Stefan Wilmont i Anders Breivik
Stefan Wilmont i Anders Breivik
Gościnny 24 Gościnny 24
339
BLOG

Stefana Wilmonta lot nad kukułczym gniazdem.

Gościnny 24 Gościnny 24 Przestępczość Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Zabójca prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza, otrzymał w końcu wyrok za swój czyn i choć nie jest to wyrok łagodny (jedynie wprowadzona dopiero niedawno, bo w czerwcu ub.r., nowelizacja prawa karnego dająca możliwość zasądzenia kary bezwzględnego dożywocia, czyli bez prawa ubiegania się o warunkowe zwolnienie, nie czyni tego wyroku najsurowszym z możliwych) to jednak, biorąc pod uwagę brak jakiejkolwiek skruchy u sprawcy, a nawet wręcz poczucie dumy z tego, co zrobił, choć miał wystarczająco dużo czasu aby przed wyrokiem nieco się opamiętać - poczułem pewien niesmak i niedosyt.

Przypomniałem sobie niemal natychmiast sprawę Andersa Breivika, który w 2011 r. dokonał jednego dnia dwóch zamachów terrorystycznych. Najpierw zdetonował bombę własnej produkcji w centrum stolicy Norwegii, Oslo, pod siedzibą premiera, w wyniku czego zginęło 8 osób (sam premier był wówczas gdzie indziej), następnie udał się na niewielką wysepkę Utoya w pobliżu Oslo, gdzie odbywał się obóz młodzieżowy organizowany przez jedną z norweskich partii, Partię Pracy, gdzie rozstrzelał z broni automatycznej 69 młodych uczestników obozu, pozostałym cudem udało się schronić. Sprawca nie zamierzał się ukrywać, jeszcze w trakcie strzelaniny na wyspie zadzwonił na Policję ujawniając kim jest i gdzie jest, i że pragnie oddać się w ręce Policji. Po czym kontynuował strzelaninę.

Zabójca prezydenta Gdańska w 2019 r., Stefan Wilmont, również od początku nie zamierzał ukrywać się przed wymiarem sprawiedliwości i można powiedzieć, że tak jak morderca z Utoi, w zasadzie sam oddał się w ręce Policji. Tak jak on jest dumny ze swojego czynu i nigdy nie wyraził skruchy. Obydwaj sprawcy nie ukrywają swojej tożsamości i afiszują się ze swoim czynem. Wilmont zażądał ujawnienia swojej tożsamości i wizerunku, co stało się dzisiaj przy okazji wydawania wyroku, który bez wątpienia wkalkulował sobie w rachunek zanim jeszcze zadał pierwszy cios. Aż taki głupi nie był aby spodziewać się czegoś innego po dokonaniu zabójstwa przed kamerami, na oczach milionów ludzi.

Anders Breivik, zabójca ponad 70 osób dostał najwyższy wyrok przewidziany w prawie norweskim, tyle że jest to wyrok 25 lat więzienia, z którego odsiedział już prawie połowę. Po upływie 25 lat sąd nie będzie miał już prawa przetrzymywać go w więzieniu, ale będzie mógł przedłużyć jego izolację w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Nie jestem prawnikiem i nie wiem jak długo będzie mógł to robić. To jednak, że norweskie prawo nie przewiduje kary dożywotniej izolacji dla sprawców najcięższych przestępstw, w tym masowych morderców... uważam osobiście za nieporozumienie. Zresztą, nie jestem w tym osamotniony. Z tego, co się orientuję, do tej pory nie wprowadzono w Norwegii kary wyższej niż 25 lat bezwzględnego więzienia, nawet po tym co się stało na wyspie Utoya.

Obydwaj sprawcy mogą któregoś dnia wyjść na wolność. Pierwszym najprawdopodobniej będzie norweski psychopata. Anders Breivik, zabójca 77 osób, już w 2036, w wieku zaledwie 57 lat, będzie teoretycznie WOLNYM CZŁOWIEKIEM.  O ile zachowa odrobinę racjonalnego myślenia, będzie starał się przekonać sąd, że jest zresocjalizowany... i po kilku latach przebywania w kolejnym kurorcie jakiejś kliniki psychiatrycznej, w wieku umożliwiającym mu jeszcze nawet założenie rodziny, będzie mógł, trzymając swoją własną pociechę na ręku, odwiedzić miejsce swojej zbrodni na wyspie Utoya. Już słyszę jak mówi do swojego syna/córki: popatrz, to tutaj twój tatuś wysłał do nieba siedemdziesięciu aniołków, takich jak ty.

Co do Stefana Wilmonta... zanim w ogóle będzie mógł snuć jakieś plany inne od tych w rodzaju "z kim porozmawiam dzisiaj na spacerniaku", minie 40 lat (minus ten czas, które już odsiedział do czasu wyroku) i dopiero w 2059 r. będzie mógł zacząć ubiegać się o warunkowe zwolnienie, i choć zapewne od razu go nie dostanie, o ile w ogóle... to jednak istnieje taka możliwość. Będzie już wtedy wprawdzie starszym mężczyzną po siedemdziesiątce, ale... tej szansy jego ofiara już nie dostała.

Jedne z ostatnich słów wypowiedzianych dzisiaj na rozprawie przez Stefana Wilmonta po zapadnięciu już wyroku, brzmiały: "i tak wszyscy wylądujemy na oddziale terapeutycznym, na którym ja będę panem doktorem". Nie sądzę aby to było intencją Wilmonta, mnie to jednak (szczególnie to "wszyscy") nasunęło na myśl  słynną powieść "Lot nad kukułczym gniazdem" Kena Keseya, znaną większości głównie dzięki kongenialnej ekranizacji filmowej dokonanej przez Milosa Formana.

Tak się zaczyna lot nad kukułczym gniazdem Stefana Wilmonta. Oby czym prędzej odnalazł swoją siostrę Ratched.

Po­nad wszyst­kie wa­sze uro­ki, * Ty, po­ezjo, i ty, wy­mo­wo, * Je­den — wiecz­nie bę­dzie wysoki: * Odpowiednie dać rzeczy słowo! * C.K.Norwid, Ogólniki ze zbioru Vede-mecum

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo