Grudeq Grudeq
41
BLOG

Jeszcze o Chinach, Tybecie i solidarnosci gestach

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 19

1 września 1939 roku o godzinie 4:45 wojska Niemieckie zaatakowały Polskę.

 

1 września 1939 roku o godzinie 10:00 Prezydent USA F. D. Roosvelt zwrócił się z apelem do Rządu Rzeszy z prośbą o zaprzestanie działań wojennych i powrót do stołu rokowań.

 

3 września 1939 roku liczba ofiar cywilnych bombardowań w Polsce przekroczyła 1000 osób.

 

3 września 1939 roku obywatele USA rozpoczęli zbieranie podpisów pod apelem o zaprzestanie działań wojennych w Europie, oraz przypomnieli wszystkie okrucieństwa związane z I Wojną Światową.

 

8 września 1939 roku Władze Państwowe Rzeczypospolitej opuściły Warszawę. Poważne zniszczenia w skutek działań wojennych odnotowano w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Lwowie. Katowice zostały zajęte przez wojska Niemieckie.

 

8 września 1939 roku dzień w dzień przed ambasadą Rzeszy Niemieckiej w Waszyngtonie odbywały się manifestacje przeciwko niemieckiej agresji. Gazety amerykańskie zaczęły nawoływać do bojkotu towarów Niemieckich.

 

17 września 1939 roku na Armie Polskie cofające się na wschód napadła Armia Radziecka.

 

17 września 1939 roku protesty w USA przycichły. Media zajęły się doniesieniami z planu filmowego „Przeminęło z Wiatrem” – Premiera już w grudniu.

 

28 września 1939 roku odbyła się wspólna defilada wojsk radzieckich i niemieckich w Brześciu nad Bugiem.

 

28 września 1939 roku w Bostonie odbyła się konferencja na temat „Pożytków płynących z pacyfizmu”

 

Jestem ciekawy czy jeżeli istniała prasa w przedwojennym Tybecie to co pisała ona o wrześniu 1939 roku, o niemieckiej okupacji w Europie? Jestem ciekaw czy gdyby naszych dzisiejszych apelowiczów o solidarność z Tybetem przenieść w rok 1945 do Polski, to czy zadowolili się by deklaracjami elit brytyjskich czy amerykańskich o potrzebie solidarności i wsparcia dla Polaków oddawanych w Stalinowskie łapy? Tak jak we wrześniu 1939 roku Polacy oczekiwali z gazet nie wiadomości o gestach solidarności, ale konkretów – ile dywizji brytyjskich, ile francuskich i o ile kilometrów w głąb Niemiec się przesunęło. Tak jak po roku 1945 Polacy oczekiwali informacji kiedy Amerykanie ruszą, i czy pójdą do Polski przez Czechy czy przez Rumunię? Czy spadnie bomba atomowa i gdzie? Tak Tybetańczycy oczekiwali by dziś podobnych wiadomości, a nie wieści o gestach solidarności.

 

Wniosek jaki Polskie społeczeństwo z wydarzeń w odległym i bardzo wysoko położonym Tybecie powinno wyciągnąć jest taki. Jak świat długo jest światem nic na nim nie dostaje się za darmo. O wolności narodów i ich pozycji wśród innych nie decyduje sympatia jaką dany naród się darzy i ich przywódców ale realne interesy polityczno – ekonomiczne. Gesty jeżeli są tylko gestami po pewnym czasie wywołują irytację u tak obdarzanych, niż dozgonną wierność. I wniosek najważniejszy. Należy robić wszystko aby Polska nigdy już nie była Tybetem z którym należy się solidaryzować.

 

W polityce zagranicznej należy wyznawać doktrynę mówiącą, że narody albo muszą się bić między sobą albo dogadać. Nie ma wyjść pośrednich, bo te nie prowadzą do niczego. Chcąc realnie pomóc Tybetańczykom albo trzeba iść na wojnę z Chinami (i nie koniecznie manu militari, ale chociażby manu economicium), albo dogadać się z Chińczykami i aby zmniejszyć cierpienia Tybetańczyków dokonać „eutanazji narodowej” mówiąc im: bądźcie Chińczykami, bo my wam nie jesteśmy w stanie pomóc, a jakieś nadzieje, że po naszych gestach i apelach pójdą czyny konkretne jest oszukiwaniem. Cóż Tybetańczykom z gestów. Cóż nam przyszło z gestów.

 

Znowuż uderza w mnie myśl. Należy robić wszystko abyśmy nie byli już nigdy Tybetem. Może lepiej gdyby studenci poświęcający czas i energię dla akcji solidarnościowych, przysiedli nad nauką i jakimś prawdziwie przydatnym wynalazkiem technicznym – czyli takim który nie tylko jest użyteczny w życiu codziennym, ale także takim, który ze sprzedaży licencji na niego daje wymierny dochód. Może literaci napisali by coś opisującego niezbędność daniny krwi kiedy idzie o wolność narodów. Chcemy wolnego Tybetu. To stwórzmy ludzi, którzy za ten Tybet będą chcieli walczyć i będą mieli skuteczną broń w tej walce. Z kogo Tybetańczycy bardziej by się ucieszyli, z 10000 tysięcy wiecujących w Warszawie, czy z jednego uzbrojonego snajpera w Lhasie?

 

Na koniec taka jeszcze jedne refleksja. Mamy dzisiaj złotą młodzież. Taka zorganizowana, wie gdzie Tybet leży i już pracuje nad kolejnymi akcjami solidarnościowymi. Tak mocno wyszydzane przez nich moherowe berety, których duchowym przywódcą jest Ojciec Tadeusz Rydzyk kiedy byli w ich wieku nie bawili się w żadne apele, tylko chwytali za karabin czy za polową apteczkę i szli walczyć o wartości w które wierzyli. Dzisiaj za to spotyka ich szydera i pośmiewisko. Z kogo Tybetańczycy bardziej by się ucieszyli? Z młodzieńca latającego z kajdankowatą flagą olimpijską przed ambasadą ChRL, czy z moherowej babci, w młodości sanitariuszki AK, nadal umiejącej poprawnie założyć opatrunek i moherowego dziadka nadal znającego się na zasadach orientacji w terenie. Zanim zaczniecie zbawiać cały świat, może zacznijcie od zbawiania samych siebie.   

Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Polityka