Na rękę Putinowi
Wygrana Putina w wyborach nie podlega żadnej wątpliwości. Główny bój w rosyjskich wyborach toczy się o to aby jak najwięcej Rosjan poszło do urn - frekwencja będzie realnym miernikiem tego jak silny mandat ma Putin. Ultimatum które Wielka Brytania postawiła Rosji konsoliduje wyborców Putina i stanowi dla nich motywację aby jednak pójść do wyborów i zagłosować. W tym sensie działania Wielkiej Brytanii pomagają Putinowi. Wielka Brytania odgrywając rolę głównego wroga Rosji na arenie międzynarodowej wywołuje w rosyjskich wyborcach efekt podobny do tego jaki wywołało wysadzenie bloków w 1999 roku. Naród rosyjski w obliczu zagrożenia karnie zagłosuje na swego wodza, który w obliczu 'Brytyjskiej agresji' będzie w stanie obronić matuszkę Rosję.
A mogło być zupełnie inaczej
Wydaje się, że dużo większy efekt rząd Brytyjski mógłby uzyskać wstrzymując się kilka dni z eskalacja. Gdyby ultimatum wobec Rosji zostało postawione po wyborach mogłoby się stać dodatkowym argumentem i elementem mobilizującym dla środowisk opozycyjnych w Rosji chcących protestować przeciwko wyborowi Putina. Dobre propagandowe rozegranie sprawy pozwoliłoby mieszać Putina z błotem przez długie tygodnie. Podłączenie pod narrację Brytyjską naszej narracji dot. 10 kwietnia pozwoliłoby zadać Rosji poważne straty wizerunkowe w wyniku których moglibyśmy kategorycznie domagać się np. zaprzestania rozwoju projektu Nord Stream II.
Podsumowanie
Eskalowanie konfliktu z Rosją przed wyborami powoduje że do urn pójdzie więcej ludzi głosować na Putina. Eskalowanie konfliktu po wyborach mogłoby spowodować że więcej ludzi wyjdzie na ulice protestować przeciwko Putinowi. Tylko tyle i aż tyle.
Dlaczego zatem rząd Brytyjski przeoczył tak doskonałą okazję do wizerunkowego pogrążenia Putina a zamiast tego dopomógł mu w mobilizacji elektoratu ?