BLOG
Brakuje mi „wymiany ciosów” z wielce szanownym p. Tadeuszem Hatalskim. Przypomnę, że p. Hatalski – czego przecież absolutnie nie kryje – jest zwolennikiem Prawa i Sprawiedliwości, a co za tym idzie pozycjonuje się (jak sam to określa) jako eurorealista. Eurorealista, to człowiek (przyznaję się bez bicia, że to moja licencja poetica) zapatrzony w Unię, ale nie bezprzytomnie. Dostrzega jej zalety, ale i jej wady. Tym różni się od ludzi eurozauroczonych, że ci ostatni widzą same plusy – jak ateiści na cmentarzu.
Pan Hatalski chce Unię reformować od środka, a powiedzmy taki p. Piotr W. (tylko bez nazwisk) nie widzi potrzeby żadnej reformy, bo uważa, że idealnym rozwiązaniem byłoby zlanie się w jeden wielki, kochający się naród europejski – cokolwiek to znaczy. Kto będzie zarządzał tym „narodem”, to przecież nie jest problem p. Piotra. Zapewne będzie to gremium wielce oświeconych ludzi postępu – tylko bez nazwisk, by nie „spalić” murowanych kandydatur.
całość felietonu można przeczytać na www.goniec24.pl