Niedawno uczestniczyłem w dyskusji ,,towarzyskiej" dotyczącej fenomenu smoleńskiego.
Jeden z uczestników, naukowiec, fizyk z nagrodami i publikacjami z ironią przypominał ustalenia tzw. komisji Millera. Dziwił się jedynie, ale tylko trochę, że coś czego falsyfikacja może odbyć się w ramach fizyki newtonowskiej, a więc znanej z założenia każdemu maturzyście, stało się wyznaniem ludzi uważających się za społeczne elity (zjawisko pancernej brzozy).
Oponent, człowiek o ,,wykształceniu humanistycznym", nie wchodził w polemikę, ale twierdził uparcie, że się nie zgadza a fizyk nie jest dla niego ekspertem. Eksperci byli w komisji Milera.
To jedynie przykład postawy, dość powszechnej, zwanej Bańką Krótkiego Horyzontu. Mówiąc prosto, człowiek postrzega świat przez swoje doświadczenie i w konsekwencji jest przekonany, że wszystko jest takie jak on myśli. Taki osobnik uważa się za wyznacznik rzeczywistości - ,,jest tak jak ja twierdzę, bo jestem do tego przekonany".
Oczywiście, trudno jednoznacznie twierdzić co jest przyczyną takiego podejścia. Można jednak zaryzykować i powiedzieć, że mechanizm wzmacnia przede wszystkim środowisko, w którym taki człowiek żyje. W domu, w biurze, na facebooku znajomi wrzucają informacje zbieżne z jego poglądami i po czasie wydaje mu się, że tak mają wszyscy - krótki horyzont rozdyma się do nieskończoności. A jeszcze ulubiona telewizja dobierze odpowiednie informacje i nieskończoność staje się jeszcze bardziej nieskończona.
Ciekawym przykładem są ludowe wybory. Nagle okazuje się, że ci na których głosuje człowiek z syndromem BKH mają zaledwie 10% głosów uprawnionych. A przecież ,,wszyscy" - koledzy z pracy, z facebooka, eksperci z telewizora głosowali tak jak ja. To nie może być prawda...
Wbrew pozorom Bańka Krótkiego Horyzontu jest dość powszechnym sposobem traktowania rzeczywistości. Dlatego z dystansem, nie angażując przesadnie emocji warto pamiętać, że bańki tym łatwiej pękają im są bardziej rozdęte.
Komentarze