Największym bohaterem trwającej od miesiąca afery trotylowej, która pochłonęła już tyle ofiar, zwłaszcza wśród "niepokornych", okazuje się być ..... pasta do butów. Tak, ta cicha niepozorna pasta do butów - Shoe Polish - shines, nourishes & protests, która na dodatek nie pęka, chociaż nikt przy zdrowych zmysłach nie mógł się tego po paście spodziewać. A jednak.
Z pewnym niedowierzaniem kolportowane są takie sensacyjne informacje:
Od wczoraj na ekranach stacji telewizyjnych trwa festiwal spektrometrów. A te mimo zaklęć prokuratury nie chcą reagować na pastę do butów.
Oto dobitne świadectwo i najlepszy dowód, że pasta do butów (zwłaszcza polska) posiada swój własny rygorystyczny kodeks deontologiczny, który zabrania jej kolaborowania z jakimiś przypadkowymi spektrometrami, którymi wymachują jakieś podejrzane, choć obute typki, w świetle telewizyjnych kamer. Pasta do butów ma to dokładnie gdzieś, to znaczy na samym dnie puszki i ani nie myśli ulec.
W kanałach informacyjnych TVN 24 i w TVP Info – przeprowadzono na żywo eksperyment. Zbadano spektrometrem m.in. kanapkę i pastę do butów. Urządzenie nie zareagowało.
Jestem z niej dumny i dlatego, już od kilku godzin pudełko pasty do polskich butów stoi sobie dumnie u mnie, na biurku, koło laptopa. Przyjaźnie na siebie łypiemy.
PS - mimochodem zwracam również uwagę, że całkiem nieźle w tych testach wypadła kanapka i z tego wszystkiego chyba wezmę ją jutro do pracy ;-)
link:wpolityce.pl/wydarzenia/42137-spektrometry-na-wizji-nie-sluchaja-zaklec-prokuratury-nie-pikaja-przy-zetknieciu-z-pasta-do-buto
Inne tematy w dziale Polityka