polityka.pl
polityka.pl
Gandalf Iławecki Gandalf Iławecki
49
BLOG

Od Misyjnej Góry do Instagrama Wieży Babel: Pogoń za poklaskiem w cyfrowej glorii

Gandalf Iławecki Gandalf Iławecki Społeczeństwo Obserwuj notkę 2
Odwieczne pragnienie bycia „wybranym” dziś ubrane jest w pancerz lajków i wirtualnych poklasków. Felieton o cenie, którą płacimy za blichtr, i o tym, dlaczego najświętsze relacje budujemy w zaciszu, a nie na widoku publicznym.

Gdybyś szukał wiatru w polu, znalazłbyś go na wierzchołku góry, a nie w miejskim zgiełku. Lecz gdybyś szukał uznania, niech Bóg ma cię w swej opiece.


Na styku wiary i algorytmu

 Współczesna opowieść o chwale ma niewiele wspólnego z płonącym krzewem, za to bardzo dużo z pikselami na ekranie. Zauważcie, jak odległy, a zarazem jak bliski jest nam biblijny motyw poszukiwania chwały Bożej. Kiedyś, aby ją ujrzeć, Mojżesz musiał wspinać się na górę i znosić ciężar rozmowy z Absolutem. Dziś, aby poczuć jej namiastkę, wystarczy wejść na szczyt internetowych trendów, gdzie miliony oczu wpatrują się w naszych 15 sekund sławy. Jesteśmy pokoleniem, które masowo pragnie zobaczyć Jego chwałę w zupełnie nowym, świeckim wydaniu. Tyle że to „On” ma dziś postać cyfrowego idola, a „chwała” – statystyk zasięgów i polubień.

Kwestia Sławy: Czy poszukiwanie „Boskiej Chwały” wiedzie nas prosto na… bankiet medialny?

 To, co wydaje się odwieczną potrzebą ludzkiego serca – pragnienie bycia zauważonym, docenionym, wręcz wybranym – staje się teraz pułapką. Fenomen "namaszczenia" celebrytów, influencerów czy medialnych guru, którym "wypala się" twarz od blasku reflektorów, to nic innego jak współczesny odpowiednik Mojżesza wracającego z góry z "promieniejącą twarzą". Pytanie brzmi, co tak naprawdę za tym błyskiem się kryje? W co się „wpatrywali”, aby stać się tak promienni? I jak często zasłona, którą zakładają, aby ukryć prawdziwe oblicze, jest ceną, którą płacą za publiczny splendor?

(Nie)święte prawo do bycia na szczycie

 Z socjologicznego punktu widzenia, nasze społeczeństwo odwraca się od tradycyjnych, niewidocznych wartości na rzecz tych mierzalnych, policzalnych i namacalnych. Kiedyś cnota i prawość były nagradzane w niebie. Dziś nagrodą jest status. Zamiast budować symboliczny „Namiot Spotkania” poza obozem, aby w ciszy rozmawiać z Bogiem (w tym samym sobą, swoją moralnością i sumieniem), pędzimy do serca cyfrowego obozu. W nim na ołtarzu leży nie Stary Testament, ale nowa biblia – Nowe Prawo Społeczne, spisane przez algorytmy. Te dziesięć nowych przykazań to:

  1. Musisz być widoczny.
  2. Musisz być atrakcyjny.
  3. Musisz mieć opinię na każdy temat.
  4. Musisz być na bieżąco.
  5. Musisz generować treści.
  6. Musisz mieć zasięgi.
  7. Musisz być autorytetem.
  8. Musisz się angażować.
  9. Musisz zarabiać na swojej obecności.
  10. Musisz być dostępny.

 Zasady te, choć nie są wyryte w kamieniu, są bezwzględnie egzekwowane przez armię użytkowników. Odstępstwo od nich grozi społecznym wykluczeniem i utratą „chwały”, a co za tym idzie – również finansowych korzyści.

Psychologiczne koszty i moralne aksjomaty

 Eksplozja mediów społecznościowych, która zaoferowała każdemu szansę na status „Mojżesza naszych czasów”, doprowadziła do masowej psychozy. Pogoń za poklaskiem często prowadzi do chronicznego stresu, wypalenia i zjawiska, które psychologowie społeczni nazywają „syndromem oszusta”. Sława, która miała być nagrodą, staje się obciążeniem. Ci, którzy niegdyś czuli się „wybrańcami”, z dnia na dzień zamieniają się w „odrzuconych”. Koszty? Nierzadko jest to utrata zdrowia psychicznego, zerwane relacje, a w skrajnych przypadkach – całkowite wycofanie się z życia publicznego.

 Kulturowe studium tego zjawiska pokazuje, że nie ma jednej, uniwersalnej drogi do sukcesu. Triumf jednej osoby jest często okupiony klęską wielu innych, którzy, wpatrzeni w jej „blask”, ignorują własne talenty i moralne kompas. Czerpiąc z biblijnych aksjomatów, a zwłaszcza z powtórnego przekazania kamiennych tablic, można by powiedzieć, że społeczeństwo, które łamie swoje podstawowe zasady moralne, potrzebuje odnowy. Musimy na nowo wykuć nasze społeczne „przykazania”. I zrobić to nie na szczycie oglądalności, ale w zaciszu osobistej refleksji.

 Z perspektywy socjaldemokratycznej, pytanie o „chwałę” staje się pytaniem o sprawiedliwy podział możliwości. Czy dostęp do sławy jest demokratyczny, czy tylko ci z kapitałem społecznym, znajomościami i odpowiednim wizerunkiem mają szansę na sukces? Czy nie powinniśmy dążyć do społeczeństwa, w którym „chwała” jest nie tylko wirtualnym statusem, ale wynikiem ciężkiej pracy, uczciwości i wkładu w dobro wspólne?


Źródło: Lesson 12: Please, Show Me Your Glory! | Hope Sabbath School - Official



Kwestia wyboru

W świecie, gdzie każdy może być swoim własnym bogiem, a chwała jest na wyciągnięcie ręki, musimy podjąć trudną decyzję. Czy chcemy wpatrywać się w płonący krzew, który jest niedostępny, czy w lśniący ekran, który w każdej chwili może zgasnąć? Pogoń za wirtualną chwałą to droga, która na początku jest obiecująca, ale w ostatecznym rozrachunku może prowadzić do rozczarowania. To, co tracimy po drodze, to nasza autentyczność, prywatność i wewnętrzny spokój. A to są wartości, których żadna, nawet największa publiczność, nie jest w stanie nam zwrócić. Prawdziwa „chwała” jest darem, a nie zdobyczą. I nie ma ceny.



| socjologia | psychologia społeczna | tabloid | celebryci | media | internet | wartości |

Oprac. 16/09/2025,
redaktor Gniadek

Co zyskuje Czytelnik:

Zrozumienie mechanizmów rządzących współczesnym kultem sławy, świadomość potencjalnych kosztów i zagrożeń płynących z pogoni za wirtualnym poklaskiem, oraz nową perspektywę na własne pragnienia.

Przeczytaj również:

Wesprzyj moją pracę!

Piszę, aby informować, edukować i dawać do myślenia. Za 5 zł pokryjesz koszt 10 minut mojej pracy. Wesprzyj mnie na BuyCoffee / Suppi i pomóż mi tworzyć więcej materiałów, które idą pod prąd.

Fot. ilust. polityka.pl - Dlaczego warto być otwartym na ludzi z innych kultur | Lek na lęk ...


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj2 Obserwuj notkę

Łączę lokalne zakorzenienie w Górowie Iławeckim (pruskie pogranicze, 12 km na północ od Warmii) z uniwersalnym przesłaniem związanym z ikoniczną postacią Gandalfa, ma to podkreślać zarówno symboliczny jak etyczny charakter działalności. To forma budowania mojej tożsamości, która działa aktywnie na rzecz swojej małej ojczyzny, a jednocześnie aspiruję do roli moralnego świadka obserwowanej rzeczywistości...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo