GenekX GenekX
290
BLOG

Piłsudski zadbał by o antyniemiecki sojusz z Czechosłowacją

GenekX GenekX Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

Przeważająca u nas historiografia każe widzieć winę przede wszystkim Pragi w fiasku powstania sojuszu polsko-czechosłowackiego przeciwko Hitlerowi, a niektórzy nawet powątpiewają by coś to dało.

Całkowitą nieprawdziwość tego drugiego poglądu dowodzi chociażby spojrzenie na mapę przedwojennej Europy, że o ile Niemcy ( z Protektoratem Czech i Moraw plus Słowacją ks.Tiso ) otaczały II RP z trzech stron, to już przy niedojściu Monachium do skutku, sytuacja geostrategiczna III Rzeszy versus Polska + CSR przypominałaby powiedzenie "złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma".

A co najważniejsze nowocześnie uzbrojona kilkuset tysięczna armia naszego południowego sąsiada nie tylko nie wzmocniła by oddziałów niemieckich realizujących Fall Weiss, ale stanowiła by taką dodatkową zagwozdkę dla Hitlera ( łącznie z terenem łatwiejszym do obrony niż ataku ), że najprawdopodobniej nie doszłoby w ogóle do kampanii wrześniowej.

Niestety nie można także zdejmować z polskiej strony winy za nie powstanie tej bardzo mocnej tarczy przed agresywnymi planami Berlina.

I nie ma co powoływać się na to, że Czesi w 1920 zabrali nam Zaolzie, chociażby dlatego, że była to tylko 1/500 terytorium II RP.

Głupio też wygląda tłumaczenie, że Czesi prowadzili przez całe 20-lecie antypolską politykę, bo ten który tam o tym decydował, Tomasz Masaryk, ojciec czechosłowackiej niepodległości, umarł we wrześniu 1937, a więc na 5 miesięcy przed Anschlussem, po którym Praga już na tyle zmiękła, że z pewnością doszlibyśmy z nią do porozumienia.

No i w końcu całkowite niezrozumienie kontekstu oznacza argumentowanie, że zbliżenie Warszawy z Pragą było niemożliwe ponieważ ta druga podpisała pakt o wzajemnej pomocy z Sowietami w 1935.

Po pierwsze ojcem tego porozumienia był nasz strategiczny sojusznik, czyli Francja, reagująca w ten sposób na pierwsze przejawy agresywnej polityki Hitlera, w tym przypadku na opuszczenie przez III Rzeszę Ligi Narodów. A po drugie i najważniejsze sama Praga czuła coraz większe zagrożenie ze strony Berlina, bo natychmiast po dojściu nazistów do władzy, zaczęli oni coraz mocniej grać kartą Niemców Sudeckich, którzy stanowili ponad 22% ludności I-szej Republiki, podczas gdy w II RP mniejszości niemieckiej było procentowo 10 razy mniej!

Ale nasze władze wyraźnie przeceniały zagrożenie ze Wschodu, a nie doceniały tego z Zachodu, czego symbolicznym akcentem była obecność Adolfa Hitlera na pogrzebie Piłsudskiego czy wspólne polowania Goeringa i Mościckiego w Puszczy Białowieskiej jeszcze w 1937! Popiłsudczykowskie miernoty mawiały, że "Niemcy mogą zabrać naszą niepodległość, a Sowiety nasze dusze", gdy tymczasem okazało się, że oprócz niepodległości naziści zabierali nam także życie, a przecież dusza bez ciała na tej ziemi nie może istnieć, natomiast odwrotnie duch może ponownie w ciało wstąpić, jak to u nas się stało po pierwszej pielgrzymce w 1979 roku!

Bo czechosłowacko-sowiecki pakt z 1935 był także odpowiedzią na polsko-niemieckie porozumienie o niestosowaniu przemocy z 1934 roku.

Ale już po kilku latach, na początku 1938 sytuacja diametralnie się zmieniła na skutek Anshlussu Austrii. Jakie się nowe perspektywy otworzyły pokazuje m.in. ta relacja, która dotyczy okresu nawet przed wkroczeniem Wermachtu do Wiednia : http://rcin.org.pl/Content/44889/WA303_57271_A453-SzDR-R-44_Pilarski.pdf, str.140/141:

" Narastający kryzys czechosłowackiej państwowości i komplikująca się sytuacja polityczna w Europie nakazywały, pomimo przedstawionych powyżej zarzutów, ponowne rozważenie możliwości współpracy Polski i ČSR. W lutym 1938 r. strona czechosłowacka po raz kolejny podjęła próbę ożywienia kontaktów wojskowych. Z inicjatywą wystąpił attaché wojskowy Republiki Czechosłowackiej w Moskwie ppłk František Dastych, który rozmawiał z mjr. Stanisławem Malecińskim. Czechosłowacki wojskowy wyraził ubolewanie z powodu złego stanu stosunków między Polską a I Republiką, pomimo wspólnego dla obu państw zagrożenia ze strony Niemiec. Przewidywał, że kolejnymi celami niemieckiej agresji będą Austria, Czechosłowacja i Polska. Podkreślał również, że czechosłowackie społeczeństwo i armia „zawsze były usposobione przychylnie do Polski i zdawały sobie sprawę z konieczności ścisłej współpracy” Podpułkownik Dastych wyraził zaniepokojenie ewentualnymi konsekwencjami wynikającymi z polsko-niemieckiej deklaracji o niestosowaniu przemocy w stosunkach wzajemnych podpisanej 26 stycznia 1934 r. Major Maleciński ogólnikowo stwierdził, że w wypadku ataku Niemiec na Czechosłowację „rząd polski powziąłby decyzję zgodną z dobrze rozumianymi interesami państwa polskiego” Co ciekawe, ppłk Dastych zadeklarował, iż w przypadku osiągnięcia porozumienia z Polską, Czechosłowacja zrezygnuje z sojuszu ze Związkiem Sowieckim".

Co ciekawe, latem tego samego roku , a więc jeszcze przed wrześniowym Monachium i to pomimo sojuszu wojskowego z Sowietami: "W dniu 22 sierpnia podpisane zostało „Porozumienie pomiędzy polskim Ministerstwem Spraw Wewnętrznych w Warszawie a Ministerstwem Spraw Wewnętrznych w Pradze o zwalczaniu przeciwpolskiej działalności komunistycznej". Władze I Republiki zobowiązały się do nietolerowania na swym terytorium aktywności komunistycznej, m.in. poprzez utrudnianie działaczom partii skrajnie lewicowych podróżowania (niewydawanie paszportów oraz wiz itd.). Umawiające się strony deklarowały również dalszą współpracę odpowiednich organów obu państw. Dokument ten był wyrazem dobrej woli władz czechosłowackich, dążących do usunięcia przeszkód w normalizacji stosunków z Polską" http://rcin.org.pl/Content/44889/WA303_57271_A453-SzDR-R-44_Pilarski.pdf, str.143/144. 

Jestem pewien, że gdyby Piłsudski dożył lat czterdziestych, umiałby przewidzieć nazistowskie zagrożenie i "wykorzystać szansę" po Anschlussie, skoro już w 1933 proponował prewencyjny atak na Niemcy, by z zarodku zdusić nazistowska agresję tego państwa. Z pewnością odpowiednio zareagowałby na kolejne napastliwe kroki Hitlera, jakie ten podjął już po śmierci Pierwszego Marszałka Polski i w ostateczności nie dopuścił by do Monachium, po którym Polska została ostatecznie skazana na atak z dwóch stron. I nie lekceważył by zagrożenia z zachodu, wielkomocarstwową paplaniną maluczkich ludzi, że już patrzeć jak armia obali Adolfa, więc czemu nie odpłacić się słabszym sąsiadom z południa za urojone i nieurojone, ale przecież do wybaczenia, w obliczu śmiertelnego i wspólnego wroga, krzywdy!?

Co ważniejsze ścisły sojusz polsko-czechosłowacki zostałby entuzjastycznie przyjęty przez Francję, która w okresie międzywojnia była inicjatorem antyniemieckich posunięć począwszy od poparcia polskich postulatów na Śląsku i przyznanie Czechom nawet tych terytoriów, które w ponad 75% były zamieszkane przez mniejszość niemiecką, co najlepiej pokazuje ta mapka https://pl.wikipedia.org/wiki/Niemcy_sudeccy#/media/Plik:Sudetendeutsche.png. Takiemu sojuszowi Paryż udzieliłby zdecydowanie większego wsparcia, niż osamotnionej Polsce, zaatakowanej na dodatek z dwóch stron, co w nowej sytuacji nie miałoby miejsca także z uwagi właśnie na pakt Pragi i Moskwy z 1935 roku. Wiedząc o tym Hitler dwa razy by się zastanowił czy warto rozniecać wojenną zawieruchę.

Jednocześnie, niestety, Józefa Piłsudskiego, jednego z ojców naszej niepodległości, nie można zwolnić z odpowiedzialności za pozostawienie takich sanacyjnych nieudaczników po sobie, którzy nie zabezpieczyli Narodu jak należy, gdy nadeszła czarna godzina na naszych przodków. Zapomniał widocznie, że taka jest cena wprowadzenia dyktatury ( tutaj w wyniku zamachu majowego ), iż wybitnego przywódcę otaczają miernoty, które po nim doprowadzić mogą tylko do wielkiej smuty.

Oby to była przestroga dla, wciąż licznych w Polskim Narodzie, zwolenników silnej ręki.

To piszę w 85 rocznicę śmierci Ziuka i 94-tą zamachu majowego.



GenekX
O mnie GenekX

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura