Wczoraj na salonie rozgorzała dysputa pomiędzy p. Łukaszem Schreiberem http://lukasz-schreiber.salon24.pl/59052,index.html a p. Maikafalasionem http://maikafalasion.salon24.pl/59096,index.html Spór o to kto jest inteligentem a kto nie jest. Pragnę i ja swoje trzy grosze dorzucić.
Ostoją inteligencji, ludzi wykształconych są duże miasta. Trudno jest się z tym nie zgodzić, wszak to w nich mamy uniwersytety, potrzebujące wykwalifikowanej kadry zakłady przemysłowe, siedziby prawników, liczące się praktyki lekarskie etc. Pamiętam jak na jednych z zajęć wybuchł wielki pośród braci studenckiej wielki śmiech kiedy prowadzący zajęcia stwierdził, że nie ma się co wstydzić pochodzenia ze wsi, bo 80% Polaków to potomkowie mieszkańców wsi, małych wsi, osad i przysiółków. Śmiech, wszak nikt nigdy nie chce być wieśniakiem, chłopem, włościaninem, i nawet nie dopuszcza możliwości bycia potomkiem w/w grup społecznych. Wszystko efekt zaniedbań w wykształceniu historycznym.
Polskie miasta. Najbogatsze i właściwie jedyne prawdziwe miasto I Rzeczypospolitej – Gdańsk, liczący w wieku XVI ponad 60 tys. mieszkańców, to miasto Niemców, Holendrów, Szkotów.. Polacy w Gdańsku to przebywająca na parę dni do Gdańska by sprzedać zboże szlachta z Kujaw, Mazowsza. Kraków w tym czasie liczy niespełna 20 tys. mieszkańców, Lwów może coś ponad 10 tys, podobnie Wilno, Warszawa nie przekracza 5 tys. mieszkańców. Dopiero w wieku XVIII Warszawa przekroczyła 100 tys. mieszkańców. Londyn odbudowywany po wielkim pożarze liczył wówczas ponad półmiliona. Paryż zbliżał się do tej liczby. Sankt Petersburg, ponad 200 tys. Skład narodowościowy tamtej Warszawy, to Polacy – piekarze, służący, woźni, stajenni, kucharze, Żydowscy kupcy, Niemieccy bankierzy i kosmopolityczna magnateria z polskimi nazwiskami, dla której nie ważne było czy są poddanymi Króla Polskiego czy Pruskiego, czy Carycy Rosyjskiej. Ba, z racji większych profitów płynących z poddania się woli Katarzyny II szczerze Polski nienawidzili, i stokrotnie woleli zostać Rosjanami. Po trzech rozbiorach udało się. Wiek XIX to rozkwit na ziemiach Polski miasta Łodzi. Na początku XX wieku ponad półmiliona mieszkańców – skład narodowościowy 1/3 Polaków – głównie robotnicy, 1/3 Niemców – właściciele, wykwalifikowana kadra menadżerska fabryk włókienniczych, i 1/3 Żydów – właściciele, i osoby pracujące w usługach na rzecz miasta Łodzi.
W dwudziestoleciu międzywojennym jedynym miastem Polskim był Poznań. Zdołał on zbić procent ludności Niemieckiej z 40% w 1918 roku do 10% w roku 1939. Polskie miasto. Wszystkie ważniejsze budowle, urzędy wybudowane przez Niemców. Warszawa – 30 % Żydów. Kraków 30% Żydów. Katowice 30% Niemców. Wilno 30% Żydów, 10% Litwinów, Rosjan, Białorusinów i tutejszych. Lwów – 30% Żydów, 20% Ukraińców.
Polska to jest naród szlachecki, chłopski. Jaka była największa obraza dla Polskiego szlachcica – zamieszkanie w mieście, i życie z handlu. O to zawód niegodny prawdziwego szlachcica. Szlachta jest od wojowania i radzenia o polityce Rzeczypospolitej. Handlem niech się Niemce i Starozakonni zajmują. Ostoją Polskości był „dom mieszkalny niewielki, lecz ze wsząd chędogi… wśród pól malowanych zbożem rozmaitem, wyzłacanych pszenicą posrebrzanych żytem”. Dwór szlachecki z wiszącymi pasami słuckimi, kontuszami, szablami co to na pohajcach były hartowane, pozytywkami wygrywającymi Mazurka Dąbrowskiego i z zakurzonym portretem Tadeusza Kościuszki. Tam była Polska.
Polskie miasta w wieku XX. Wrocław, Szczecin i Gdańsk odzyskany na Niemcach. Cała ludność wymieniona. Warszawa – z przedwojennej została tylko nazwa. Kraków, Łódź połowa ludności wymieniona. Rzeszów, rozbudowany przede wszystkim przez Kruczka, i pewnie dla takich samych Kruczków. Ludność stłoczoną w miastach, kwaterowaną po 5 rodzin w jednym mieszkaniu łatwiej było kontrolować, łatwiej było pędzić na masówki, łatwiej było indoktrynować. Polskie miasta XX wieku to jeden z elementów komunistycznego eksperymentu przemiany Polaków w człowieka radzieckiego. W krajach zachodnich w miastach mieszka mieszczaństwo. W Polsce w miastach mieszkają intelektualiści – dostrzegają państwo chyba różnice. Mieszczaństwo obok licznych wad ma swoje zalety – oszczędność, racjonalność, pracowitość. Intelektualiści to wypaczone przez komunę mieszczaństwo. W tym momencie przestaje dziwić, że na PO głosowali młodzi wykształceni z wielkich miast. Wykształceni to może i owszem, ale ta Polskość jakaś taka nie nasza.
Ludzie z wyższym wykształceniem lubią dzielić ludzi na tych z wykształceniem podstawowym, tych z średnim, tych z prezydenckim etc. Mi jakoś ten podział nie do końca pasuje, jest on potrzebny, ale podstawowym kryterium oceny człowieka powinno być to czy to jest zły człowiek czy to jest dobry człowiek. Proste kryterium. W życiu chyba najważniejsze. Wśród tych wszystkich socjologicznych opracowań jakie grupy społeczne na jaką partię głosowały nie widziałem np. kryterium punktualności. Na kogo głosowali punktualni? Na kogo rzetelni, Ci których jak się o coś poprosi to to uczynią. Na kogo głosowali słowni, a na kogo złośliwcy. Jak głosowali ludzie którzy żyją dla przyjemności dawania innym, a jak głosowali Ci którzy żyją przede wszystkim dla siebie. Wiem, że te kryteria nie mają wiele wspólnego z inteligencją, ale to są dla mnie najważniejsze kryteria oceny człowieka. Komuniści tworząc inteligencję te wszystkie cechy zredukowali do minimum. Dzięki temu intelektualiści po wojnie usprawiedliwiali Katyń, zapominali o dorobku Polski Jagiellońskiej, wyśmiewali tradycję jako coś wstecznego. Nowoczesność, Nowoczesność jest najważniejsza. Ta nowoczesność prowadzi do tego, że dziadków oddaje się do domu starców. Ale intelektualista o tym nie myśli. Komuna nie lubiła bajek, pozbawiła ludzi wyobraźni. A wyobraźnia to nie tylko bajki, elfy pochowane na drzewach wyobraźni. To także odpowiedź na pytanie co będzie ze mną za lat 30, 50.
Codziennie zastanawiam się czy jestem człowiekiem wykształconym. Nemo iudex in causa sua. Najbardziej przeraża mnie to, że nigdy nie ogarnę rozumem całego świata. Nigdy nie nauczę się całej historii, nie będę znał wszystkich dat. Im więcej wiem, tym mniej wiem. I tak zawsze będą takie zjawiska na które nigdy nie znajdę żadnej racjonalnej odpowiedzi. Chociażby to skąd się wzięło życie? Po co jest to życie? Na jakiej zasadzie działa miłość? Inteligencja to nie stawianie pytań, a nie odpowiadanie na wszystko. A już z pewnością najmniejszym wyznacznikiem inteligencji jest to czy ktoś nosi kolczyki czy nie. To pierdoła panie. A podstawowe pytanie jakie sobie Polski inteligent czy intelektualista zadać brzmi: czy jestem przyzwoitym człowiekiem.
Inne tematy w dziale Polityka