W styczniu 2005 r. dopadł mnie ostry atak trzustki. Potem była sepsa, głuchota, gronkowiec w kości. W sumie ponad 20 operacji, przestałem już liczyć. Były tygodnie w śpiączce, tracheotomia, kilka miesięcy na OIOMie. Przez paręnaście tygodni nie wiadomo było czy przeżyje.
To moje życie i tyle, jeżeli chodzi o moją sytuację graniczną.
Nie jest to tajemnica, parę osób z salonu mnie o to pytało w realu, więc im pokrótce opowiedziałem.
Zawsze się tym brzydziłem. Brzydziłem się używaniem mojej niepełnosprawności, choroby jako tarczy w dyskusji, polemice, słownych potyczkach. Nie jest ważne kim jesteś, ale co piszesz. Albo się tekst broni albo i nie. Reszta to pył co przeszkadza.
Ale dziś Pan Paliwoda stwierdził (zresztą nie pierwszy już raz):
Nie wiem, w jakim wieku jest p. G.M. I absolutnie nie robię mu zarzutu z domniemanej młodości. Stwierdzam jednak, że jest to osoba, która nie znalazła się nigdy w sytuacji granicznej, nie przeżyła egzystencjalnej trwogi, nie odczuła bojaźni i drżenia (Szanowny Panie G.M. - uprzejmie proszę nie unikać przynajmniej lektury Kierkegaarda i Simone Weil!). Jest osobą w tym sensie bezrefleksyjną, egocentryczną, optymistyczną.
Ja nie musiałem czytać Kirkegaarda, nie tylko jego dylematy miałem na codzień.
Gdy Janek Pospieszalski poprosił abym w studiu Warto Rozmawiać trzymał przy sobie kule, zgodziłem się choć w gruncie rzeczy bardzo się wahałem. Ale pomyślałem, że może pora aby niepełnosprawni też zaczęli być pokazywani w telewizji, tak jak wyglądają w istocie. Bez retuszu i najeżdżania kamer tylko na górną część ciała. Może warto czasami komuś uświadomić, że nie ma bladego pojęcia o kimś, na punkcie kogo mu internetowa szajba odbiła.
Moje teksty są optymistyczne, bo ja zawsze byłem zadowolony. Choć jak ktoś chce to znajdzie polemiki z Warzechą, Ziemkiewiczem, Czabańskim czy Tyrpą. Ale najpierw trzeba się przebić przez te 470 wpisów na salonie. Albo pisać o postdekonstruktywistach co w życiu nie zaznali sytuacji granicznej i dramatycznie nie odkryli siebie.
Jestem optymistą i cieszę się życiem. Może dlatego, że dostałem je znowu z powrotem.
Reszta to pył. Do zdmuchnięcia.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka