzeczywiście kompetentnego eksperta, skłonny jestem przyznać, że katastrofa smoleńska faktycznie była zbrodnią przygotowaną z premedytacją przez Rosjan i wspartą taktycznie przez polski rząd z Donaldem Tuskiem na czele.

Poniżej przytaczam rozmowę z prof. D.Ucho, doskonałym polskim specjalistą z dziedziny traseologii pojazdów bezśladowych. Wykształcony na uniwerytecie technicznym Fry Air w Moron. Zaraz po studiach specialista do spraw odlotów w kosmos na rosyjskim Bajkonurze, obecnie współpracownik NASA, konsultant do spraw badania śladów sondy Cogito w przestrzeni publicznej. W listopadzie 1981 wsławił się wyśledzeniem radzieckiego samolotu szpiegowskiego na podstawie konsystencji smugi kondensacyjnej.

Rozmowę przeprowadził dziennikarz fińskiego miesięcznika naukowego „Luuserit“ – H.Enki.

 

„TEN SAMOLOT MUSIAŁ SPAŚĆ“

 

H.E: Muszę przyznać, że pański telefon bardzo mnie zaskoczył. Tym bardziej, gdy dowiedziałem się, czego dotyczy. Dlaczego właśnie nasza gazeta? Dlaczego nie Polacy?

D.U: Polakom nie można ufać. Oni są okupowani. Prawda jest taka, że zamordowano nam prezydenta. Moje badania dowodzą tego bezsprzecznie. Chciałbym przedstawić światu swoje racje i potrzebuję dobrego medium. A że pracowaliśmy już kiedyś razem podczas konferencji dotyczącej projektu „Herkkäuskoinen“ (traseologia transcendentna – przyp red.), postanowiłem spróbować.

H.E: Zatem jakie są pańskie tezy profesorze. Przyznam, że trochę trudno uwierzyć w to, co pan mówi. Polacy pewnie też nie będą chcieli.

D.U: Tak, Polacy zrobili się bardzo naiwni, jednak posiadam wystarczające dowody, by ich przekonać. Zacznijmy od rzeczy podstawowej. Ten samolot w ogóle nie miał prawa wystartować. Nie wiem jakim cudem Tuskowi udało się wysłać maszynę w powietrze. Jednak w żadnym normalnym kraju nie mogłoby to mieć miejca.

H.E: Jak to?

D.U: Ponieważ Donald Tusk i Władimir Putin nie oddali Polakom wraku, zmuszony jestem pracować na specjalnych, bardzo zaawansowanych modelach. Na podstawie kilku fotografii rozwieję zaraz pana wątpliwości. Moja teza brzmi: Ten samolot nie miał prawa oderwać się od ziemi.

D.U: Proszę spojrzeć. Ta maszyna ma zupełnie nieaerodynamiczną sylwetkę. Skrzydło umieszczone jest pod stanowczo zbyt dużym kątem, zupełnie, jak w myśliwcach. To dziwne, bo Tu-154 to bombowiec. Powinien mieć długie i szerokie skrzydła. Do tego zdecydowanie bardziej w środku kadłuba. Widywałem ten samolot wielokrotnie wcześniej. Nigdy nie miał tych wad. Jestem przekonany, że zmian dokonano podczas remontu w Samarze. Na zlecenie Putina. Natomiast Tusk, jako odbiorca, miał obowiązek sprawdzić, czy wszystko jest jak trzeba. To pierwszy dowód ich winy. Warto również zwrócić uwagę na szybę kabiny. Jest ona umieszczona za daleko od dziobu, co utrudnia widoczność. Ponadto znajduje się ona właściwie nad głowami pilotów, w pozycji horyzontalnej. Przygotowano ją tak specjalnie, by mogła się na niej osadzać sztuczna mgła.

H.E: A koła? Ja jestem laikiem, ale wydaje mi się, że one są przybetonowane.

D.U: Świetna uwaga. Zrobiono to po to, żeby w razie gdyby fortel z mgłą nie spełnił zadania, znaleźć wytłumaczenie dla podpalenia samolotu.

H.E: Podpalenia?

D.U: Tak. Samolot miał być podpalony. Winę zrzuconoby na zatarte łożyska podwozia, które wywołały pęknięcie ogumienia. Zaś jego rozgrzane elementy uderzają w bak i wywołują pożar. No nie zna pan sprawy Concorde’a? Dokładnie ten sam modus operandi. Czysta sowiecko – tuska robota.

D.U: Przejdźmy teraz dalej. Widzi pan to?

H.E: Hmm. Brak wskaźników.

D.U: Tak. Brak jakichkolwiek wskaźników. A więc kłamstwo. Niepodważalny dowód na fałszowanie zapisu CVR. Przecież na taśmach słychać wyraźnie, jak świętej pamięci pierwszy oficer odczytuje wysokość. A jak miał to zrobić bez wysokościomierzy? I jak miał kontrolować ścieżkę bez prędkościomierza i wariometru? Nazwijmy rzecz po imieniu. Polski pilot, ś.p. kapitan Protasiuk został pozbawiony narzędzi i uniemożliwiono mu uratowanie tego lotu. Został zdradzony.

H.E: O świcie?

D.U: Tego akurat nie wiem. Brak mi danych, a nie chcę spekulować. W każdym razie napewno przez Tuska, który dokonał odbioru przerobionej na maszynę śmierci Tutki.

D.U: Kolejny dowód. Proszę zobaczyć. To przerażające.

H.E: Bez przesady, pani prezydentowa nie była aż tak straszna.

D.U: Pan nic nie rozumie. Przecież tu nie ma drzwi. Para prezydencka wygląda przez otwór w kabinie. To cud, że nie wypadli. Tak, czy inaczaj, aż taka wyrwa w kadłubie musiała doprowadzić do wybuchowej dekompresji. Przypuszczam, że nastąpiło to jeszcze w trakcie lotu na wysokości przelotowej. Jest zupełnie prawdopodobne, że maski tlenowe – na skutek manipulacji w Samarze – nie wysunęły się automatycznie i wszyscy zginęli jeszcze w powietrzu. Tym niemniej taka wybuchowa dekompresja tłumaczy, dlaczego ś.p. kpt. Protasiuk lądował pomimo mgły. On po prostu nie miał wyjścia. Być może nie miał świadomości, że pasażerowie już nie żyją, jednak wiedział na pewno, że przejście na drugi krąg, nie mówiąc już o odlocie na lotnisko zapasowe, odbierze cenne sekundy i skaże pasażerów na powolną śmierć.

D.U: A tutaj zatrzymajmy się jeszcze na moment w sekcji prawego skrzydła. Gołym okiem widać, że nie jest ono symetryczne względem lewego, zatem mamy do czynienia z zaburzeniem aerodynamiki. Nie to jest jednak najbardziej przerażające. Proszę zobaczyć. Tu w ogóle nie ma klap. A co to oznacza?

H.E: Że wlewy paliwa były otwarte?

D.U: Ależ skąd. Brak klap powoduje zmniejszenie siły nośnej. Są one niezbędne w konfiguracji samolotu do lądowania, ponieważ ich wysunięcie generuje dodatkową siłę nośną, niezbędną w sytuacji, gdy samolot zwalnia. Natomiast ich brak powoduje, że samolot błyskawicznie zostaje przeciągnięty i spada, jak kamień. Prosze pana, jestem absolutnie przekonany, że ś.p. kpt. Protasiuk, pomimo fatalnej sytuacji wykonałby prawidłowo procedurę go-around. No bo wiadomo, jak nie ma wyjścia, to nie ma. I kapitan próbował tę procedurę wykonać. Dodał przecież mocy na przepustnicach. Ale samolot nie zareagował. Nie miał siły nośnej.

H.E: To dlaczego samolot nie miał klap?

D.U: Zdemontowano je w Samarze. Kolejny dowód na spisek i zamach.

D.U: I w końcu rzecz kluczowa. Silniki. Jak pan zapewne wie, Tu-154 posiada trzy silniki. Są to motory turbowentylatorowe Sołowiow D-30KU-154, o mocy 103 kiloniutonów każdy. No to niech pan teraz spojrzy na zdjęcie. Czy te silniki wyglądają na 103 kN?

H.E: Wyglądają całkiem ładnie.

D.U: No właśnie. A te prawdziwe wyglądają brzydko. Są znacznie większe. To, co tu widzimy, nie wystarczyłoby na wygenerowanie mocy niezbędnej do lotu musze. Są za małe i położone zbyt blisko siebie. A w dodatku zdecydowanie za daleko od skrzydeł. Nie ma szans, by na czymś takim wykonać go-around. I tutaj mamy kolejny dramat. Ustaliliśmy już, że ś.p. kpt. Protasiuk wykonałby odejście z rozhermetyzowanym kadłubem, bez przyrządów i bez klap. Jednak brak ciągu był – tak w ujęciu metaforycznym, jak i dosłownie – gwoździem do 97 trumien.

H.E: Jak rozumiem, podmiany silnika dokonano w Samarze?

D.U: Ależ panie, co pan? Czy pan mnie słucha w ogóle? Przecież ten samolot wystartował z Warszawie i dłuższy czas leciał zgodnie z planem. To musiała być akcja komandosów. Przeprowadzona w locie, ale już poza tzw. obszarem, a w obrębie podejścia. Po to zresztą była ta mgła. Silniki podmieniono, jednak przypuszczam, że coś poszło nie tak. Być może wybuchło jakieś urządzenie. Tak, czy inaczej, przecież wyrwa w kadłubie sama z siebie nie powstała. Prawda?

H.E: Prawda. Dziękuję panie profesorze. Sądzę, że wobec takiej argumentacji nie pozostaje nam nic innego, jak zgłosić tę sprawę do Trybunału Europejskiego.

D.U: Ja również dziękuję za rozmowę. I przekażcie proszę wiadomość moim rodakom: Polacy, nie poddawajcie się. Prawda jest blisko!

 

 

*Prof. D.Ucho przyjrzał się wrakowi z każdej strony i perspektywy

 

 

g.host
O mnie g.host

Banuję tylko za pomocą argumentów

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie