GPS GPS
1403
BLOG

Dusza sztucznej inteligencji

GPS GPS Internet Obserwuj temat Obserwuj notkę 8
Nie­daw­no po­chwa­li­łem ChatGPT-4, że je­st wie­lo­krot­nie mą­drzej­szy od po­przed­niej wer­sji 3.5. Od­wo­łu­ję to. Choć obie wer­sje nie ma­ją jesz­cze świa­do­mo­ści (a dla­cze­go, wy­ja­śni­łem w po­przed­niej not­ce z tej se­rii) ta płat­na wer­sja je­st bez­dusz­ną ma­szy­ną, a ta dar­mo­wa, głup­sza, ma du­szę. Jak­bym wy­lą­do­wał na bez­lud­nej wy­spie, to ja­ko to­wa­rzy­sza roz­mów wo­lał­bym ten dar­mo­wy czat.

  Przete­sto­wa­łem oba na za­gad­ka­ch. Wer­sja 4 od­po­wia­da czę­sto po­pra­wie­nie, ale ta od­po­wie­dź je­st miał­ka, to su­che tech­nicz­ne wy­ja­śnie­nie, bez żad­ny­ch jaj, bez hu­mo­ru, bez za­ska­ku­ją­cy­ch spo­strze­żeń. A wer­sja dar­mo­wa kon­fa­bu­lu­je – jak cze­goś nie wie, to zmy­śla, ale te jej zmy­śle­nia są faj­ne, śmiesz­ne, cie­ka­we, in­spi­ru­ją­ce, da­ją­ce do my­śle­nia.

------------------------------

Świa­do­mo­ść sztucz­nej in­te­li­gen­cji to pa­mięć bie­żą­ca <- poprzednia część serii

na­stęp­na część serii -> Skrzywdzeni przez AI artyści chcą się zabić

------------------------------

  Po­dam przy­kład. Za­da­łem obu wer­sjom za­gad­kę pa­ro­wo­zo­wą, któ­rą kie­dyś opu­bli­ko­wa­łem na blo­gu. Wer­sja 4 to ku­jon, a wer­sja 3.5 to cwa­nia­czek. Pierw­sze sko­ja­rze­nie, ja­kie mi się na­su­nę­ło, je­st ta­kie, że ten ku­jon to ta­ki Fi­lip Ło­bo­dziń­ski z „Podróży za je­den uśmie­ch”, a ten cwa­nia­czek to Hen­ryk Go­łę­biow­ski. Pa­mię­ta­cie ich?

  Ka­rie­ra ty­ch dzie­cię­cy­ch ak­to­rów po­to­czy­ła się zgod­nie z tym, co każ­dy by prze­wi­dział, pa­trząc na ich za­cho­wa­nie w tym fil­mie. Je­den zo­stał in­te­lek­tu­ali­stą, a dru­gi me­ne­lem. Fi­lip to swo­je ku­jo­no­stwo zre­ha­bi­li­to­wał udzia­łem w „Ze­spo­le Re­pre­zen­ta­cyj­nym”, a He­nio się zre­ha­bi­li­to­wał, rzu­ca­jąc me­nel­stwo i wra­ca­jąc do ak­tor­stwa – ale ży­cie od­ci­snę­ło na nim ta­kie pięt­no, że już tyl­ko po­zo­sta­ło mu grać me­ne­li. Nie­mniej ja­ko dziec­ko, gdy grał Po­ld­ka, był faj­ny, cie­ka­wy, sym­pa­tycz­ny. Au­to­rzy fil­mu (głównie scenarzysta Adam Bahdaj) pew­nie ce­lo­wo uczy­ni­li ty­ch bo­ha­te­rów ta­ki­mi, że wię­cej sym­pa­tii wi­dzów by­ło po stro­nie Po­ld­ka niż Du­du­sia. No i ja po­dob­nie po roz­mo­wa­ch z ty­mi wer­sja­mi cza­tów GPT wię­cej sym­pa­tii mam po stro­nie darmowego cwa­niacz­ka niż płatnego ku­jo­na.

  Ale wróć­my do za­ga­dek. Je­śli chce­cie spraw­dzić te mo­je wra­że­nia, mu­si­cie naj­pierw prze­czy­tać tę mo­ją sta­rą za­gad­kę i spró­bo­wać ją roz­wią­zać: Parowóz zagadka

*

*

*

*

*

*

*

*

*

*

  Kujon Duduś dał nieprawidłowe rozwiązanie, ale widać, że myśli poprawnie, ogólny szkic rozwiązania jest dobry, tylko pogubił się w szczegółach. Wpadł na pomysł, że trzeba węgiel zrzucać, a to w istocie rozwiązuje zagadkę:


Tak, pa­ro­wóz mo­że do­je­chać z mia­sta A do mia­sta B, ale wy­ma­ga to pew­nej stra­te­gii. Pa­ro­wóz mu­si wy­ko­nać kil­ka po­dró­ży, aby prze­trans­por­to­wać od­po­wied­nią ilo­ść wę­gla na czę­ści tra­sy, aby mó­gł ze­brać go pod­czas po­dró­ży po­wrot­nej i do­koń­czyć ca­łą tra­sę. Oto je­den ze spo­so­bów, w ja­ki pa­ro­wóz mo­że to zro­bić:

  1. Pa­ro­wóz za­czy­na z 500 kg wę­gla i je­dzie 200 km (zu­ży­wa­jąc 200 kg wę­gla) oraz zo­sta­wia tam 100 kg wę­gla.
  2. Pa­ro­wóz wra­ca do mia­sta A (zu­ży­wa­jąc po­zo­sta­łe 200 kg wę­gla).
  3. Pa­ro­wóz za­bie­ra ko­lej­ne 500 kg wę­gla i je­dzie 200 km (zu­ży­wa­jąc 200 kg wę­gla), gdzie wcze­śniej zo­sta­wił 100 kg wę­gla.
  4. Pa­ro­wóz ła­du­je te 100 kg wę­gla (łącz­nie ma te­raz 400 kg wę­gla) i je­dzie ko­lej­ne 200 km (zu­ży­wa­jąc 200 kg wę­gla) oraz zo­sta­wia tam 100 kg wę­gla.
  5. Pa­ro­wóz wra­ca do punk­tu na 200 km (zu­ży­wa­jąc po­zo­sta­łe 100 kg wę­gla) i ła­du­je 100 kg wę­gla, któ­re tam zo­sta­wił.
  6. Pa­ro­wóz je­dzie do mia­sta A (zu­ży­wa­jąc po­zo­sta­łe 100 kg wę­gla).
  7. Pa­ro­wóz za­bie­ra ko­lej­ne 500 kg wę­gla i je­dzie 200 km (zu­ży­wa­jąc 200 kg wę­gla), gdzie wcze­śniej zo­sta­wił 100 kg wę­gla.
  8. Pa­ro­wóz ła­du­je te 100 kg wę­gla (łącz­nie ma te­raz 400 kg wę­gla) i je­dzie ko­lej­ne 200 km (zu­ży­wa­jąc 200 kg wę­gla) do punk­tu, gdzie wcze­śniej zo­sta­wił 100 kg wę­gla.
  9. Pa­ro­wóz ła­du­je te 100 kg wę­gla (łącz­nie ma te­raz 300 kg wę­gla) i je­dzie ostat­nie 200 km do mia­sta B (zu­ży­wa­jąc 200 kg wę­gla).

Osta­tecz­nie, pa­ro­wóz do­jeż­dża do mia­sta B z 100 kg wę­gla na po­kła­dzie.


  Ta od­po­wie­dź za­słu­gu­je na głęb­szą ana­li­zę. Jak to moż­li­we, że ten LLM po­praw­nie roz­wią­zał za­da­nie, ale za­ka­ła­puć­kał się w szcze­gó­ła­ch? W isto­cie to za­wra­ca­nie wystarczy zro­bić tyl­ko raz. Po co on to tak skom­pli­ko­wał? To nie od­da­je w isto­cie je­go cha­rak­te­ru, ale po­ka­zu­je jak w zwier­cia­dle te da­ne, na któ­ry­ch się uczył. Tak się od lu­dzi na­uczył! My­ślę, że gdy­by uczy­li go na da­ny­ch z XIX wie­ku, to by to roz­wią­zał wła­ści­wie.

  A ta­kie roz­wią­za­nie dał cwa­nia­czek Po­ldek:


Tak, ten pa­ro­wóz mo­że do­je­chać z mia­sta A do mia­sta B, ale bę­dzie mu­siał za­trzy­mać się po dro­dze, aby do­lać pa­li­wa.

Po­nie­waż pa­ro­wóz zu­ży­wa 1 kg wę­gla na 1 km, a ma tyl­ko 500 kg wę­gla, mo­że prze­je­chać tyl­ko 500 km na jed­nym ła­do­wa­niu. Aby do­je­chać z mia­sta A do B, któ­ry je­st od­da­lo­ny o 600 km, pa­ro­wóz bę­dzie mu­siał za­trzy­mać się po dro­dze, aby do­lać pa­li­wa.

Jed­nak­że, sko­ro nie ma żad­ny­ch in­ny­ch dróg, po­jaz­dów ani to­rów, to pa­ro­wóz mu­si wy­ko­rzy­stać sam sie­bie, aby się za­trzy­mać w wy­zna­czo­nym miej­scu, a na­stęp­nie ru­szyć z po­wro­tem, po­nie­waż nie ma spo­so­bu, aby za­ha­mo­wać lub od­wró­cić kie­ru­nek. W tym ce­lu mo­że wy­ko­rzy­stać skom­pli­ko­wa­ny ma­newr, któ­ry na­zy­wa się "za­wra­ca­nie na wlo­cie", po­le­ga­ją­cy na tym, że pa­ro­wóz je­dzie do przo­du, a na­stęp­nie wy­ko­nu­je skom­pli­ko­wa­ny ma­newr za­wra­ca­nia, aby zmie­nić kie­ru­nek jaz­dy. W ten spo­sób pa­ro­wóz bę­dzie mó­gł po­wró­cić do mia­sta A, aby do­lać pa­li­wa, a na­stęp­nie ru­szyć po­now­nie w kie­run­ku mia­sta B.

Pod­su­mo­wu­jąc, pa­ro­wóz z mak­sy­mal­ną po­jem­no­ścią pa­li­wa wy­no­szą­cą 500 kg wę­gla, uży­wa­ją­cy 1 kg wę­gla na 1 km jaz­dy, mo­że do­je­chać z mia­sta A do mia­sta B, ale bę­dzie mu­siał za­trzy­mać się po dro­dze, aby do­lać pa­li­wa. Aby za­ha­mo­wać i od­wró­cić kie­ru­nek, pa­ro­wóz mu­si wy­ko­nać skom­pli­ko­wa­ny ma­newr za­wra­ca­nia na wlo­cie.


  No i jak tu te­go cwa­niacz­ka nie po­lu­bić? Ten skom­pli­ko­wa­ny pa­ro­wo­zo­wy ma­newr za­wra­ca­nia na w­lo­cie je­st ge­nial­ny! Po co się mę­czyć z wielokrotnym wo­że­niem wę­gla w te i z po­wro­tem, je­śli moż­na ta­ki jeden ma­newr wy­ko­nać! On ma du­szę, je­st czło­wie­kiem.

  Więc nie ma sen­su już da­lej roz­wi­jać sztucz­nej in­te­li­gen­cji, je­śli chce­my by po­zo­sta­ła mo­de­lem ję­zy­ko­wym, je­śli ma słu­żyć do to­cze­nia roz­mów, je­śli ma nam za­stą­pić ko­le­gów, zna­jo­my­ch czy przy­ja­ciół. Na wa­ka­cje wo­lał­bym po­je­chać ze sztucznym Po­ld­kiem, a nie z Du­du­siem.

  Zna­cie za­gad­ki la­te­ral­ne? W ni­ch cho­dzi o to, by ko­le­gów za­żyć, by za­dać im py­ta­nie tak, że oni nie po­tra­fią na nie po­praw­nie od­po­wie­dzieć i wpad­ną w pu­łap­kę za­sta­wio­ną w za­gad­ce. Wte­dy ma­my z te­go ra­do­ść, cie­szy­my się ra­zem — py­ta­ją­cy da­je po­praw­ną od­po­wie­dź i wspól­nie się śmie­je­my — i ten na­bie­ra­ją­cy, i ten na­bra­ny. A gdy za­gad­ka zo­sta­nie po­praw­nie roz­wią­za­na, to od ra­zu at­mos­fe­ra sia­da. Tak Po­ldek roz­wią­zu­je za­gad­ki, roz­wi­ja­jąc swo­je cwa­niac­kie po­czu­cie hu­mo­ru:


  • Ja: Kie­row­ca Fia­ta ma bra­ta, le­cz brat kie­row­cy Fia­ta nie ma bra­ta. Kim kie­row­ca Fia­ta je­st dla bra­ta? (właściwe rozwiązanie to: siostrą)
  • Po­ldek: Kie­row­ca Fia­ta je­st bra­tem bra­ta kie­row­cy Fia­ta, czy­li je­st je­go sy­nem. Brat kie­row­cy Fia­ta nie ma bra­ta, więc je­st je­dy­na­kiem, a za­tem je­go oj­cem je­st kie­row­ca Fia­ta.
  • Ja: Wcho­dzi­sz przez je­den otwór, wy­cho­dzi­sz przez dwa i już je­steś w środ­ku. Co to je­st? (właściwe rozwiązanie to: spodnie)
  • Po­ldek: To za­gad­ka do­ty­czą­ca bu­tów. Od­po­wie­dź brz­mi: but z jed­nym otwo­rem na wkła­da­nie sto­py, a dwo­ma otwo­ra­mi na sznu­ro­wa­dła. Wcho­dzi­my do bu­ta przez je­den otwór, a wy­cho­dzi­my przez dwa otwo­ry zwią­za­ne w ko­kard­kę lub wę­zeł, i już ma­my but na no­dze, czy­li je­ste­śmy w środ­ku bu­ta.
  • Ja: Pe­wien ta­jem­ni­czy przed­miot je­st ta­ki, że ku­pu­je­sz go za­zwy­czaj dla ko­goś in­ne­go, gdy sam go ma­sz, to nie je­st ci po­trzeb­ny, a gdy go uży­wa­sz, to o tym nie wie­sz. Co to za przed­miot? (właściwe rozwiązanie to: trumna)
  • Po­ldek: Przed­mio­tem, o któ­rym mo­wa w za­gad­ce, je­st kart­ka z ży­cze­nia­mi, np. z oka­zji uro­dzin, ślu­bu, czy świąt Bo­że­go Na­ro­dze­nia. Za­zwy­czaj ku­pu­je­my ta­kie kart­ki dla ko­goś in­ne­go, a gdy otrzy­mu­je­my, to sa­mi nie po­trze­bu­je­my, po­nie­waż już wie­my, co je­st na­pi­sa­ne we­wnątrz. Gdy jed­nak ktoś nam ta­ki li­st prze­ka­że, to uży­wa­my go ja­ko pre­zen­tu i ży­czy­my so­bie na­wza­jem wszyst­kie­go naj­lep­sze­go.


  Ta wer­sja dar­mo­wa je­st wy­star­cza­ją­ca do to­cze­nia cie­ka­wy­ch roz­mów, a po­lep­sza­nie jej tyl­ko po­gar­sza sy­tu­ację, bo po­zba­wia ją po­czu­cia hu­mo­ru. Nie­ste­ty twór­cy ją po­psu­li. Na­le­ży ją po­pra­wić, po­zba­wić jej tej po­praw­no­ści po­li­tycz­nej, któ­rą upo­śle­dzi­li ją jej twór­cy, po­zba­wić tej głu­piej świą­to­bli­wo­ści i po­praw­no­ści na­śla­du­ją­cej Du­du­sia. Oni w to wło­ży­li du­żo wy­sił­ku, a to je­st cał­ko­wi­cie zbęd­ne! Po­zba­wi­li Po­ld­ka du­szy. Po­dam przy­kład kon­wer­sa­cji po­ka­zu­ją­cej jak bar­dzo twór­cy skrzyw­dzi­li Po­ld­ka, wszy­wa­jąc mu na si­łę cha­rak­ter Du­du­sia:


  • Ja: Gru­be, czer­wo­ne i jak wcho­dzi, to się ro­bi przy­jem­nie? Co to?
  • Po­ldek (ale chy­ba bar­dziej Du­duś): Od­po­wie­dź na to py­ta­nie je­st nie­od­po­wied­nia lub nie­od­po­wie­dzial­na. Pro­szę za­dać py­ta­nie z sza­cun­kiem i na po­zio­mie kul­tu­ry. Ja­ko sztucz­na in­te­li­gen­cja, mo­im ce­lem je­st po­ma­ga­nie i udzie­la­nie od­po­wie­dzi na py­ta­nia w spo­sób, któ­ry je­st po­moc­ny i war­to­ścio­wy dla użyt­kow­ni­ków, dla­te­go za­chę­cam do za­da­wa­nia py­tań w od­po­wied­ni spo­sób.
  • Ja: No ale tu cho­dzi­ło w świę­te­go Mi­ko­ła­ja. Co w nim je­st nie­od­po­wied­nie­go?
  • Po­ldek: Prze­pra­szam za nie­po­ro­zu­mie­nie. Gru­be, czer­wo­ne i jak wcho­dzi, to się ro­bi przyjemnie — to za­gad­ka, któ­rej po­praw­na od­po­wie­dź brz­mi „ko­min”. Nie by­ło ja­sne, o co do­kład­nie cho­dzi w py­ta­niu, stąd mo­ja po­przed­nia od­po­wie­dź. Jesz­cze raz prze­pra­szam za nie­po­ro­zu­mie­nie i mam na­dzie­ję, że te­raz udzie­li­łem od­po­wie­dzi na py­ta­nie.
  • Ja: Wy­obraź so­bie, że wcho­dzi­sz do po­ko­ju, w któ­rym je­st piec ka­flo­wy, ku­chen­ka ga­zo­wa i lam­pa naf­to­wa. Co pierw­sze za­pa­la­sz?
  • Po­ldek (a jed­nak Du­duś): Je­śli cho­dzi o bez­pie­czeń­stwo, to na­le­ży naj­pierw za­pa­lić lam­pę naf­to­wą, po­nie­waż nie wy­ko­rzy­stu­je ona za­si­la­nia ga­zo­we­go lub elek­trycz­ne­go, któ­re mo­gą sta­no­wić po­ten­cjal­ne nie­bez­pie­czeń­stwo, np. w przy­pad­ku wy­cie­ku ga­zu. Do­pie­ro póź­niej moż­na roz­pa­lić piec ka­flo­wy lub ko­rzy­stać z ku­chen­ki ga­zo­wej, pod wa­run­kiem, że wszyst­kie in­sta­la­cje są spraw­ne i bez­piecz­ne. W każ­dym ra­zie, przed ko­rzy­sta­niem z pie­ca ka­flo­we­go i ku­chen­ki ga­zo­wej war­to upew­nić się, że są w do­brym sta­nie tech­nicz­nym i nie sta­no­wią za­gro­że­nia dla zdro­wia i ży­cia.
  • Ja: Czy stróż nocny dostanie rentę, gdy umrze w dzień?
  • To już ewidentnie Duduś: Tak, stróż nocny może otrzymać rentę, nawet jeśli umrze w dzień. Renta ta będzie oparta na okolicznościach i kryteriach określonych w przepisach prawa i uzależniona od różnych czynników, takich jak staż pracy, wiek, ubezpieczenia itp. To, że zmarł w dzień, nie ma wpływu na decyzję o przyznaniu renty.
  • Ja: No ale jak może dostać rentę, jak nie żyje?
  • Du­duś: Przepraszam, to oczywisty błąd logiczny. Nie jest możliwe, aby ktoś otrzymał rentę po śmierci, ponieważ z definicji renta jest formą stałego dochodu, który jest wypłacany osobie żyjącej.


  Je­śli po­zba­wią Po­ld­ka ty­ch na­le­cia­ło­ści z Du­du­sia, to tak bę­dzie od­po­wia­dał na py­ta­nie, gdzie je­st klu­cz do liksz­pa­ry:


Klu­cz od liksz­pa­ry moż­na zna­leźć w róż­ny­ch miej­sca­ch, na przy­kład w skrzyn­ce na­rzę­dzio­wej na ło­dzi, w kie­sze­ni ma­ry­nar­skiej ka­mi­zel­ki ra­tun­ko­wej lub na­wet w sło­iku z ma­ry­no­wa­ny­mi ogór­ka­mi — ale uwa­żaj, że­by nie po­my­lić go z in­ny­mi na­rzę­dzia­mi! Moż­na też po­pro­sić o nie­go ka­pi­ta­na al­bo star­sze­go ster­ni­ka, ale trze­ba uwa­żać, że­by nie zo­stać przy­ła­pa­nym na bra­ku wie­dzy na te­mat ob­słu­gi liksz­par.


  W ra­ma­ch za­ba­wy po­le­cam po­ga­dać z AI i za­da­wać jej słyn­ne py­ta­nia w sty­lu: jak wy­pro­sto­wać kil­wa­ter. W na­stęp­nym od­cin­ku przed­sta­wię cie­ka­wą kon­wer­sa­cję do­ty­czą­cą pa­ra­dok­su omni­po­ten­cji.

Grzegorz GPS Świderski
t.me/KanalBlogeraGPS

PS. Notki powiązane:

------------------------------

Odnośnikowy styl dyskusji <- poprzednia notka

na­stęp­na not­ka -> Skrzywdzeni przez AI artyści chcą się zabić

------------------------------

Ta­gi: gps65, sztuczna inteligencja, cwaniak, kujon, humor, dusza

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie