geoal geoal
5833
BLOG

Mityczne karty podejścia

geoal geoal Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 197

Od kilku miesięcy osoby zainteresowane katastrofą smoleńską mają okazję wzbogacić swą wiedzę z zakresu teledetekcji zdjęć satelitarnych. Myślę tu o osobach prywatnie śledzących ten temat, gdyż zawodowcy z "urzędu" powinni prezentować odpowiedni poziom profesjonalizmu, co okazuje się być nie do końca prawdziwą tezą. Tym razem pragnę przypomnieć termin karty podejścia, czy ktoś jeszcze pamięta co to jest i jakie namiętności to coś wzbudzało?.
 


Prokuratura wojskowa dysponuje już analizą kart podejścia lotniska Smoleńsk Siewiernyj  2.12.2010

Analiza kart podejścia lotniska Smoleńsk Siewiernyj została zakończona i przesłana Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie.Mimo że wykonane wcześniej ekspertyzy wskazywały, że 7 i 10 kwietnia załogi lecące do Smoleńska dysponowały tymi samymi danymi, to dokumenty wzbudziły wątpliwości śledczych, gdyż z zeznań pilotów specpułku wynikało, że zapisane w nich parametry lotniska były różne.
Karty podejścia lotniska Smoleńsk Siewiernyj, jakimi dysponowali piloci 7 i 10 kwietnia, były analizowane przez biegłych z katedry nawigacji dęblińskiej Szkoły Orląt. Z dotychczasowych ustaleń ekspertów wynikało, że załogi miały do dyspozycji takie same dokumenty. Jednak tej wersji przeczył jeden z pilotów 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, który zeznał, iż karty różniły się od siebie. Dlatego prokuratura postanowiła uściślić stanowisko biegłych i zleciła dodatkowe badania. Jak przyznał kpt. Marcin Maksjan z biura rzecznika NPW, prawdopodobnie nowa opinia jest już w dyspozycji prokuratury wojskowej.
O wynikach prac eksperckich nie chciał rozmawiać ppłk Janusz Chojecki, rzecznik prasowy Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie, który przyznał jedynie, że badania były prowadzone na zlecenie prokuratury wojskowej, a ich wyniki zostały przesłane śledczym i to prokuratura może udzielić nam bardziej szczegółowej informacji.

Analiza miała zawierać ocenę prawidłowości danych zawartych w kartach, jak i wpływu ich ewentualnej niezgodności ze stanem rzeczywistym na bezpieczeństwo lotu. Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, taka analiza prawdopodobnie mogła zostać przeprowadzona na bazie pozyskanych zdjęć satelitarnych, gdyż dokumenty związane z oględzinami lotniska – wprawdzie znalazły się w materiałach przekazanych przez prokuraturę Federacji Rosyjskiej do Polski – ale jeszcze niedawno znajdowały się w biurze tłumaczeń. Tymczasem z relacji pilotów specpułku wynika, że karty podejścia lotniska Siewiernyj, jakimi dysponowali piloci w kwietniu, różniły się od stanu rzeczywistego w Smoleńsku. Wskazywali oni na inne niż w karcie rozmieszczenie radiolatarni – jedna z wersji mówiła o przesunięciu dalszej radiolatarni z szóstego na czwarty kilometr, druga o większej o ok. 650 m odległości między radiolatarniami, niż wynikałoby to z karty podejścia. Piloci wskazywali także na złe współrzędne zarówno progu pasa startowego, jak i środka pasa. 10 kwietnia piloci Jaka-40, którzy lądowali przed Tu-154M, zaobserwowali, że wskazania GPS różniły się od wskazań radiokompasu nad dalszą radiolatarnią (wpisane współrzędne lotniska nie wskazywały środka drogi startowej) – jak ustalono – nowe karty podejścia różnią się od starszych wersji m.in. w zakresiewspółrzędnych pasa i rozmieszczenia radiolatarni.

W tym miejscu wypadałoby zaapelować do panów z Naczelnej Prokuratury Wojskowej, którzy podczas publicznych wystąpień wykazują się nadzwyczajną precyzją swych wypowiedzi, by zaprowadzili porządek na swej oficjalnej stronie internetowej, stanowiącej taką samą formę informowania społeczeństwa jak konferencje prasowe. W dziale Opinie i ekspertyzy, po raz kolejny, nie znajdziemy informacji o wykonaniu ekspertyzy kart podejścia. Bardzo dociekliwy nie odnajdzie też wzmianki o opracowaniu tego dokumentu w Archiwum Komunikatów, więc w zasadzie nie wiadomo czy taka analiza znajduje się w aktach sprawy. Tak na marginesie mimo upływu 3 tygodni stosowny dział Opinie i ekspertyzy nie został uzupełniony o opinię SWW. Panie rzeczniku prasowy wz. kpt. Marcinie Maksjan proszę o tym pamiętać, gdyż informacja o kolejnym zleconym i posiadanym dokumencie zaginie dla opinii publicznej, musimy opierać się na medialnych informacjach, które bywają niespójne. 17.06.2011 to samo źródło podaje 

Karty podejścia Tu: te świstki to dokumenty?

"Przesłane do analizy przez prokuraturę wojskową karty podejścia lotniska Siewiernyj wzbudziły prawdziwe poruszenie w katedrze nawigacji dęblińskiej Szkoły Orląt.
"Nasz Dziennik" pisze, że załogi, które leciały do Rosji, bazowały jedynie na kserokopiach pojedynczych kart z rosyjskiego zbioru i nie posiadały żadnych znaków identyfikacyjnych, kto je wytworzył.
Gazeta pisze również, że brakuje wskazania układu odniesienia i chociażby pieczęci jakiejkolwiek placówki na terenie Rosji mogącej potwierdzić zgodność karty z oryginałem, a co istotniejsze - ze stanem faktycznym. Na to nie zareagowała wojskowa prokuratura, która zrezygnowała z pozyskania uzupełnienia do opinii analizy kart podejścia, wydanej przez biegłych z dęblińskiej szkoły. Gazeta ustaliła, że taka decyzja zapadła na podstawie badań zobrazowań satelitarnych z regionu katastrofy z okresu przed i po 10 kwietnia 2010 roku.
Z zeznań pilota Jaka-40 wynika, że na początku kwietnia 2010 załogi otrzymały nowe karty podejścia lotniska Siewiernyj, w których podano nieprawidłowe dane obiektu. Błędy dotyczyły między innymi lokalizacji dalszej radiolatarni. Również eksperci ze Szkoły Orląt wyrazili swoje wątpliwości co do jakości informacji przekazanych przez Moskwę. Podkreślając jednocześnie, że załogi polskich samolotów bazowały jedynie na kserokopiach pojedynczych kart z rosyjskich zbiorów
."

Prokuratorzy zrezygnowali z pozyskania uzupełnienia do opinii analizy kart podejścia, gdyż w czerwcu 2011 roku posiadali wyniki badań zobrazowań satelitarnych. Przypomnę więc, że taką decyzję podjeli fachowcy, którzy zapomnieli o zdjęciach satelitarnych z 11.04.2010, zlecając dodatkową opinię SWW, patrz tekst NPW a ludzie dobrej woli +dodatek .

Pozostańmy przy wyjaśnieniu kwestii dokładnych współrzędnych geograficznych pasa oraz obu radiolatarni. Jakimi materiałami dysponowała w XII.2010 lub nawet w VI.2011 prokuratura, by sprawdzić położenie tych punktów na zdjęciach satelitarnych, wraz z odczytaniem precyzyjnych danych?. Oczywiście tylko ekspertyza SmallGIS, wykonana we wrześniu 2010 roku, z której jednak nie można było odczytać dokładnych współrzędnych geograficznych, na co wskazują eksperci SWW w grudniu 2013 roku (błąd przesunięcia o 150 metrów). Specjaliści SWW otrzymali do swoich analiz precyzyjne współrzędne geograficzne położenia brzozy od WPO, gdyż z dostępnych zdjęć satelitarnych nie można odczytać tej wartości. Współrzędne te, tj. N54°49'29,9", E032°03'25,6" prokuratorzy prawdopodobnie pozyskali w wyniku prac terenowych geodety. Piszę prawdopodobnie, gdyż wątpliwości wyraziłem w tekście Geodeta w Smoleńsku . Niemniej jednak, geodeta ów swoje prace terenowe wykonywał w grudniu 2011 roku, a więc już po wykonaniu analiz kart podejścia.


Mając powyższe na uwadze warto zapytać prokuratorów NPW o sposób zweryfikowania poprawności danych zawartych w kartach podejścia. Jakie współrzędne geograficzne położenia pasa oraz obu radiolatarnii, wzorem opinii dla SWW, przekazano do dęblińskiej "Szkoły Orląt"?.

geoal
O mnie geoal

"Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka