GPS GPS
2713
BLOG

Konecznego porównywanie Polski do Anglji

GPS GPS Polityka Obserwuj notkę 13
Polska, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone to ta sama cywilizacja. Dlatego najczęściej oglądamy amerykańskie filmy i śmiejemy się z brytyjskich komików.
Polska należy do cywilizacji łacińskiej [1]. Nie tworzy żadnej odrębnej cywilizacji, nie tworzymy żadnej specyficznej cywilizacji polskiej, sarmackiej czy słowiańskiej. Najdobitniej świadczy o tym to, że jesteśmy cywilizacyjnie bardzo podobni do krajów anglosaskich - razem z tymi krajami tworzymy wspólną, spójną jedność cywilizacyjną.
To nie jest tak wyraźnie widoczne w dzisiejszych czasach, bo Polska współczesna w dużym stopniu odbiegła cywilizacyjnie do Polski klasycznej. Dzisiejsza Polska to już bardziej cywilizcja bizantyjska [2]niż łacińska. My jesteśmy systematycznie od ponad dwustu lat wycywilizowywani [3], opanowują nas zaborcy i najeźdźcy obcy cywilizacyjnie [4]. Rosja i połowa Niemiec od początku swoich dziejów należeli do innej niż my cywilizacji. Dziś należymy do tej samej co oni – ale to ich [5] cywilizacja, a nie nasza. A Wielka Brytania, USA, Kanada, Australia czy Nowa Zelandia należą od naszej dawnej cywilizacji, którą tracimy.
Moim zdaniem powinniśmy odrzucić tę obecną cywilizację, która nas niszczy, z którą nie jesteśmy kompatybilni, która nam nie pasuje, nie leży, nie odpowiada naszym tradycjom pluralizmu, tolerancji, swobody, nie zgadza się z naszymi wolnościowymi temperamentami. Uważam, że powinniśmy wrócić do naszej cywilizacji wspólnej z Anglosasami.
Współczesne wzorce prawne, ustrojowe, organizacyjne powinniśmy czerpać z USA czy Wielkiej Brytanii, bo takimi krajami byśmy dziś byli, gdyby nas sąsiedzi nie mordowali, okradali i nie pokonali. Najlepszym tego dowodem jest to, że najchętniej emigrujemy do Stanów i Anglii – tam jest największa i najprężniejsza Polonia, bo w tych krajach my, Polacy czujemy się najlepiej, bo bardziej przypominają tę prawdziwą, klasyczną Polskę, niż ta ułomna, koślawa, wypaczona Polska współczesna.
W ramach dodatkowego uzasadnienia zacytuję poniżej Konecznego.
 
Grzegorz GPS Świderski

PS. Polecam też inne moje notki, w których cytuję Konecznego:

Dzieje administracji:

Polska  przez cały czas swej pierwszej niepodległości nie posiadała wcale kodeksu cywilnego, ani karnego. Nie gorszmy się! społeczeństwa anglosaskie nie posiadają tego dotychczas! Ani Anglja, ani Stany Zjednoczone nie maja jeszcze owych grubych ksiąg, starających się przewidzieć wszystko a wszystko, co tylko człowiekowi wydarzyć się może. Anglja i Stany Zjednoczone posiadają atoli najlepsze na świecie sądownictwo, a wymiar sprawiedliwości jest u nich najszybszy, najbezwzględniejszy i najtańszy. Przymioty te zawisły widocznie nie od kodeksów.

Drugą kardynalną zasadą naszych sądów była jawność. Dlatego to wady jego były też głośne, uderzające, z dala dla każdego widoczne, boć były jawnemi; wszystko działo się publicznie. Gdzieindziej za granicą znalazłoby się nieraz niejedno podobieństwo w wadach, ale trzeba tego szukać, bo było to tajnem, toteż wiedzą o tem i obecnie tylko badacze dziejów sądownictwa, podczas gdy u nas każde pacholę polskie potrafi dysputować o ujemnych stronach trybunału lubelskiego itp., jak to bywało „prawem i lewem". Ale rzadko kto wie, że jawność procedury sądowej polskiej, to wielka zdobycz i prawdziwa zasługa kulturalna; jawność ta znaną była przed rewolucją francuską tylko Anglji i Polsce.

Nowe państwo miało stanowić federację dzielnic. Nigdy też nie przestały istnieć podziały według dawnych księstw dzielnicowych. Pozostały one w ciele Rzeczypospolitej, jako jednostki historyczne i jako dzielnice administracyjne; jako województwa i t. zw. ziemie, obszarem mniejsze, ale odrębnie administrowane. Każda kraina polska, choćby najmniejsza, jeżeli stanowiła kiedykolwiek osobną dzielnicę książęcą, zachowywała do końca swą odrębność autonomiczną.
Zewnętrznym tego symbolem było pozostawienie wszystkich urzędów dworskich dawnych księstw i księstewek, zamienionych na województwa i ziemie. Urzędy te, pozbawione wszelkiego znaczenia praktycznego, stały się tytularnemi dostojeństwami; istniały, bo nikt ich nie znosił, a nie znoszono ich, bo nikomu nie były szkodliwe, a mieściły w sobie pewne wspomnienia historyczne i łączyły się z tradycją danej krainy.
Potem nawet po powiatach bywali urzędnicy dworscy Króla Jegomości: podstoli, cześnik, koniuszy itp. Kiedy król podróżując stawał na granicy powiatu, witali go i obejmowali swą „służbę", którą też pełnili, aż król dojechał do granicy drugiego powiatu.
To wszystko pochodziło z czasów dzielnicowych, z czasów przed rokiem 1295, po większej części przed 1340, a dochowało się aż do r. 1795 i było przechowywane z całą powagą. Osobne sejmiki dokonywały wyboru tych „dostojników" pozbawionych wszelkiego znaczenia; szlachcic ubiegał się o to, by zostać „krajczym" lub „strukczaszym", bo to był honor, połączony z prawem używania tytułu „Jaśnie Wielmożny".
Może Czytelnik uśmiecha się, boć to jest trochę zabawne? Ale w Anglji jest całkiem to samo! Tam również nie znoszono nigdy niczego, co nikomu nie zawadzało; tam do dnia dzisiejszego istnieją stare tytuły i niby urzędy; tam uczeni mężowie, słynni na cały świat z odkryć naukowych, bywają... łucznikami Jego Królewskiej Mości i zjeżdżają na uroczystości publiczne w kostjumie Lucznika z XV wieku i nikt nie widzi w tem nic śmiesznego. Siła społeczna olbrzymia społeczeństwa angielskiego, ta siła, która wydała z siebie taką potęgę polityczną, czerpie ożywcze soki z tradycji narodowej. W Anglji tradycja jest świętością; była nią dawniej w Polsce, i dlatego dochowała się ta symbolika odrębności autonomicznej.

Państwo i prawo w cywilizacji łacińskiej:

Pruska administracja była bardziej społeczno-policyjna; stąd doktryna wszechwładzy państwa i dozór państwowy wykonywany przez administrację nad wszystkimi dziedzinami życia ekonomicznego i społecznego. Obchodzą się zaś całkiem bez biurokracji społeczeństwa anglosaskie i obok wysokiego poziomu cywilizacyjnego tej właśnie okoliczności zawdzięczają, że są panami świata.

Dokładnym kryterium łączności spraw społecznych z państwowymi jest stopień samorządu, co można obserwować dokładnie na urządzeniach wszystkich państw europejskich, od rosyjskiego do angielskiego. Znamienne to, że to samo kryterium odnieść można do wolności obywatelskiej. Wolność, to samorząd!
W tej dziedzinie zachodzi drugie podobieństwo historii polskiej do angielskiej. Obydwa państwa nie zna­ły nigdy biurokracji. Anglji nie sposób sobie wyobrazić z administracją biurokratyczną. Polsce została ona na­rzucona dopiero przez państwa zaborcze, a wznowione państwo polskie dopóty nie odnajdzie samo siebie, dopóty będzie się błąkało po manowcach, póki nie wytnie ze siebie tego pasożytnego nowotworu; jeżeli zaś nie zdo­będziemy się na powrót do ustroju samorządnego, nie­podległość sama będzie ciągle wystawiona na sztych, gdyż Polska biurokratyczna nie zdobędzie się na wła­ściwą ewolucję społeczno-państwową.

Mylnym a naiwnym jest przedstawianie sobie gdzie­kolwiek pochodu dziejowego, jako linii z konieczności ciągłej (chociaż nie prostej) w pewnym kierunku. Linia ta bywa w rzeczywistości nie tylko przerywana, ale może ona nawet zmieniać kierunek. Załamania kierunku zda­rzają się niemal u każdego społeczeństwa. Historia np. Rosji składa się z nieustannych zmian kierunku, nawet radykalnych. Niewiele jest społeczeństw, odznaczają­cych się wyraźną ciągłością swych dziejów, nie tylko przyczynową, ale też celową. Z europejskich najwybi­tniejsze są pod tym względem dzieje Anglji i Polski, wy­bitnie ewolucyjne.

My, Polacy musimy dążyć do silnego państwa, i do społeczeństwa silniejszego od państwa, a zatem musimy obmyślić sobie państwo bez biurokracji. Jeżeli nigdzie na kontynencie nie znajdziemy do tego wzorów, niech nas to nie zbija z tropu; wszakżeż w dawniejszych wiekach okazywaliśmy twórczość polityczną, twórczość niemałą w zakresie państwowości, czemuż obecnie nie mielibyśmy popróbować swych sił ku obmyśleniu swoistej for­my państwa? Dawaliśmy dobry przykład w wieku XV, XVI, poniekąd jeszcze w XVII i dnia Trzeciego Maja, może nam się i dziś uda wytworzyć coś godnego naśla­dowania, a doświadczenie zachowa nas od błędów daw­niejszych czasów. Praca polska twórcza w dziedzinie państwowości byłaby pracą europejską zarazem, pracą czynnego
i samodzielnego członka cywilizacji zachodniej.
Jeżeli teraz, po powtórnym (po wojnach napoleoń­skich) wstrząśnieniu całej Europy, znowu nie uda się osiągnąć nowej formy państwowej, w takim razie musi się cofnąć ogólna kultura życia zbiorowego w obszarze całej naszej cywilizacji z wyjątkiem jednym plemienia anglosaskiego. Na kontynencie europejskim zwyciężyć może natenczas forma należąca do innej cywilizacji, choć­by orientalna. Państwo „nowoczesne” (ów „Rechtsstaat” nauki niemieckiej) rozłazi się bowiem i absolutnie nie da się utrzymać; cóż ma być na jego miejscu? Socjalizm, który w praktyce staje się burzycielem cywilizacji? 


Dwie przepowiednie <- poprzednia notka
następna notka -> PRL-u nie da się naprawić!

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka