Prezentacja wyników badań i głównych ustaleń dr. inż. pil. Glenna Arthura Jørgensena, byłego wieloletniego wykładowcy Danish Technical University, była głównym tematem posiedzenia Zespołu Parlamentarnego Ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej w dniu 25 lipca.
W prezentacji „Selected aspects of the 2010 Polish Air Force One” zebrano główne ustalenia raportu „Additional aspects of the Smoleńsk Air Crash”. Przeanalizowano kilkanaście zagadnień, na które w raporcie MAK i wtórnym wobec niego raporcie tzw. Komisji Millera nie dano zadawalających wyjaśnień, bądź podano wyjaśnienia pozostające w sprzeczności z danymi zawartymi w tych raportach.
Zaprezentowane obliczenia i ich wyniki dowodzą, że na podstawie danych zaczerpniętych z rejestratorów parametrów lotu oraz innych danych przedstawionych w raportach MAK i KBWLLP nie można uzyskać wniosków takich, jak przedstawione w tych raportach. Przeciwnie, wyniki przedstawione w referacie G. A. Jørgensena są w pełni zgodne z ustaleniami ekspertów technicznych Zespołu Parlamentarnego, prof. Wiesława Biniendy i dra Grzegorza Szuladzińskiego.
Więcej materiałów z prezentacji duńskiego eksperta znajdziecie tutaj:
http://www.smolenskzespol.sejm.gov.pl/zespolsmolensk.nsf/komunikat.xsp?id=603726A2A4462B30C1257BB30043B882
Czy redakcja GieWu zareaguje, Kublikowa kolejny paszkwil wysmaży, a może troszkę bardziej elokwentny red-nacz osobiście za Hamleta chwyci i czaszką Yorika w Duńczyka ciśnie? Nic z tego, od lipca dwa miesiące minęły i ani mru mru. Niebywałe. No to może chociaż profesor Junoł puści nam tutaj jakąś swoją ulubioną szyderę na temat duńskiego eksperta? Śmiało profesorze, nie ma co się patyczkować z kolejnym pseudoekspertem Macierewicza!
Dzisiaj w tygodniku-którego-Ufka-nie-czyta, przeczytałem wywiad z prof. Wiesławem Biniendą: MANIPULACJA, CZYLI ICH OSTATNIA DESKA RATUNKU - w rzeczy samej. Profesor spokojnie i konkretnie wskazuje na podjęte nieporadne próby manipulacji, którym nawet specjalnie się nie dziwi. W pewnym momencie mówi: "nigdy bym nie przypuszczał, że przyjdzie mi znaleźć się w sytuacji tych, którzy jeszcze tak niedawno byli poddawani prześladowaniom za prawdę katyńską. Dziś czuję się ich spadkobiercą".
Fakt, już wczoraj kilkoro blogerów opisujących rozpętaną ostatnio nagonkę na tzw. Zespół Macierewicza i polskich naukowców z tym zespołem współpracujących, automatycznie skojarzyło tę sytuację z podobnymi nagonkami w przeszłości, za czasów stalinowskich, po wydarzeniach marca '68 niesłusznie kojarzonych wyłącznie z exodusem polskich Żydów, ale także z okresu siermiężnej odwilży Gierka, która to odwilż bardzo szybko się skończyła. Już nie mówiąc, ani nie pisząc o stanie wojennym, bo te czasy to jeszcze niektórzy pamiętają.
Mamy więc swego rodzaju zapętlenie, czyli powtórkę z historii i w sumie jak spojrzeć wstecz, jest ona logiczną konsekwencją trwającej od przeszło 20 lat transformacji, której beneficjentami są przede wszystkim środowiska związane z elitą uformowaną w PRLu, do której doszlusowali starannie wyselekcjonowani przedstawiciele tzw. opozycji.
Całkiem niedawno ktoś tutaj w s24 z pewnym zdziwieniem komentował wypowiedź JK Bieleckiego, byłego premiera i jak się okazuje byłego liberała, nie bez żalu pisząc, że nie znalazł w tej wypowiedzi odwołań do liberalizmu. Skomentowałem mniej więcej w ten sposób, że Bielecki i jego kumple już wystarczająco długo naodwoływali się do liberalizmu i teraz najbardziej pasowałby im zamordyzm, czyli taki powiedzmy stalinizm w wersji soft. Wydarzenia ostatniego tygodnia dobitnie dowodzą, że właśnie mamy stalinizm w wersji soft. Przy tej okazji mam małą satysfakcję, że już ze dwa lata temu wraz z nieodżałowanym Rekontrą tak jakoś się nam zgadało, że stalinizm powraca.
No i proszę - chcesz, to masz ;-)
a tfu!
U P D A T E
Glenn Jørgensen: raporty MAK i Millera są niewiarygodne
Inne tematy w dziale Polityka