GPS GPS
842
BLOG

Śmiech, śpiew i plotki - cz. 2 - śpiew

GPS GPS Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Śmiech, śpiew i plotki - cz. 1 - śmiech <- poprzedni odcinek serii


Pewien naukowiec przyjrzał się twórczości kompozytorów muzyki klasycznej XIX wieku oraz gwiazdom rocka z lat 60-tych XX wieku. I dokonał bardzo ciekawego spostrzeżenia – otóż okazało się, że w obu badanych grupach liczba komponowanych utworów gwałtownie spadała po tym jak ich twórcy żenili się, a potem znów wzrastała, gdy decydowali się na separację lub się rozwodzili. I tak w kółko. Muzycy są najbardziej płodni twórczo, gdy szukają partnerki, a gdy już ją znajdą, to im wena siada.

To, i nie tylko to, ale szereg innych badań naukowych i spostrzeżeń z życia codziennego, dowodzi, że muzyka, śpiew, komponowanie, granie czy taniec służą doborowi płciowemu. Śpiewamy by się popisać przed potencjalnym partnerem seksualnym, gramy by zwabić i zbałamucić płeć przeciwną – jesteśmy w tym podobni do ptaków. Muzyka uwzniośla, dodaje nam skrzydeł, daje poczucie wolności - ułatwiając przy tym rozmnażanie. Muzyka to atawizm.

Muzyka jest silnie związana z uczuciami. Słuchając śpiewu odczuwamy przyjemność – znów, co wiemy z poprzedniego odcinka, uwalniają się endorfiny! Nie ma się więc co dziwić, że wielu muzyków popada w narkomanię. I tak samo takimi narkomanami byli nasi przodkowie tysiące lat temu – śpiewali, bo to wywoływało te same efekty narkotyczne co najpierw iskanie się, a potem śmianie.

Biolodzy ewolucyjni nie mogli nie zauważyć i nie zbadać czegoś, co zajmuje człowiekowi tak dużo czasu i energii jak przemysł muzyczny. Nie ma na świecie człowieka, który by nie słuchał muzyki. Nastolatkowie mogą nie znać filozofów, polityków czy poetów, ale modnych muzyków muszą znać. Nie ma nastolatka, który by nie miał ulubionej kapeli.

Nasz gatunek poświęca bardzo dużo czasu i pieniędzy na muzykę. To nie może być zbędne, to nie może być jakiś efekt uboczny ewolucji. Gdy zwierzęta, a my przecież też jesteśmy zwierzętami, wkładają w jakąś czynność bardzo dużo energii to dzieje się tak dlatego, że ma to fundamentalne znaczenie biologiczne.

Ogon pawia z pozoru wydaje się bezsensowny – takiemu pawiowi z dużym ogonem trudniej jest uciec drapieżnikowi. Ale mimo to przetrwały pawie z dużymi ogonami, a z małymi nie. Bo samice po prostu wolały pawie z dużym ogonem i z dużą ilością ok na tym ogonie. On dawał sygnał: „patrz, mimo upośledzenia bezsensownym ogonem daję radę drapieżnikom!”. I to samo mówili nasi przodkowie: „patrz, śpiewam, drę się głośno aż cały las się trzęsie, walę w bęben, co może zwabić wilki, tygrysy czy niedźwiedzie, ale ja się nie boję – wybierz więc mnie”. No i wybierały muzyków. I na odwrót – ładnie śpiewające dziewczyny wabiły tym chłopaków, tak jak śpiew syreny wabi marynarzy.

Dzięki takiemu doborowi naturalnemu u ludzi odpowiednio wykształcił się aparat głosowy. Śmialiśmy się w celach towarzyskich, śpiewaliśmy w celach seksualnych, wydawaliśmy bogate, różnorodne dźwięki drogą paszczową, a jednocześnie rozwijał nam się mózg. Wszystko to po to, by tworzyć większe stada, bo w większym stadzie łatwiej przetrwać.

Jak wynika z ostatnich badań wykorzystujących skany mózgu, muzyka pobudza bardzo prymitywne ośrodki z przodu prawej półkuli.

Każdy kapral od musztry wie, że piosenki to najlepszy sposób by stworzyć poczucie braterstwa w grupie świeżych rekrutów.

Najlepszym sposobem by zebrać ludzi razem, szczególnie młodych, jest urządzić tradycyjną potańcówkę.

W każdej kulturze na świecie jest zwyczaj wieczornego zbierania się przy ognisku i śpiewania. Dzieje się tak nie tylko w kulturach prymitywnych, u ludów plemiennych, wśród nomadów, ale też u ludzi wysoko cywilizowanych do dziś.

My, żeglarze szuwarowo-bagienni, pływając po Mazurach codziennie urządzamy ogniska i śpiewamy przy nich. I nie ma znaczenia jak kto jest muzykalny – każdy śpiewa. A wspólny śpiew zachęca do bajd, powoduje, że zaczynają się snuć różne gawędy i morskie opowieści. To spaja społeczność, to daje poczucie wspólnotowości. Każdy naród, każda lokalna społeczność, każda mniejszość etniczna ma swoje specyficzne pieśni, swoją tradycyjną muzykę.

Muzyka ma więc nie tylko aspekt seksualny ale też towarzyski. Śpiew służy tworzeniu więzów społecznych. A od wydawania nic nie znaczących, ale różnorodnych dźwięków otworem gębowym w celach seksualnych i towarzyskich – poprzez najpierw śmianie się, a potem śpiewanie - już jest bardzo blisko do tego, by artykułować dźwięki z sensem, by za ich pomocą przekazywać informacje -  szczególnie gdy się działa w dużym stadzie i trzeba upolować zwierza, które warzy więcej niż wszyscy członkowie stada razem wzięci – np. mamuta.

I w tym momencie pojawiają się dwie konkurencyjne teorie. Jedne mówią, że język wykształcił się najpierw u samców, w celach komunikowania się w trakcie polowania, a druga teoria mówi, że pierwsze były jednak samice, które zajmowały się plotkowaniem, które zastąpiło iskanie, by tworzyć więzy społeczne stada. A plotkowanie mogło zastąpić iskanie, bo śmiech i śpiew wykształciły odpowiednio aparat głosowy. O plotkowaniu będzie w następnym odcinku.

Wszystkim, którzy zainteresowali się ewolucją języka polecam książkę Robina Dunbara pod tytułem: „Ilu przyjaciół potrzebuje człowiek?” – ta notka jest streszczeniem i jednocześnie rozwinięciem jednego z rozdziałów tej książki.

A przy okazji polecam też rewelacyjny blog Bogusława Jeznacha. Pan Bogusław wprowadził u siebie ostatnio zwyczaj dodawania na końcu każdej notki deser muzyczny. No to kopiując ten zwyczaj, szczególnie w notce o śpiewie, też na deser dam muzykę.

To jest gatunek muzyczny, który będąc jednocześnie silnie atawistyczny, odwołujący się swoim rytmem do śpiewów i tańców przy ognisku prymitywnych plemion, mając jednocześnie funkcje towarzyskie i seksualne, jest też silnie cywilizacyjnotwórczy, bo to pieśni pracy, które pomagały w ekspansji naszej cywilizacji. Chodzi mi oczywiście o szanty.

Tak dziewczyny wabią chłopaków:

A tak chłopaki wabią dziewczyny:


następny odcinek serii -> Śmiech, śpiew i plotki - cz. 3 - plotki


Etyka a prawo <- poprzednia notka
następna notka -> Przegrana wojna z narkomanią

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie