galopujący major galopujący major
76
BLOG

"Realpolitik" Amnesty International

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 26
Łukasz Warzecha kolejny raz swą polemiczną szpadą spuścił  powietrze z praw człowieka i dobitnie wskazał, że prawa człowieka, jako fetysz są głównym wyznacznikiem postępowania państwa w stosunkach międzynarodowych i przez to zdecydowanie szkodzą.Przyznam się szczerze, że nie znam Państwa, dla którego prawa człowieka są głównym wyznacznikiem postępowania państwa w stosunkach międzynarodowych. A nie znam zapewne dlatego, że prawa człowieka niejako z definicji nie są ustanowione dlatego, aby prowadzić politykę zagraniczną, Prawa człowieka, co nie trudno wywnioskować z ich nazwy są prawami ustanowionymi, w celu ochrony interesu człowieka, pojedynczej jednostki, a nie po to by realizować geopolityczną strategię państwa. Owszem prawa człowieka wpływają na politykę zagraniczną i bardzo często są argumentem w sporach politycznych, ale nie to jest ich podstawowym zadaniem. Prawa człowieka wynikają z pewnych zasad moralnych, i tak jak przy każdych tego typu zasadach, tylko ich nienaruszalność i nie zmienność w imię doraźnych politycznych korzyści, powoduje że są one wiarygodne. Gdyby prawa człowieka były tylko traktowane przez AI, jako instrument i przywoływany  tam, gdzie trzeba w imię własnego interesu pognębić oponenta przestały by pełnić swą rolę i byłyby tylko pluszową pałka której nikt nie traktuje poważnie.

A przecież skoro jak pisze Warzecha prawa człowieka doprowadzone są do statusu fetyszu i z tego punktu widzenia stanowią przeszkodę w prowadzeniu skutecznej polityki zagranicznej to znaczy, że wbrew temu co usiłuje wmówić nam Pana redaktor, powoływanie się na prawa człowieka nie jest powoływaniem się na bezsilną mgławicę, tylko na coś co jako fetysz może stanowić przeszkodę, czyli coś co jest w dzisiejszym świecie realną siłą.

Siła praw człowieka  polega bowiem m. in. na tym, że AI, która się na nie powołuje, nie kieruje się doraźnym celem politycznym i nie chce służyć za parawan dla realizacji strategicznej wizji jakiegoś państwa, czy grupy państw. To jest właśnie kalkulacja uwzględniając relane siły, ta  swoista realpolitik nr 1 Amnesty International. Gdyby bowiem działacze AI kierowali się logiką Łukasza Warzechy, przy pierwszym politycznym sporze daliby się wykorzystać jednej stronie i wówczas nie byliby wiarygodnie dla drugiej. A wiarygodność to podstawa działania każdego, kto chce pouczać w imię jakiś wyższych moralnych racji.

Redaktor Warzecha argumentem ad absurdum już widzi jak Kim Dzong Il wypuszcza kogoś z obozów koncentracyjnych,  ja widzę np. że Magdalena Garcia Duran została uwolnionawłaśnie po interwencji Amnesty International.  I teraz pojawia się kluczowe pytanie dlaczego w Meksyku, mimo tego iż twarda, realpolitik nie miała miejsce i żadne państwo nawet się o indiańskiej działaczce nie zająknęło, ta została uwolniona?  Czyżby USA po cichu groziło atakiem atomowym? A może prezydent Sarkozy chciał przygalopować na koniu i  ogłosić, że wstrzymuje eksport sera? Nie, sprawa jest nad wyraz banalna. Skuteczność AI w tej i podobnych sprawach polega na niezbyt wyszukanej strategii.

Otóż każdej sprawie AI nadaje rozgłos, tylko tyle i aż tyle. Czasami jakaś pikieta no i obowiązkowa pomoc prawna. Dzięki temu opinia publiczna dowiaduje się o sprawach, które nigdy by nie ujrzały światła dziennego. Teraz wystarczy tylko odpowiednio  naciskać na władze. Jest to oczywiście o wiele łatwiejsze w krajach demokratycznych, gdzie władza liczyć się musi z obywatelami. A obywatele skutecznie informowani i zszokowani tym, że w ich kraju się kogoś torturuje, molestuje, zaczynają się na władzę oburzać i mogą dać wyraz niezadowolenia podczas wyborów. Do tego dochodzi wytykanie tego kraju palcami przez demokratyczne kraje sąsiednie (nikt tego nie lubi), no i oczywiście swoje robi też opozycja, która jak to opozycja wykorzystuje polityczną dla własnych celów. Przecież Tomasz Sakiewicz dokumentując swoje „męczeństwo” powołał się właśnie na organizację międzynarodową „Reporterzy Bez granic”, która odwołuje się właśnie do praw człowieka. Czy zrobiłby tak gdyby sądził, że powoływanie się na prawa człowieka nie przynosi żadnych korzyści?

Nieco inaczej sprawy się mają w przypadku krajów niedemokratycznych, tu presja z oczywistych względów nie może opierać się na protestach obywatelskich. Dlatego drugą areną gdzie AI stara się być skuteczna jest informowanie opinii publicznej o  zbrodniach poszczególnych reżimów. Redaktor Warzecha twierdzi, że reżim się tym nie przejmuje, ja twierdzę coś zupełnie odwrotnego. Nie przypadkiem bowiem poszczególne reżimy wydają fortunę na własny PR, nie przypadkiem przed każdą wielką międzynarodową imprezą wypuszcza się część więźniów politycznych, nie przypadkiem najwięksi ludobójcy debatują z krajami Zachodu w tajemnicy, a nie na oczach opinii publicznej. Nie przypadkowo również, za przekazanie AI dowodów zbrodni grozi w wielu krajach kara śmierci, a świadków zbrodnie się na wszelki wypadek ucisza (polecam film „Ostatni król Szkocji”). Wreszcie nie przypadkowo działacze AI albo są zagłaskiwani przez lokalnych kacyków, albo się na nich poluje jak na zwierzynę.   

Być może Sergiej Kowaliow żyje jeszcze tylko dlatego, że organizacje takie jak AI podniosły by niesłychany klangor, gdyby zginął w niejasnych okolicznościach. A przecież gdyby rozumować tak jak Warzecha to Kowaliow w kostnicy nie powinien robić żadnej różnicy.To wszystko zasługa tych pięknoduchów z AI, to oni bowiem sprawdzili, że Afryka jest postrzegana również nie tylko z punktu widzenia tego jak wiele fajek z kości słoniowej  może pan redaktor kupić na miejscowym bazarku, ale także z punktu widzenia praw człowieka.    

Jeżeli ogromną częścią świata rządzą kraje demokratyczne, to właśnie dzięki demokracji można dziś osiągnąć, to co kiedyś było nieosiągalne. Wystarczyło tylko/aż uczulić opinię publiczną na to co się dzieje gdzieś tam, gdzie Warzechy wzrok nie sięga i cisnąć własną władzę aby, choćby w  zmian za pomoc gospodarzą zwolniono iluś więźniów politycznych. Dla Warzechy nie ma to zupełnego znaczenia, dla nich to sprawa życia i śmierci.

I to jest właśnie swoista "realpolitik" nr 2 AI, która nie robi nic innego jak uwzględniając siłę opinii publicznej i poprzez listy, protesty  czy marsze wprowadza  w obieg spraw medialnych, sprawy o łamanie praw człowieka w danym kraju, czy kraju sąsiednim. Istotą działalności jest wzbudzanie fermentu, skierowanie uwagi opinii publicznej, bo żyjemy w takich czasach, że to czym oburzona jest opinia publiczna można załatwić szybko, a to czego nie wie, nie załatwi się prawie nigdy. Na tym polega klkulacja i pragmatyzm.

Warzecha stoi na stanowisku, że tylko państwa mogą kogoś ratować, podczas gdy zapomina, że wiele tych państw, to nic innego jak organizacje które są współrządzone właśnie przez tych pięknoduchów co piszą listy. Zapominanie, czy też świadome odrzucanie roli opinii publicznej w kształtowaniu polityki zagranicznej jest więc właśnie niczym innym jak odwoływaniem się do XIX wiecznej koncepcji Realpolitik, która z dzisiejszą Realpolitik ma tyle wspólnego, co pogląd Warzechy, że AI nikomu nie udało się pomóc.

Choć może z drugiej strony 16 600 osób uwolnionych, które to dane przywołuje Amnesty International, to rzeczywiście zbyt mało. Tylko ilu niemordowanych i torturowanych spełniłoby wymóg skuteczności wedle definicji red. Warzechy?    

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (26)

Inne tematy w dziale Polityka