W obliczu finansowej zapaści, pastor Andrew Wommack rzuca wyzwanie, opowiadając o biblijnym bohaterze, który zasiał w czasie głodu i zebrał stokrotny plon. Czy to gotowa recepta na dobrobyt, czy niebezpieczny pakt z materializmem? Przejrzyjmy kontrowersyjną Ewangelię Sukcesu, aby odpowiedzieć, co naprawdę zyskujesz – materialny sukces czy utratę wiary?
"Gdy nadejdzie czas, aby iść, poddaj się woli Boga. Nie pytaj, co posiadasz, ale kim jesteś. Tam, gdzie kończy się ludzka logika, zaczyna się Boża obfitość."
***
W dzisiejszym świecie, gdzie kryzysy ekonomiczne stały się niemalże normą, a inflacja pożera oszczędności, ludzie z desperacją szukają nadziei. Jedni śledzą rynki, inni inwestują w kryptowaluty, a jeszcze inni zwracają się ku... duchowości. Właśnie na tym gruncie wyrasta jedno z najbardziej kontrowersyjnych i jednocześnie fascynujących przesłań ostatnich lat: Ewangelia Dobrobytu. W centrum tej debaty stanął ostatnio pastor Andrew Wommack, którego nauczanie, oparte na historii biblijnego Izaaka, obiecuje stokrotne plony w roku głodu. Ale czy ta obietnica to cud, czy sprytny marketing?
W swoim przesłaniu, które zelektryzowało tysiące, Wommack sięga do Księgi Rodzaju, rozdział 26, opowiadając o Izaaku. Historia jest krótka i na pozór prosta: w czasie strasznego głodu Bóg powiedział Izaakowi, aby nie schodził do Egiptu, lecz pozostał w ziemi, którą mu wskaże. Izaak posłuchał, zasiał w tym głodowym roku i, jak podaje Pismo, "zebrał stokrotny plon", stając się wielkim i bogatym. Wommack, z charyzmą godną rasowego kaznodziei, interpretuje to jako uniwersalną zasadę: jeśli zaufasz Bogu i będziesz Mu oddany w trudnym czasie, On odpłaci ci obfitością, która przekroczy wszelkie ludzkie oczekiwania. Nie jest to nagroda za twoje czyny, lecz wynik przymierza, które Bóg zawarł z ludźmi.
To przesłanie, jakkolwiek brzmi obiecująco, natychmiast wywołuje lawinę pytań, a przede wszystkim ostry sprzeciw. Krytycy twierdzą, że interpretacja Wommacka jest duszpastersko niebezpieczna i teologicznie fałszywa. Wommack, jak podaje serwis Ewangelia w Centrum, w swojej książce „Bóg chce, żebyś był zdrowy” sugeruje, że choroba czy finansowa porażka są wynikiem "grzechu niewiary" [źródło: Ewangelia w Centrum]. Przenosi tym samym odpowiedzialność za cierpienie z Boga na... ofiarę. To podejście, z socjologicznego punktu widzenia, idealnie pasuje do indywidualistycznej kultury sukcesu, która wmawia, że jesteś kowalem własnego losu. W tym przypadku, kowalem swojego duchowego i materialnego dobrobytu. Warto jednak spojrzeć na to z perspektywy psychologii społecznej: taka narracja może być atrakcyjna dla osób, które czują się bezradne. Daje im poczucie kontroli nad własnym życiem i obietnicę, że ich cierpienie ma konkretną, religijną przyczynę, którą można "naprawić" przez modlitwę i wiarę.
Dla wielu wiernych, zwłaszcza tych w Polsce, gdzie temat Ewangelii Dobrobytu jest wciąż postrzegany z dużą ostrożnością, takie podejście ociera się o herezję. Ojcowie Kościoła i tradycyjna teologia od wieków uczą, że ubóstwo nie jest karą, a cnotą duchową. Zacytujmy tu biblijne przestrogi, takie jak słowa Jezusa, że "łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do Królestwa Bożego" (Mt 19, 24). Ten cytat od lat jest kamieniem węgielnym w debatach na temat bogactwa.
Zwolennicy Ewangelii Dobrobytu, w tym Andrew Wommack, ripostują, że nie chodzi o bogactwo dla samego bogactwa, lecz o błogosławieństwo. Powołują się na przykład Jezusa, który "będąc bogatym, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić" (2 Kor 8, 9). Twierdzą, że Bóg pragnie, aby Jego lud prosperował, aby mógł być błogosławieństwem dla innych. W tej perspektywie, majątek jest narzędziem do czynienia dobra, a nie celem samym w sobie. To jest ten sprytny zabieg, który ma odróżnić „dobre” bogactwo od „złego”. Ale czy granica jest tak łatwa do narysowania? Przeciwnicy zarzucają, że w praktyce ten podział jest iluzoryczny, a Ewangelia Dobrobytu ostatecznie sprowadza się do materialistycznej pogoni, w której Bóg jest zredukowany do "kosmicznego chłopca na posyłki", który ma spełniać zachcianki [źródło: j.w.].
Co ciekawe, Ewangelia Dobrobytu nie jest zjawiskiem nowym. Jej korzenie sięgają amerykańskich ruchów religijnych, ale dziś zyskuje na popularności na całym świecie, zwłaszcza w krajach rozwijających się, gdzie obietnica łatwego wzbogacenia trafia na podatny grunt. Z socjologicznego punktu widzenia, ten fenomen można postrzegać jako odpowiedź na globalne nierówności społeczne. W sytuacji, gdy tradycyjne mechanizmy awansu społecznego zawodzą, a państwo opiekuńcze kurczy się, ludzie szukają alternatywnych dróg do sukcesu, a religia zdaje się oferować drogę skróconą.
W tym ujęciu, historia Izaaka nie jest tylko opowieścią o cudzie, ale staje się metaforą dla współczesnego kapitalizmu, w którym „zasięgaj” (inwestuj) w tym, co masz, a Bóg zadba o to, żebyś zyskał. To obietnica, która odwołuje się do najgłębszych ludzkich pragnień: bezpieczeństwa, stabilizacji i obfitości. Wommack podkreśla, że błogosławieństwo Izaaka wynikało z przymierza, a nie z jego doskonałych uczynków. W ten sposób pastor oferuje "drogę na skróty" do dobrobytu, w której nie musisz być "idealny", aby zasłużyć na Bożą łaskę. To bardzo atrakcyjna narracja, która zdejmuje ciężar winy z jednostki, jednocześnie motywując ją do aktywnego działania (sianie w roku głodu).
Jednak, jak ostrzegają teologowie, taka interpretacja może prowadzić do niebezpiecznych wniosków. Jeśli błogosławieństwo jest gwarantowane, a brak sukcesu jest wynikiem braku wiary, to co z ludźmi, którzy mimo szczerego oddania Bogu, borykają się z chorobą, ubóstwem czy nieszczęściem? Ta teologia nie daje odpowiedzi na pytanie, dlaczego Bóg dopuszcza cierpienie. W końcu, to właśnie w Starym Testamencie znajdziemy przypowieść o Hiobie – człowieku bogatym i sprawiedliwym, który stracił wszystko, aby ostatecznie udowodnić swoją wierność Bogu, nie oczekując w zamian natychmiastowej nagrody materialnej.
Podsumowując, przesłanie Andrew Wommacka, choć intrygujące i z pewnością atrakcyjne dla wielu, stawia przed nami poważne pytania o naturę wiary, cel cierpienia i relację z Bogiem. Czy wiara jest tylko narzędziem do osiągnięcia materialnego dobrobytu? Czy też, jak uczy Kohelet, wszystko jest marnością, a prawdziwym skarbem jest nie to, co posiadamy na ziemi, lecz to, co gromadzimy w sercu? W świetle tych pytań, historia Izaaka przestaje być prostym przepisem na finansowy sukces, a staje się wezwaniem do refleksji: czy Bóg jest dla ciebie narzędziem do zaspokojenia twoich potrzeb, czy celem samym w sobie?
W obliczu tak polaryzującego tematu, moim celem nie jest osądzanie, lecz przedstawienie pełnego obrazu. W tabloidowym stylu, ale z zachowaniem dziennikarskiej rzetelności, staram się pokazać różne perspektywy i zachęcić do samodzielnego myślenia. Odpowiedź na pytanie, czy wiara może przynieść materialny sukces, zależy od indywidualnych przekonań i interpretacji Pisma. Jednak niezależnie od tego, jak postrzegamy tę kwestię, warto pamiętać, że prawdziwy dobrobyt, o którym pisało wielu myślicieli i filozofów, a także autorów Biblii, często wykracza poza granice materialnego posiadania.
| Andrew Wommack | Ewangelia Dobrobytu | teologia sukcesu | finanse | wiara | Biblia | socjologia |
Oprac. 19/09/2025,
redaktor Gniadek
Co zyskuje Czytelnik:
- Klarowność: Zrozumienie kontrowersyjnego nurtu Ewangelii Dobrobytu, jego założeń i krytyki.
- Kontekst: Szersze spojrzenie na temat bogactwa i ubóstwa w oparciu o różne interpretacje biblijne oraz społeczne.
- Perspektywa: Pozyskanie narzędzi do krytycznej analizy podobnych przesłań w mediach.
- Wiedza: Informacje z różnych źródeł, w tym z teologii, psychologii społecznej i kulturoznawstwa, które pomagają w wyrobieniu własnej opinii.
Przeczytaj również:
|
Zapraszam do współtworzenia:
Jeśli ten materiał skłonił Cię do refleksji lub cenisz moją pracę, zapraszam do wsparcia. Każde 5 zł pokrywa koszt 10 minut mojej pracy redakcyjnej. Wesprzyj na BuyCoffee / Suppi !
|
Fot. ilust. piotrandryszczak.pl - RELIGIA CHRZEŚCIJAŃSKA istnieje czy nie istnieje?
Łączę lokalne zakorzenienie w Górowie Iławeckim (pruskie pogranicze, 12 km na północ od Warmii) z uniwersalnym przesłaniem związanym z ikoniczną postacią Gandalfa, ma to podkreślać zarówno symboliczny jak etyczny charakter działalności. To forma budowania mojej tożsamości, która działa aktywnie na rzecz swojej małej ojczyzny, a jednocześnie aspiruję do roli moralnego świadka obserwowanej rzeczywistości...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka