Marian Hemar „Na 31 sierpnia”
Przypadają nam czasem nienazwane święta
O których nikt nie myśli i nikt nie pamięta
Wśród wielu rocznic – sławnych, smętnych lub ponurych
Zdarzają się rocznice, dni i daty, których
Nikt jakoś nie obchodzi i nie zauważa,
Choć co rok je wspomina kartka z kalendarza
Mnie dziś z kalendarzowych wylania się kartek
Pamiętny dzień – trzydziesty pierwszy sierpnia, czwartek.
Był to dzień tak pogodny, tak śliczny, jak mało.
Nad Polem Mokotowskim słońce rozgorzało.
Na niebie jakby jakaś korona królewska.
Dzisiaj, co przymknę oczy, to mi ta niebieska
Przestrzeń się przed oczami rozchyla jaskrawa,
A w niej obłoczki białe, a pod nią – Warszawa
Błyszczy - w kamienicach nie szyby, brylanty!
I gołębie nad świętym Janem jak bażanty,
Nie ptaki, lecz diamenty! Niżej, na błękicie
Czarna kreska, sylwetka kolumny, na szczycie
Stoi król z karabelą w dłoni obnażoną
I patrzy na Warszawę białą i zieloną.
W ogrodach i w Alejach strumienie zieleni
Jeszcze nie poplamionej rdzą bliskiej jesieni
A w oknach kwiaty, jakby na barwnych rabatach
Bo pan Starzyński marzył o Warszawie w kwiatach
W kwiatach – otwieram oczy a obraz wciąż świeci,
Zieleni się i złoci, z oczu nie uleci
Zostaje, ku tamtemu zanosi mnie miastu
W rocznicę dnia tamtego sprzeda lat siedemnastu.
Tak mi się przypomina w tej zjawie promiennej
Ostatni dzień wolności w Polsce przedwojennej
Ostatni dzień, gdy byliśmy w domu, siebie,
Ostatni dzień pokoju. Gdy słońce na niebie
Błysło taką ulewą złota i gorąca,
Jakby chciało w ostatnim dniu tego miesiąca
Pożegnać nas uśmiechem, który pozostanie
W pamięci, tym piękniejszy że na pożegnanie
I ogrzać nas, oświecić na zapas, na wszystkie
Lata mroku i morzu, tak już wtedy bliskie,
Na wszystkie dni niewoli, ciemności i głodu,
Co już ku nam szły wtedy z zachodu i wschodu.
Jakby ono wiedziało błyszczące w błękicie
Że za dwanaście godzin, o następnym świcie
Już je dymem zasłoni wichr powietrznej trąby
I kurzem je splugawi wybuch pierwszej bomby
I niebem się przetoczy pierwszy strzał armatni
I przyjdzie mrok niewoli.
O piękny, ostatni
Dniu miasta, w którym jeszcze nie postała noga
Zachodniego najeźdźcy i wschodniego wroga
Dniu ludzi niepobitych, domów i kościołów
Nie zamienionych jeszcze w gruz, w zgliszcza popiołów
W złocie słońca, w obłoków białym gronostaju
O, dniu – kto ciebie wtenczas widział w naszym kraju!
Kto pamięta, czym była Polska przedwojenna
Uśmiechnięta do życia, nadzieją brzemienna
Jaka miodem i mlekiem płynąca, kwitnąca
Zbożami i trawami, a ludźmi błyszcząca!
Dniu piękny, dziś przypada święto twej rocznicy
Zbłąkany w labiryncie londyńskiej ulicy
Ja ciebie dotąd widzę na ojczystym niebie
Szukam do ciebie drogi, bo tęsknię do ciebie.
Wiadomości, Londyn, nr 47/1956
Cóż dodać.
Ja też szukam drogi do tej Polski. Uśmiechniętej do życia. Nadzieją brzemiennej.
Może spróbujemy drogi poszukać muzycznie. Chcemy aby ten wymarzony dzień przyszedł. Zaśpiewajmy więc o nim razem z Iną Benitą i Aleksandrem Żabczyńskim…
Aleksander Żabczyński sprawi, że tym bardziej nie zapomnimy o tym dniu i o tej drugiej osobie z którą ten dzień spędzimy.
Jeżeli chodzi o mnie, to taki dzień w przedwojennej Warszawie najchętniej spędziłbym w towarzystwie takiej damy, znaczy się Lody Halamy i tylko nie wiem czy względu na tą kokieteryjność:
czy może ze względu na taką cudowną reklamę jednego z kobiecych skarbów – znaczy się nóg:
I znów muszę się powołać na Żabczyńskiego, ale jest on ze swoimi piosenkami bardzo pomocny:
Niestety to jest 31 sierpnia 1939 roku i mi się zawsze przypomina „Westerplatte” Różewicza z słuchaniem Hanki Ordonówny
31 sierpnia 1939 roku. Ilu ludzi planowało, że za tydzień pójdzie na randkę, że za tydzień pojedzie na urlop do Truskawca. Że przecież ten Hitler się wycofa… że to wszystko potoczy się inaczej…
31 sierpnia 1939 roku, gdyby mógł trwać, trwać w nieskończoność i tak dotrwać do naszych czasów. Bez tych wszystkich dat 1939-1945, 1956, 1968, 1970, 1976…. Wszystko bym dał, żeby tak było…
Cóż. Pozostaje nam tylko cały czas szukać drogi, do tej prawdziwej Polski. Szukać i iść. Ze spokojem oczywiście. Bo życie jest zbyt poważne by brać je na poważnie.
Inne tematy w dziale Kultura