Andrzej Gelberg Andrzej Gelberg
1117
BLOG

Cienie Katynia

Andrzej Gelberg Andrzej Gelberg Polityka Obserwuj notkę 17

 

 

Wielu Polaków zastanawia się, dlaczego po tragicznej katastrofie samolotu prezydenckiego władze Rzeczpospolitej nie wystąpiły do rosyjskiego rządu z notą domagającą się tego, żeby przyczyny i okoliczności katastrofy zbadała strona polska. Ba – nie skorzystały nawet z wynegocjowanego i podpisanego w roku 1993 bilateralnego porozumienia, w którym zapisane jest wprost, że w przypadku katastrofy lotniczej rosyjskiego samolotu na terenie Polski i analogicznie, polskiego samolotu na terenie Rosji, do zbadania przyczyn wypadku powołana być powinna wspólna komisja polsko-rosyjska. Zaniechanie zatem wywołane traumą, czy może czymś jeszcze?

Dlaczego też strona polska bez szemrania zgodziła się, żeby zwłoki naszych obywateli - z wyjątkiem zwłok Pana Prezydenta - docierały do Warszawy viaMoskwa, a rodziny ofiar musiały tam się udawać w celu identyfikacji? Wspomniany zaś wyjątek nie był efektem działań rządu polskiego, tylko stanowczej i zdeterminowanej postawy Jarosława Kaczyńskiego, który dzień po katastrofie dotarł do Smoleńska i po identyfikacji brata stwierdził kategorycznie, że bez niego nie wróci do Warszawy. Nie chcąc międzynarodowego skandalu Rosjanie ustąpili.

Co w przypadku zwłok pozostałych naszych obywateli było przyczyną takiej bierności i spolegliwości polskiego rządu? Wszak chodziło jedynie o identyfikację i w Polsce nie brak specjalistów od medycyny sądowej, a stanowczość polskiego rządu mogłaby oszczędzić rodzinom ofiar moskiewskiej wyprawy?

Na te i wiele innych pytań ciągle nie otrzymujemy odpowiedzi, co stało się źródłem powstawania wielu - często fantastycznych - hipotez, zwłaszcza dotyczących przyczyn katastrofy. Nie będę się tutaj do nich odnosić. Chciałbym jednak pochylić się nad niepojętą biernością polskiego rządu, gdyż szok po takiej katastrofie, czy zwykła nieudolność – nie wydają się odpowiedziami w pełni satysfakcjonującymi.

Zatem co? Sądzę, że odpowiedzi należy szukać w wydarzeniach z przeszłości, związanych z kaźnią polskich oficerów. Przypomnijmy fakty:

- 13 kwietnia 1943 prasa niemiecka podała informację o znalezieniu w Katyniu masowych grobów polskich oficerów, internowanych przez Sowietów we wrześniu 1939 i osadzonych w obozach w Starobielsku, Kozielsku i Ostaszkowie. Oficerów, których bezskutecznie w latach 1941-42 poszukiwali po całej Rosji specjalni wysłannicy gen. Władysława Andersa(był wśród nich m.in. Józef Czapski).

- 15 kwietnia 1943 Sowieckie Biuro Informacyjne przekazało informację, że morderstwa polskich oficerów dokonali siepacze hitlerowscy.

- Rząd polski, którego premierem był gen. Władysław Sikorski, znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Polska była w koalicji antyhitlerowskiej, której jakże istotnym uczestnikiem był Związek Sowiecki, istniało zatem – choćby teoretycznie – uprawnione podejrzenie, że wspomniany komunikat jest elementem goebbelsowskiej propagandy stawiającej sobie niezmiennie za cel rozbicie wymierzonej przeciwko III Rzeszy koalicji. Z drugiej jednak strony sprawa „odnalezienia” w dołach katyńskich polskich oficerów, o których przez dobrych kilkanaście miesięcy upominał się natarczywie u Stalina gen. Władysław Anders, otrzymując stale wykrętne, lub coraz bardziej fantastyczne wyjaśnienia(uciekli do Mandżurii) wskazywały na to, że już wcześniejsze podejrzenia, iż zbrodnię dokonali Sowieci, mogą być prawdziwe. Szukając wyjścia z sytuacji bez wyjścia rząd gen. Sikorskiego – czego odradzał Winston Churchill – polecił 16 kwietnia 1943 r. swojemu przedstawicielowi w Szwajcarii, Stanisławowi Radziwiłłowi, by zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z aplikacją wysłania do Katynia obiektywnej z natury rzeczy komisji MCK. Niemcy, nie zasypując gruszek w popiele, dzień później skierowali do MCK podobną aplikację.

-19 kwietnia 1943 r. w moskiewskim dzienniku „Prawda” ukazuje się tekst zatytułowany „Polscy pomocnicy Hitlera”, stawiający zarzut rządowi polskiemu, że kolaboruje z Niemcami. Użycie owego nikczemnego, ale również absurdalnego zarzutu(Polska była pod niemiecką okupacją, gdzie trwał codzienny terror, odbywały się uliczne egzekucje i dymiły kominy Oświęcimia), że w jakiejkolwiek sprawie Polacy dogadują się z Niemcami, miało swój bardzo konkretny cel – było testem na zachowanie się wobec tej sytuacji Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Nasi sojusznicy i alianci nabrali wody w usta.

- w tej sytuacji Sowieci poszli za ciosem i 25 kwietnia 1943 r. przekazali polskiemu rządowi notę, w której między innymi czytamy: „W czasie, gdy narody Związku Sowieckiego przelewają krew w ciężkiej walce z Niemcami hitlerowskim, wytężając wszystkie siły w celu rozgromienia wroga narodów rosyjskiego i polskiego i innych miłujących pokój krajów demokratycznych – rząd polski, idąc na rękę tyranii Hitlera, zadaje Związkowi Sowieckiemu zdradziecki cios. Wszystkie te okoliczności zmuszają rząd sowiecki do stwierdzenia, że obecny rząd polski schodząc na drogę zmowy z rządem hitlerowskim, zerwał w rzeczywistości sojusznicze stosunki i zajął wrogie stanowisko wobec Związku Sowieckiego. Na tej podstawie rząd sowiecki podjął decyzję przerwania stosunków z rządem polskim.”

- od tej chwili, aż do końca wojny Polska znalazła się w sytuacji politycznie beznadziejnej i w dodatku poniekąd schizofrenicznej, gdyż przelewając krew w walce z koalicją hitlerowską musieliśmy nacierającą na Niemców od wschodu Armię Czerwoną nazywać…sojusznikami naszych sojuszników.

 

Tyle historii. Ktoś może spytać: ale co jej przypomnienie ma wspólnego z dramatem z 10 kwietnia 2010 r.? Otóż może mieć. I nie chodzi mi – od razu wyjaśniam – o jakiekolwiek sugestie, że do owej tragedii przyczynili się Rosjanie. Chodzi mi o postawę polskiego rządu, który świadomie lub podświadomie lękał się zażądać czegokolwiek od Rosji. Żeby na Kremlu nie daj Boże nikt nie pomyślał, że Polakom mogą chodzić po głowie jakieś nikczemne podejrzenia, co mogłoby urazić rosyjską narodową dumę.

 A swoją drogą szkoda tego zaniechania również z innego, niekoniecznie błahego powodu. Występując do Kremla z żądaniem powołania polskiej komisji do zbadania przyczyn katastrofy i napotykając w tej sprawie na rosyjski opór, mielibyśmy okazję przetestowania postawy naszych unijnych i natowskich sojuszników.

 

  

Andrzej Gelberg, 20 czerwca 2010 r.

Wszystko o mnie na stronie www.gelberg.org

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka