GPS GPS
294
BLOG

Dokumenty

GPS GPS Społeczeństwo Obserwuj notkę 6
Na początek zacytuję fragment riposty pewnego blogera wobec mojej tezy, że państwo nie powinno wymuszać posiadania dowodów osobistych. Ja uważam, że państwo nie musi ustanawiać żadnego obowiązku posiadania dowodu tożsamości. Dobrym praktycznym przykładem tego są USA, czy UK, gdzie nie ma takiego obowiązku, a gdy jest taka potrzeba to tożsamość można udowodnić nawet listem od ciotki. Ale czasem to nie wystarcza i trzeba legitymować się trzema dokumentami. Ale żadne z nich nie są obowiązkowe i wymuszane przez państwo. Może to być legitymacja lokalnego klubu dżentelmenów, albo patent prywatnego klubu żeglarskiego.
Akurat ten konkretny bloger, który to co poniżej napisał, który przyjął sobie słusznie ksywkę „Satyr”, jest niezbyt rozgarnięty, ale jego rozumowanie jest charakterystyczne dla większości ludzi w Polsce, którzy dziedziczą swoją mentalność po PRL-u, więc warto to poznać. Otóż tak pisze ten „Satyr”:
"Przytoczę taki oto hipotetyczny prosty przykład: późnym wieczorem wracasz z balangi (jak na libertyna przystało). Nagle zza węgła wyłonił ci się drab z kijem baseboll’owym w dłoni. Nie dość, że cię ograbił z pieniędzy i smarfona, to na pożegnanie porządnie spuścił ci wp**rdol baseboll'em za to, że liczył na większy łup. I co dalej? Ano nic. Resztkami sił dotarłeś do domu i… liżesz rany. Nie powiadamiasz policji, bo przecież jako libertyn jesteś jej przeciwny. W poprzednich swoich gniotach pisałeś przecież, że policja jest zupełnie niepotrzebna, bo to aparat przemocy. Mało tego, - nawet jeśli udałoby się policji ująć tego łobuza po następnym napadzie, to ty nawet nie będziesz wiedział, komu „zawdzięczasz” pusty portfel i siniaki na ciele, wszak jesteś przeciwny temu, by ludzie posiadali dowody tożsamości. Gdyby te twoje chore wyobraźnie wprowadzić w życie, to świat istniałby bardzo krótko. Anonimowi ludzie zniszczyliby go bardzo szybko, - nie wyłączając ataków z użyciem broni jądrowej."
Pomińmy to, że on nie odróżnia libertyna od liberała czy libertarianina i nie rozumie tego, że libertarianie wcale nie są przeciwni aparatowi przemocy. Skupmy się na jego stosunku do dokumentu tożsamości.
A zatem gdy państwo nie zmusi nas do zrobienia sobie zdjęć czy oddania odcisków palców i wykonania na tej podstawie odpowiednich dokumentów, to tożsamości ludzi nie da się zweryfikować. W ogóle ludzie nie będą mieć tożsamości. Kenkarta musi być. A człowiek bez tożsamości pozostanie bezkarny. Bez Rzeszy nie będzie wiadomo nawet kto rąbankę ze wsi do miasta przewozi. Nie potrafimy ludzi nazywać bez stosownych urzędów. Walka z terroryzmem wymaga totalnej inwigilacji.
No to i język bez państwa jest niemożliwy, bo i rzeczy nie potrafimy nazwać. A jak czegoś nie potrafimy nazwać, to tego nie ma. Ktoś, kogo nie potrafimy nazwać (a bez urzędnika tego nie zrobimy) może nas dowolnie okradać, gwałcić, a nawet zabić, i nic na to nie poradzimy - bo on nie ma dowodu osobistego.
Urzędnik nic nie poradzi, bo nie będzie miał co w odpowiednią rubrykę wpisać. „Kto pana okradł, nazwisko proszę” - pyta urzędnik. „Nie znam jego tożsamości” - odpowiada petent. „A zatem nie ma winnego”. Nie ma aktu urodzenia przestępcy, nie ma jego legitymacji szkolnej, nie ma dowodu osobistego, nie udało się ustalić nazwiska, to nie ma przestępstwa. W PRL-u to było niemożliwe, bo każdy miał dowód, więc było bezpiecznie. Teraz też. Ale jak tylko te urzędowe obowiązki zniesiemy, to się zacznie anarchia taka jak w Zjednoczonym Królestwie, gdzie każdy może w hotelu podać, że się nazywa Smith. Dlatego mają bomby atomowe - te anonimowe Smithy. A my nie mamy, bo mamy dowody.
Takie rozumowanie w bardzo jaskrawy sposób pokazuje jakie spustoszenie w polskich mózgach wprowadziła sowiecka okupacja.
Kragłaja pjaczac. Kartka papieru. Dokument. Urzędowo potwierdzony. Podpisany przez urzędnika. Nie ma dokumentu - nie ma zjawiska. Nie ma dokumentu - nie ma człowieka. Bizantyjska cywilizacja. Sowiecka mentalność. PRL-owscy rodacy. A to być może jest twoja matka! Matka? Przecież ona siedzi z tyłu!
Dzieci PRL-u nie potrafią sobie wyobrazić życia bez dokumentów. Nie rozumieją po co są dokumenty i do czego służą.
Dokumenty urzędowe są być może potrzebne w państwie totalitarnym, policyjnym, sterowanym przez służby specjalne. Są potrzebne, by zapisywać agentów i wypłacać im pensje. Są potrzebne by koordynować służby, by jedne wiedziały, co robią drugie. Ale nie są potrzebne, by ludzie mieli tożsamość, byśmy się nawzajem odróżniali i nazywali. Tożsamość jest częścią języka, kultury, cywilizacji i nie wymaga dokumentów.
Ale nie jest tak, że dokumenty są w ogóle bez sensu. Dokumenty są potrzebne. Dokumenty są ważne z powodów naukowych. Naukowiec musi dokumentować swoją pracę. Po to by dało się ją zweryfikować.
Dokumentować trzeba podróż - by sobie to wspominać. Nazwy geograficzne są potrzebne. Nazywamy nawet huragany i kipiele morskie.
Żeglarz dokumentuje swoją pozycję po to by ją potem zweryfikować z innymi pomiarami, a zatem ją uwiarygodnić. Nawigacja ze zliczenia wymaga dokumentacji.
Księgowość wymaga dokumentowania. Trzeba zapisywać wszystkie swoje wydatki i przychody, po to by widzieć czy działalność ma sens, czy przynosi zysk czy straty.
Dokumentowanie to w istocie logowanie - zapisywanie stanu rzeczy i uwiarygodnienia tego zapisu. Logowanie nazw. To nam daje wiedzę. Gdybyśmy mieli liczbowe logi danych o temperaturze, ciśnieniu, stężeniu różnych związków etc. z każdego nazwanego miejsca Ziemi od czasów jej powstania, to byśmy wiedzieli milonkroć więcej niż dziś wiemy. A gdyby był monitoring! To byśmy teorię ewolucji udowodnili!!!
Dokumentacja jest ważna i potrzebna. Ale trzeba rozumieć jej sens i przeznaczenie! Nie potrzeba nam do tego państwa. Dokumentowania nie potrzeba wymuszać przemocą gdy ma sens - trzeba tylko do tego zmuszać gdy to sensu nie ma! Wszystko do czego przemocą zmusza nas państwo nie ma sensu, a dokładnie to samo robione dobrowolnie sens ma.
 
Grzegorz GPS Świderski
PS. A tu puenta dźwiękowa:
 

Korporacje <- poprzednia notka
następna notka -> KOD to agenci PiS-u.

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo