Grudeq Grudeq
103
BLOG

König von Polen

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 13

Znalazłem kolejne miejsce, gdzie można poczuć niesamowitą dumę z faktu bycia Polakiem. Stolica Saksonii – Drezno. Główne wejście do pałacu Zinger z koroną Królów Polskich. Piękna, pozłacana dodaje majestatu do jednego z pałacu elektorów Saskich. Elektorzy Sascy zaczęli być kimś dopiero gdy uzyskali Koronę Polską. Kiedy zostali Rex Poloniae et Magnus Dux Lithuaniae, Russie, Prussiae, Massoviae, Samogitiae, Kijoviae, Volhyniae, Podoliae, Podlachiae, Livoniae, Smolensciae, Severiae, Czerniechoviae. Do tego czasu to byli jedni z wielu setek książąt niemieckich. Może trochę wywyższał ich tytuł elektorski. Ale dopiero Korona Polska – Konig von Polen - dodała im siły i prestiżu. Przynajmniej w teorii.

 

W naszej powszechnej świadomości historycznej czasy Saskie to okres upadku wszelkiego Rzeczypospolitej. I przez to Sasowie, i August II i August III jawią nam się jako najgorsi władcy Polski. Sprawa nie jest jednak prosta. Unia z Saksonią to jedna z wielu, niewykorzystanych, głównie przez naszą głupotę polityczną szans na wielki sukces Rzeczypospolitej.

 

Drezno, Miśnia, Budziszyn, Zgorzelec, Lipsk, Chemnitz, Freiberg. Wszystko to bogate i dobrze zagospodarowane miasta. Saksonia to jeden z najbogatszych krajów Niemieckich. I tak jak każde dobrze rządzone ówczesne państwo jest monarchią absolutną. To znaczy istnieje tam silne mieszczaństwo które w Elektorze widzi zabezpieczenie przed dominacją najbogatszych. Najbogatsi widzą z kolei w elektorze zabezpieczenie przed zbyt silnym wpływem mieszczaństwa. I dzięki wykorzystywaniu tych obaw Elektor ma pełnię władzy. Rzeczypospolita to demokratyczne państwo prawa, w którym wszyscy przestrzegają ustanowionych przepisów nie patrząc na ich sens. Szlachta sama sobie wybiera Króla, bo co prawda bywa opłacana przez magnatów czy zagranicznych posłów, ale to zawsze ona faktycznie wybiera władcę Polski. Jest zapisane Liberum Veto, to posłowie z niego korzystają. Podatki zostały ustalone jeszcze przez Ludwika Węgierskiego i szlachta niechętnie, ale jednak płaci. Najważniejsza Konstytucja głosi „Nic nowego pod słońcem Król bez zgody Sejmu uczynić nie może” i faktycznie Król nie może zrobić nic.

 

August Mocny. August der Starke. Król Polski. Konig von Polen. Będąc w Dreźnie zaczyna się rozumieć tragedię tego władcy. Przecież gdyby udało mu się doprowadzić Rzeczypospolitą do takiego bogactwa jak Saksonię to Warszawa byłaby stokroć piękniejsza niż Drezno. Gdyby udało wykorzystać się gospodarność Saksonii i Polskie możliwości – obszar terytorium, to w środkowej Europie powstała by siła dorównująca Austrii czy ówczesnej Szwecji. Ale tu trafił na Polskie przekonanie o wyższości.

 

Saskie wojska biegają po całej Europie. Tu w wojnie trzydziestoletniej wypierają z Pomorza Szwedów. Tu walczą wspólnie z Austriakami przeciwko Turkom. Tu kolejnie następcy elektorskiego tronu zdobywają doświadczenie walcząc nad Renem przeciw francuskim Reunionom. Doskonale wiedzą, że doświadczenie jest najważniejsze i nikt nikomu nie da nic za darmo. Polacy przełomu XVII i XVIII wieku stwierdzili, że skoro pod Wiedniem obalili zagrożenie Tureckie dla całej Europy to już więcej w swojej historii robić nie muszą. Cała Europa winna im być za to wdzięczna i składać co rusz jakieś hołdy, a sami Polacy mogą oddać się temu co lubią najbardziej – imprezowaniu i załatwianiu prywatnych zaszłości.

 

August próbuje to zmienić. Ale przecież już jego elekcja jest lekko naciągana. Szlachta chciała sobie wybrać księcia Conti, bo to władca mało wyraźny, mało zdecydowany i na pewno zaakceptuje go cała Europa. Wettin wykorzystał te w Polskim mniemaniu zalety młodego księcia Conti i ubiegł go z koronacją na Wawelu. Conti z gry odpadł. Szlachta się pogodziła, zresztą wybuchła właśnie jakaś nowa wojna domowa na Litwie i to bardziej ją zajęło. August próbuje zhołdować Wołoszczyznę. Ponosi porażkę. Dla Polaków porażka to ewidentny znak, że trzeba sobie dać spokój i skupić się na czymś innym. Nie, wojna nie. Dla Wettina porażka to napęd na jakąś kolejną inicjatywę. I mamy wojnę północną.

 

W wojnie w której Polska nie uczestniczyła, a została najmocniej zniszczona. Wojna która najlepiej dla Polski i Saksonii nazywała się wojną południową. To znaczy koalicja Polski i Saksonii plus kogo się tylko da, żeby związać siły ewentualnych sojuszników Habsburgów rusza na Austrię po to aby zdobyć Śląsk. 40 lat później Fryderyk ruszył po Śląsk i po zdobyciu tych Niderlandów Europy Środkowej małe, biedne,  piaszczyste, pomorsko – brandenburskie militarystyczne Prusy z II ligi państw Europejskich wniósł do ligi pierwszej, kosztem Rzeczypospolitej. Gdyby ten manewr zrobił 40 lat wcześniej August Mocny to przede wszystkim powstało by spójnie terytorialnie władztwo Saskie w środkowej Europie. Mające za sobą olbrzymi potencjał rolniczy i ludnościowy Polski, potencjał intelektualny i gospodarczy Saksonii i wreszcie bogactwa naturalne Śląska. Kto go podpuścił na te Inflanty?

 

Wojny południowej nigdy nie było. Wojna północna nie kończy się sukcesem Sasów. Polska staje się faktycznym protektoratem Rosyjskim. I tylko chyba dzięki osobistej sympatii między Augustem Mocnym a Piotrem Wielkim, ten pierwszy nie musi składać hołdu przed Cesarzem Wszechrusi.

 

August jest jednak rozgoryczony podstawą Polaków. Zaczyna myśleć o jakimś rozbiorze Polski przez koncert mocarstw europejskich. Szlachta i magnateria doskonale o tym wie. W normalnym kraju Król który by wpadł na ten pomysł zostałby ścięty, w najlepszym wypadku zdetronizowany. W Polsce… nic. Za Króla Sasa, pij i popuszczaj pasa. No to faktycznie szlachta musiała być mocno pijana skoro niezauważyła jaki plan ma wobec niej jej władca. Można usprawiedliwić szlachtę tym, ze chociażby nawet by chciała za ten plan odsunąć Augusta od tronu to nic by nie zrobiła bez zgody Rosji. Ten argument jednakże obraża ich z drugiej strony bo pokazuje co tak naprawdę szlachta mimo wszystkich frazesów – szlachcic na zagrodzie, równy wojewodzie i potęgi wszystkich rezydencji magnackich miała do powiedzenia w temacie rządów państwem.

 

Spacerując po Galerii w Zwingerze natrafiamy na masę portretów Augusta II i Augusta III. Niemieckie tabliczki pod nimi mówią – Konig von Polen – 1697-1733 oraz Konig von Polen – 17330-1763. Nie żaden Kurfurst czy furst, ale Konig. Zawsze dziwiło mnie jak Niemcy, którzy dokonali rozbiorów Polski mogli po Powstaniu Listopadowym tak gorąco witać w Dreźnie przegranych Polaków. Największy błąd w nauczaniu historii po II Wojnie Światowej to sprowadzenie Niemców do jednego worka i zapomnienie o tym, że Saksończycy są całkiem odmienni od Prusaków. Prusacy od Bawarczyków, czy wreszcie Badeńczycy to całkiem inni Niemcy niż Ci z krajów nadbałtyckich.

 

Niemcy z zimowego Drezna 1831/32 roku to ludzie dla których tytuł Konig von Polen to powód do jak największej dumy i przypomnienie czasu potęgi ich kraju. Nie dziwi więc, że witają tych którzy chcą odbudowy potężnego Królestwa Polski. Tylko szkoda, że kiedy Polacy mogli to Królestwo budować razem z Sasami, woleli poczekać na czas odbudowy.

Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka