Zasadnicze pytanie jakie sobie musimy postawić rozpoczęciem tej dyskusji jest pytanie o to czy istnieje jakaś prawidłowość w rozwoju w historii ludzkości. Czy historia dziejów ludzkich to linia wznosząca się do góry – czyli że ludzkość na przestrzeni wieków zawsze się rozwijała, zawsze szła do przodu, wyciągała właściwe wnioski z historii, i ulepszała się z każdym wiekiem. Czy też, opcja druga dzieje ludzkości to taka sinusoida. Ludzkość raz szła do przodu, a raz cofała się, czasem wyciągała wnioski z przeszłości, a czasem zapominała o nich, raz takie wartości były ważne, a raz inne, całkowicie przeciwne.
Zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że pytanie to jest pytaniem z rodzaju czy pierwsze było jajko czy kura, czyli każda odpowiedź jest poprawna i tym samym każda jest błędna, ale jednakże jakąś filozofię życia musimy mieć jako swoją postawę. Dla mnie historia ludzkości to wariant drugi. Zdecydowanie sinusoida. Chociażby na tym prostym przykładzie epok literackich: starożytność – gdzie głównie literatura zajmowała się człowiekiem, średniowiecze – tutaj głównym przedmiotem sprawy Boskie, renesans – powrót do człowieka, barok, znów odwołanie się przedewszystkim do Boga, oświecenie znów człowiek i rozum najważniejszy. Zdaję sobie sprawę z dość dużego uproszczenia, bo na pewno były wyjątki od tych reguł. Ale coś jest w tym. Jak po tych czasach kiedy greccy filozofowie zastanawiali się nad sensem życia, mogło przyjść średniowiecze z jasno wytyczonym celem dla każdego z żyjących.
My jednak skupmy się na zagadnieniach ustrojów politycznych. Kiedy wymyślono demokracje? W wieku XX? Nie, w tym wieku jedynie upowszechniono demokracje wraz z wzbogaceniem się i zwiększeniem poziomu wykształcenia społeczeństw krajów Europejskich. W wieku XIX? Nie, przecież to czas III Republiki, a I to końcówka XVIII wieku. Ale myli się i ten kto uważa, że demokracja to dziecko oświecenia. Przecież Szwajcarskie kantony rządziły się w demokratycznych wyborach przez własne społeczności. A szlachecka Rzeczypospolita świętowała trzy wieki istnienia swojego Sejmu. Czyli wniosek, że demokracja, przynajmniej szlachecka powstała w wieku XVI? Też błąd. W miastach rządziły wybieralne rady, a miasta te były tworzone na podstawie praw średniowiecznych. Czyli demokracja powstała w średniowieczu. Nie. Przecież skopiowano tu tylko wzory płynące ze starożytności. A ściślej rzecz ujmując z Grecji.
Ale na pewno wiek XX był ojcem systemów antydemokratycznych. Totalitarnych, w których to jednostki, często złe i despotyczne kierowały losami państwa a nie światłe i oświecone elity. Wiadomo Hitler i Stalin. To znów lekki spacer w historię. Wiek XIX. Napoleon Bonaparte, przez współczesnych zwany Antychrystem. Dziwimy się? Ten człowiek ludziom od Gibraltaru po Moskwę od śniegów Alp po piaski Egiptu kojarzył się z wojną. Wojną która objęła całą Europę i z przerwami toczyła się lat prawie 20. Despota, i w ogóle nie dzielił się władzą z nikim. Swoich konkurentów, kolegów konsulatów skutecznie wykluczył z gry, i otaczał się jedynie wiernymi sobie generałami i marszałkami. Tylko jego przypadkowa sympatia do Polski, a ściślej do Polskiego rzemiosła wojennego sprawiły iż w naszej historiografii nie jest porównywany do Hitlera, Stalina czy Kaczyńskiego. Niech dziękuje Prusowi i Ignacemu Rzeckiemu. Historiografia niemiecka ma zdanie całkowicie odrębne. Wiek XVII – Ludwik XIV. Wiek XVI – Iwan Groźny. I tak znów dojdziemy do starożytności, w której wymyślono nie tylko demokracje ale i system władzy jednostki.
Starożytna Grecja. Istnieją obok siebie demokratyczne Ateny, z pełną władzą obywateli debatujących na agorze każdą sprawę publiczną, uznających kadencyjność urzędników, wybierających ich w demokratycznych głosowaniach. Jeden obywatel – jeden głos. Obok bardziej rygorystycznie rządzona Sparta. A trochę wyżej na północy królewska, twardo i jednoosobowa rządzona Macedonia. Ot i wszystkie te kraje żyją i funkcjonują obok siebie. Przez pewien czas przewagę posiadają Ateny. Potem zostają podbite przez niedemokratyczną Macedonia. A ta z kolei później podbita jest przez Republikę Rzymską. Ta z kolei później staję się cesarstwem.. i tak, w koło dzieju, panie Macieju.
Demokracja jest jednym z systemów rządów. Systemem dobrym, ale takim samym systemem jest system rządów jednostki, też jest systemem dobrym. Moja historyczka w podstawówce zwracała uwagę na to, że starożytni uważali demokrację za system dobrych rządów wówczas gdy krajowi nie groziło zagrożenie z zewnątrz, kiedy miał ustabilizowaną sytuację gospodarczą. Kiedy zaś krajowi zagrażała wojna, lub jakieś rozruchy wewnętrzne, wtedy niejako likwidowano demokracje i wprowadzono dyktaturę i rządy jednoosobowe najbardziej godnej do tej funkcji osoby. Ot, czasem myślę, że pani z podstawówki więcej mi przekazała wiedzy, niż profesorowie na studiach dla których demokracja, demokracja, i tylko demokracja.
Przed nami wiek XXI. Wiem, że istnieje ta sinusioda wartości wyznawanych przez ludzkość, ale nie wiem w która stronę się przechyli ona w wieku XXI. Czy w stronę spraw duchowych, boskich, czy w stronę spraw materialnych i ludzkich. Ale jestem przekonany, że będzie to wiek trudny. Czeka ludzkość walka o złoża energetyczne, których na pewno nie starczy dla wszystkich. Potrzebne będą silne i zdecydowane rządy. Demokracja ze swoimi instytucjami będzie znaczącą przeszkodą. Czy widzimy obecnie referendum we Francji, w którym Francuzi decydują o wysłaniu swoich wojsk do jednego z krajów arabskich w celu zabezpieczenie wydobycia ropy na potrzeby gospodarki francuskiej? Czy widzimy pełną zgodę w parlamencie jakiegokolwiek kraju na to aby podwyższyć cenę za energię i wprowadzić ograniczenia w korzystaniu z niej? Na pewno znajdzie się taki ktoś, kto powie, że to nie potrzebne, że on znany lepszy sposób i znajdą się ludzie którzy na niego zagłosują. Podobnie byłoby w czasie debaty w sprawie przekazania większej sumy pieniędzy na badania nad alternatywnymi źródłami energii. Też znajdzie się ktoś, kto stwierdzi, iż są ważniejsze wydatki. Wiek XXI potrzebuje silnych rządów.
Inne tematy w dziale Polityka