GPS GPS
205
BLOG

Odnośnikowy styl dyskusji

GPS GPS Społeczeństwo Obserwuj notkę 11
Ja czę­sto dys­ku­tu­ję z ludź­mi (choć ostat­nio też z AI). Lu­bię się wgry­zać w po­ru­sza­ne pro­ble­my. Wi­dzę du­ży po­ten­cjał po­zna­nia i zro­zu­mie­nia świa­ta w for­mie po­le­mik z in­ny­mi. Dla­te­go po­szu­ku­ję w roz­mo­wa­ch ar­gu­men­tów.

  Je­śli spo­tkam ko­goś roz­sąd­ne­go, kto po­tra­fi uza­sad­niać to, co twier­dzi, to wda­ję się z nim w po­le­mi­kę i nie­za­leż­nie od te­go, jak da­ną spra­wę do tej po­ry prze­my­śla­łem, sta­ram się sta­nąć po prze­ciw­nej stro­nie niż ta oso­ba – tak by mo­imi kontr­ar­gu­men­ta­mi wy­cią­gać od niej wię­cej ar­gu­men­tów. To by­wa na­zy­wa­ne po­sta­wą ad­wo­ka­ta dia­bła. Cza­sem z te­go po­wo­du je­stem oskar­ża­ny o brak po­glą­dów czy o to, że je­stem w sta­nie uwie­rzyć we wszyst­ko, wszyst­ko po­wie­dzieć, wszyst­kie­mu za­prze­czyć. Tak, je­stem w sta­nie. Uwa­żam to za za­le­tę, a nie wa­dę, bo dzię­ki te­mu le­piej po­tra­fię wy­ro­bić so­bie po­glą­dy i po­znać praw­dę.

  Nie­mniej, gdy już da­ną kwe­stię po­rząd­nie prze­dys­ku­tu­ję, gdy po­czy­tam o tym ja­kieś na­uko­we opra­co­wa­nia, to po­tem to opi­su­ję w blo­go­wej not­ce. Ro­bię to po to, by się nie po­wta­rzać, by nie wcho­dzić cią­gle do tej sa­mej rze­ki. Je­śli już coś opi­sa­łem w dłuż­szym opra­co­wa­niu, w bar­dziej do­głęb­nej ana­li­zie, to nie po­wta­rzam te­go w dys­ku­sji, nie ko­piu­ję frag­men­tów mo­jej not­ki, tyl­ko da­ję do niej od­no­śnik. Uwa­żam, że tak każ­dy po­wi­nien ro­bić, bo bez te­go je­ste­śmy jak ko­mi­cy czy ak­to­rzy, któ­rzy po raz ty­sięcz­ny gra­ją ten sam pro­gram, tyl­ko że nie od­gry­wa­my te­go, ale prze­pi­su­je­my.

  Fil­mu nie wy­pa­rł te­atr, bo mi­mo że na­grać coś moż­na raz i po­tem to od­twa­rzać bez mę­cze­nia się na no­wo, to jed­nak lu­dzie chcą wi­dzieć grę na ży­wo. Więc dys­ku­sja na ży­wo ma sens, na­wet je­śli się po­wta­rza coś, co się już wie­le ra­zy mó­wi­ło, bo widać, że się ma cią­gle no­wą pu­bli­kę. Nie­mniej po­wta­rza­nie te­go sa­me­go dow­ci­pu w tym sa­mym gro­nie je­st bez sen­su.

  Jed­nak­że je­śli coś pi­szę, a to moż­na za­pi­sać i za­pa­mię­tać, to kom­plet­nie nie ma sen­su, by to sa­mo po­tem pi­sać po­now­nie wie­le ra­zy. To tak jak­by zro­bić se­ans fil­mo­wy, na­zwać go te­atrem i pusz­czać film, któ­ry je­st na­gra­ną sztu­ką na no­wo ode­gra­ną za każ­dym ra­zem. Krę­cę film, pusz­czam go jed­no­ra­zo­wo, a po­tem przed każ­dym se­an­sem na­gry­wam go na no­wo i na no­wo pusz­czam. To je­st to­tal­nie bez sen­su.

  Cza­sem ro­bi się re­ma­ki fil­mów, ale nie są to do­kład­ne ko­pie – je­st to po­wtó­rze­nie tej sa­mej fa­bu­ły, ale je­st du­żo do te­go do­da­ne­go cze­goś no­we­go – in­ni ak­to­rzy, lep­szy dźwięk, mu­zy­ka, efek­ty spe­cjal­ne czy in­na pu­en­ta. Nie­mniej nikt nie ro­bi re­ma­ków z ty­mi sa­my­mi ak­to­ra­mi, w tej sa­mej sce­no­gra­fii, z tą sa­mą mu­zy­ką i iden­tycz­ną tre­ścią.

  Mi­mo to wie­lu lu­dzi obu­rza się, wy­śmie­wa mnie, czy kry­ty­ku­je, gdy w dys­ku­sja­ch po­da­je od­no­śni­ki do mo­ich no­tek, w któ­ry­ch po­ru­sza­my kwe­stię, któ­rą kie­dyś po­rząd­nie roz­kmi­ni­łem i na­pi­sa­łem o tym. Chcą, bym im to na no­wo tłu­ma­czył. Jak bym ro­bił co­py­pa­stę, to by te­go na­wet nie za­uwa­ży­li! A co­py­pa­sto­wa­nie w In­ter­ne­cie to naj­po­waż­niej­sze prze­stęp­stwo – i prze­ciw śro­do­wi­sku na­tu­ral­ne­mu, i prze­ciw tech­no­lo­gii. To się na­zy­wa spam. Pi­sa­nie po wie­lo­kroć ty­ch sa­my­ch my­śli, na­wet ina­czej sfor­mu­ło­wa­ny­ch, to spam in­te­lek­tu­al­ny. Tre­ści są po­wie­la­ne w nie­skoń­czo­no­ść, a to mar­no­traw­stwo i łą­czy, i miej­sca, i ener­gii. A za­mia­na tek­stu na ob­raz­ki w po­sta­ci me­mów, to spam do kwa­dra­tu. Po­win­no się li­czyć ślad wę­glo­wy każ­dej pa­sty oraz memu i odej­mo­wać to każ­de­mu z li­mi­tu, ja­ki do­sta­nie na la­ta­nie sa­mo­lo­ta­mi.

  Hi­per­lin­k, to po ogniu i ko­le, naj­więk­szy wy­na­la­zek ludz­ko­ści! To skok w intelektualną hi­per­prze­strzeń! To wy­na­la­zek wciąż nie­do­ce­nia­ny i sła­bo sto­so­wa­ny. A ja go sto­su­ję na­gmin­nie i każ­de­mu to po­le­cam.

  Ten styl po­wi­nien przy­jąć też usta­wo­daw­ca i tak pu­bli­ko­wać pra­wo, by nie by­ło w nim od­no­śni­ków do po­przed­ni­ch ustaw w for­mie dłu­gie­go wy­mie­nia­nia ich ty­tu­łów, dat i sy­gna­tur, ale by ro­bić hi­per­lin­ki. Na­ukow­cy to tro­chę le­piej za­adap­to­wa­li, ale na­dal wie­le bi­blio­gra­fii za­wie­ra tyl­ko ty­tu­ły, na­zwi­ska i sy­gna­tu­ry prac na­uko­wy­ch, a nie od­no­śni­ki w for­mie hi­per­lin­ku. Naj­wyż­szy czas na­uczyć się per­cep­cji drzew, a nie tyl­ko li­ne­ar­ne­go prze­pły­wu! Hi­per­lin­ki to wej­ście w pręd­ko­ść nad­świetl­ną, w po­rów­na­niu z daw­nym szu­ka­niem źró­deł w bi­blio­te­ce! 

  Gdy uży­wam od­no­śni­ków, to cza­sem spo­ty­kam się z nie­me­ry­to­rycz­ną ri­po­stą do­ty­czą­cą śro­do­wi­ska, w któ­rym pu­bli­ku­ję. Na przy­kład ktoś mi od­po­wia­da: „A! Salon24! — to ni­szo­wy por­tal, więc je­st nie­wia­ry­god­ny, nie za­glą­dam tam”, al­bo: „Ja­strzę­bow­ski to idio­ta — nie wie­rzę w to, co pi­szą na je­go por­ta­lu”, al­bo: „Czy tam cza­sem nie pi­sze ten głu­pek Woś?”. To je­st jesz­cze głup­sze niż cze­pia­nie się od­no­śni­ka ja­ko ta­kie­go. To tak jak­bym ko­muś coś po­wie­dział na uli­cy Bie­ru­ta, a ktoś by mi zri­po­sto­wał: „ga­da­sz głu­po­ty, bo Bie­rut był ko­mu­chem”.

  Na Salonie24 je­stem dłu­go przed tym, za­nim stał się szma­tław­cem i bę­dę po tym, jak się ze­szma­ci na śmierć. Nie mam nic wspól­ne­go z re­dak­cją ani głu­po­ta­mi, któ­re wy­pra­wia­ją. Pi­szę tu od lat i to oni do mnie przy­szli, a nie ja do ni­ch. Tak jak je­stem Po­la­kiem od po­ko­leń i to głu­pie pań­stwo mi się wtry­nia w mój kraj, a nie ja bruż­dżę te­mu pań­stwu. Ja dą­żę do oba­le­nia te­go dur­ne­go pań­stwa i tak sa­mo chciał­bym by zde­chła jesz­cze głup­sza re­dak­cja Salonu24!

  Nie­mniej, na­wet gdy­by to by­ła sen­sow­na re­dak­cja, ta­ka, ja­ka kie­dyś by­ła, na­wet gdy przyj­dzie sen­sow­ny i mą­dry wła­ści­ciel, to na­dal kom­plet­nie bez sen­su je­st utoż­sa­miać mnie z nim, z je­go pra­cow­ni­ka­mi czy kla­kie­ra­mi. Lu­dzie mnie kry­ty­ku­ją na fejs­bu­ku czy tłiterze za pi­sa­nie na Salonie24, więc mógł­bym im ri­po­sto­wać, że im nie wie­rzę, bo Zuc­ker­berg i Musk są nie­wia­ry­god­ny. To by by­ło głu­pie, nie­praw­daż?

Grzegorz GPS Świderski
t.me/KanalBlogeraGPS

PS. Notki powiązane:

------------------------------

Świa­do­mo­ść sztucz­nej in­te­li­gen­cji to pa­mięć bie­żą­ca <- poprzednia notka

na­stęp­na not­ka -> Dusza sztucznej inteligencji

------------------------------

Ta­gi: gps65, hiperlink, hyperlink, odnośnik, Salon24, blog, link, bibliografia

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo