Właśnie się dowiedziałem, że mój blog to zwyczajne bzdury. Tak właśnie wygląda argumentacja ludzi pozwiązanych z Google. Argumentum ad personam jest dość częstym zjawiskiem, gdy zabrnie się w ślepą uliczkę z której nasz rozmówca nie potrafi wyjść. Słowa krytyki pod adresem Google wytykające ich błędy, kłamstwa, oraz robienie z ludzi idiotów pokazały jak potrafią styrać wkurzonych ludzi Google'a :D Panowie, mamy konstytucyjną wolność słowa i każdy dzisiaj prowadzi przeróżne blogi i serwisy internetowe. Zajmowanie się pierdołami typu trasa satelit, trasa wyścigów rowerowych, pocztówki 3D z Google Earth, itd. musi znaleźć jakieś wytłumaczenie, którym jest nazwanie fali krytyki bzdurą. Inwektywy rodem z podstawówki. Tak właśnie wygląda dyskusja z ludźmi, którzy sami zajmują się pierdołami, zamiast rozwijać Google Maps.
