Z okien tramwaju zaatakował mnie dziś wielki bilboard namawiający do przekazania 1% podatku na jedną z organizacji pożytku publicznego. Moment refleksji. Mam wbudowany zespół niechęci do reklamy i jakiegokolwiek innego marketingu. Zdaje sobie doskonale sprawę z istnienia hasła „reklama dźwignią handlu”, ale hasło to zostało wymyślone na zachodzie, a tam jest całkowicie inny rodzaj gospodarki niż w Polsce. W Polsce nasza reklamowa dźwignia zdecydowanie przerasta i przewyższa handel do którego jest przymocowana. I tak 10 osób zastanawia się jak sprzedać coś co wymyśli 1 osoba. W normalnych krajach zachodnich jest pewnie odwrotnie. Ponoć najwyższym stopniem w działalności dobroczynnej jest czynienie tego anonimowo, tak żeby biorący nie wiedział kto daje. My nadal jesteśmy zdecydowanie na stopniu I, czyli każda organizacja pożytku publicznego musi wszem i wobec oznajmić: patrzcie, My dajemy! A dla mnie reklamowanie dobroczynności to jest marnowanie funduszy, bo to zawsze kilkanaście obiadów więcej czy kilkanaście dzieci obdarowanych.
Niestety grzech marnotrastwa został nam przypisany bardzo, bardzo dawno temu. I tak jak Polskie organizacje pożytku publicznego marnują swoje pieniądze tak polscy piłkarze marnują swoje sytuacje podbramkowe, polscy politycy marnują kolejne Wielkie Polskie Szanse, zwykli Polacy marnują swój czas w kolejkach, a prawo i urzędy marnują kolejne pokolenia Polaków. Bo czymże jest zapis o możliwości odliczenia 1%? Zwykły Kowalski zamiast mieć o 1% mniejszy podatek i zapłacić całoroczną składkę w wybranej przez siebie organizacji, czy dać po prostu datek na nią musi zaangażować cały aparat skarbowy. Urzędnik musi odnaleźć czy Kowalski wybrał jakąś OPP, jeśli tak, to pewnie musi w klawiaturze wklepać.. ktoś musi potem sprawdzić to.. potem ktoś musi dokonać obliczeń, ile to ten 1% jest.. wszystko w rytm fraszki Gałczyńskiego.
Od idioty do idioty, idzie sobie panie złoty – papier
W ciężkim trudzie, w czoła pocie oddaje idiota idiocie – papier.
I po co to wszystko?
Polacy są narodem dzieci. Jeżeli Polakom nie można pozostawiać dużej dozy swobody w sferach politycznych – bo tu Polacy wybierają tego kto jest najmniej od nich wymagający, jak nie można zostawiać Polakom pola wyboru w stosunkach międzynarodowych – bo tu Polacy kierują się arcyidiotycznym kategoriami – a co zagranica powie?, tak jednak można Polaków zacząć uczyć odpowiedzialności i samodzielności finansowej. Małe dzieci też na początku uczy się oszczędzać I nie chodzi mi, o to aby pozwolić Polakom decydować o tym jakie podatki mają płacić – bo większość naszego społeczeństwa nie chciał by płacić żadnych, ba a nawet chciała by to Rzeczpospolita im płaciła za to, że są jej obywatelami. Chodzi o to, aby Polak sam własnoręcznie decydował o tym, komu chce przeznaczyć swoje pieniądze, a nie angażował do tego administrację skarbową. Która przecież i tak ma już masę roboty, i to jeszcze roboty w zabagnionym polskim prawie podatkowym. (ciekawe czemu tak mało osób zastanowił protest urzędników skarbowych domagających się uproszczenia procedur?)
Ciekawe czy będą zrobione statystyki, ile osób oddało w formularzu PIT swój 1%? Jaka to była łącznie suma? Jestem jakoś dziwnie przekonany o tym, że zdecydowana większość współrodaków nie zaznaczyła żadnego beneficjenta swojego 1%, czyli de facto oddał swoją decyzję w ręce państwa. I w tym momencie reklamowania możliwości odpisu 1% jako wpływu obywateli jest kolejnym wielkim samooszukiwaniem Polaków. Dzieci w rządzie oszukują dzieci w społeczeństwie, a tu czas najwyższy aby Polacy dorośleć zaczęli.
Inne tematy w dziale Polityka