Koronnym argumentem zwolenników obowiązku ubezpieczeń społecznych jest to, że większość ludzi jest nieodpowiedzialnych, że większość nie myśli o starości, nie myśli o przyszłości. Uważają oni, że większość ludzi dobrowolnie nie odłoży sobie nic na starość, nie będzie oszczędzać, nie będzie gromadzić majątku - wszystko wyda na bieżące wydatki.
I dlatego rolą państwa jest zadbać o tych ludzi i przemocą zmusić ich do oszczędzania, państwo powinno pod groźbą kary odebrać ludziom część ich majątku, gromadzić ten majątek, pomnażać, zarabiać na nim, a potem to ludziom na starość oddać w postaci państwowej emerytury.
Załóżmy, że to jest prawda i że taka jest rola państwa. A zatem państwo musi wprowadzić obowiązek ubezpieczeń społecznych. No ale powinien on głównie dotyczyć tej większości nieodpowiedzialnych, tych beztroskich, tych nie przewidujących przyszłości, nie? Tych odpowiedzialnych, tych, którzy o przyszłości pomyślą, tą mniejszość mądrych i przewidujących można by zwolnić z tego obowiązku, co?
Mam pytanie do zwolenników obowiązku ubezpieczeń społecznych. Czy zgodzilibyście się na to, by tą nieliczną mniejszość odpowiedzialnych zwolnić z obowiązku płacenia składki emerytalnej? Nawet nie zwolnić bezpłatnie, ale pozwolić się z tego wykupić?
Proponuję taki system: ci odpowiedzialni i przewidujący płacą jednorazową opłatę manipulacyjną w wysokości 1000 zł i składają notarialne oświadczenie, że zrzekają się dożywotnio wszelkiej państwowej emerytury, renty i wszelkich państwowych świadczeń społecznych. W zamian zostają zwolnieni z obowiązku płacenia składek na ubezpieczenia społeczne – czyli składek na ZUS i OFE.
Zgodzilibyście się na taką furkę prawną dla odpowiedzialnych? A jeśli nie, to dlaczego?
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka